Tegoroczny jesienno-zimowy sezon na miedzianołuskie rozpocząłem uzbrojony w nowy spinning, przygotowany przez Dragona na sezon 2019 – G.P. Concept Spinn 60MH.
Dwa lata temu złowiłem swoją pierwszą w życiu głowacicę podczas testów wędziska Dragon Street Fishing (o tym możecie poczytać TUTAJ).
Gdy tylko wyjąłem wędkę z pokrowca, pomyślałem sobie – udało się złowić „głowę” na kij Street Fishing, dlaczego miałoby się nie udać na G.P. Concept? Cóż, nie uprzedzając faktów, powiem tylko: udało się! I to szybciej niż przypuszczałem!
Wracając do samej wędki. Mój G.P. Concept ma długość 2,44 m. Ciężar rzutowy 40-60 g. Akcja opisana jest jako Fast (szybka), a zalecana wytrzymałość linek (żyłki) to 20-30 lb (czyli mniej więcej 10-15 kg). Blank spinningu wykonany jest w technologii nano przez japońską firmę Toray. Tyle suchych faktów.
Pierwszy wypad na głowacice. Nad brzegiem Sanu stajemy z kolegą o świcie, 5 grudnia 2018 r. Mariusz również wyposażony jest w identycznego G.P. Concept oraz w kołowrotek Team Dragon FD1030iZ.
Na swoim kołowrotku nawiniętą mam żyłkę Momoi Kuromasu Lure Soul o średnicy 0,286 mm i deklarowanej wytrzymałości 5,40 kg. Mariusz używa sprawdzonego podczas ostatnich kilku zimowych sezonów Dragona Nano Cristal 0,28 mm. Głowacicowe przynęty mocujemy do zestawów na niezawodnych agrafkach z krętlikiem Dragon Spinn Lock Nr 6. Niebo jest zachmurzone, temperatura lekko na plusie i co najważniejsze nie ma wiatru. Do pogody idealnej na głowacice brakuje tylko padającego śniegu. Pierwsze rzuty nowymi wędziskami i na naszych twarzach pojawiają się szerokie uśmiechy. Pomimo dość grubych żyłek nasze rzuty są długie i celne. G.P. Concept bez problemu katapultuje pod drugi brzeg Sanu przynęty o masie 15-20 g. Obławiamy dokładnie pierwszą miejscówkę. Niestety bez kontaktu z rybami. Postanawiamy zmienić miejsce. Kilometrowy, szybki marsz i znowu łowimy. W końcu, na wejściu do dołka mam wyraźny, ale bardzo, bardzo delikatny kontakt z rybą. Niestety zacięcie trafia w próżnię. Zmieniam przynętę. Teraz na końcu mojego zestawu pracuje Salmo Skinner dł. 10 cm. Kolejny rzut, pod drugi brzeg, lekko w górę rzeki, zaraz za leżące w wodzie drzewo ścięte przez bobry. Skinner wpada do wody na napiętej żyłce. Obrót korbką i bach! GŁOWACIA zbiera pracującego tuż pod powierzchnią woblera! Zacięcie i siedzi! Hol spod przeciwległego brzegu trwa kilka minut. Głowacica zaciekle młynkuje, a pod moimi nogami muruje do dna. W końcu ląduję ją na zalanych wodą trawach. Przednia kotwica (bezzadziorowa – zachęcam do stosowania właśnie takich) tkwi w pysku ryby, druga na zewnątrz pyska. Szybko robimy kilka zdjęć, bez problemu uwalniam rybę z kotwic i daruję jej wolność. Głowacica błyskawicznie znika w nurcie Sanu.
Kilka słów o Salmo Skinner. Używałem go często na szczupaki w płytkiej wodzie. Utkwiła mi jednak w pamięci relacja z dunajeckiego „Pucharu Głowatki” sprzed dobrych kilku lat. Gościem był tam wtedy Piotr Piskorski, który stwierdził, że Skinner ma wszelkie cechy dobrego woblera głowacicowego; więc postanowiłem spróbować Skinnera w Sanie. I oczywiście, Piotr miał stuprocentową rację. W niezbyt głębokim Sanie płytko pracujący Skinner sprawdza się idealnie. Przewalający się pod samą powierzchnią wody, udający chorą, walczącą z nurtem rzeki rybę Skinner na pewno sprowokuje do ataku niejedną jeszcze głowacicę.
Łowimy jeszcze kilka godzin, niestety bez efektu. Obserwujemy jednak atak ponadmetrowej głowacicy. Taki widok niesamowicie motywuje każdego wędkarza. O zmierzchu kończymy wędkowanie.
Nie odpuszczam, pojechałem sam tydzień później. Pogoda niestety nie była głowacicowa. Świeciło piękne słońce, a woda w Sanie krystalicznie czysta była prześwietlona do samego dna.
Nowy G.P. Concept spisał się idealnie jako kij głowacicowy. Ma świetne właściwości rzutowe. Ładuje się dobrze już od 15 g, więc uważam, że dolny zakres masy przynęt określony przez producenta na 40 g jest mocno zawyżony. Sama wędka sprawia bardzo solidne wrażenie. Czuć, że to mocny kij gotowy do ekstremalnych wyzwań.
Tworzy zgrany duet z żyłką Momoi Kuromasu Lure Soul średnicy 0,286 mm. Żyłka ta jest wprost stworzona do wędkowania w niskich temperaturach. Nie plącze się, nie skręca, a jest o przy tym wiele mniej rozciągliwa, niż żyłki używane przeze mnie do tej pory. Mała rozciągliwość Momoi Kuromasu to lepsze czucie pracy przynęty i skuteczniejsze zacięcie z dużej odległości.
G.P. Concept uzbrojony jest w dość duże, wzmacniane przelotki i ciepły uchwyt ALPS. Ma to duże znaczenie podczas zimy, gdyż przelotki wolniej zamarzają, a ciepły uchwyt nie wyziębia trzymającej go dłoni.
Podczas holu ryby adrenalina nie pozwoliła mi na obserwację pracy wędki. Ale według relacji kolegi G.P. Concept ślicznie pracował pod walczącą głowacicą. Ja stwierdzić mogę tylko, że kij posiada niesamowity zapas mocy nie tylko w dolniku, ale na całej swojej długości.
Bardzo ciekawy jestem jak G.P. Concept spisze się podczas łowienia szczupaków z łodzi, z plecionką i na duże, ciężkie przynęty. Myślę, że będzie równie przydatny, co nad górską rzeką.
Odliczam już godziny do kolejnego głowacicowego wypadu nad San. Pogoda ma być idealna!
Używam wędzisk Dragona od 20 lat. Nigdy mnie nie zawiodły. A co najważniejsze przynoszą mi szczęście! Kolejny spinning Dragona na testach i kolejna złowiona głowacica!
Tomasz Ekert
TEAM DRAGON