Testerzy relacjonują

Przynętowy organizer na łódź

Wędkarski rynek pełny jest rozmaitych akcesoriów. Bardziej lub nieraz nieco mniej przydatnych, a więc po prostu gadżetów.

Wygodny organizer zapewni szybki dostęp do wielu przynęt.Kiedy pierwszy raz w rozmowie z Panem Waldkiem Ptakiem użyłem tego określenia (gadżet) w stosunku do tytułowego organizera... Oj, do dziś pamiętam obszerną „reprymendę”, jaką wtedy otrzymałem. Ale po czasie stwierdzam, że całkiem słuszną. Gadżetem np. możemy nazwać coś, co kupujemy, czasem samemu nie wiedząc po co – taka rzecz tylko ładnie wygląda, a wartości użytkowej niewiele lub tyle, co nic. Napędzeni marketingową machiną kupujemy nierzadko bez opamiętania i wkrótce rzucamy to w kąt, nie używając ani razu. Są jednak akcesoria, o których przydatności przekonujemy się dopiero w boju, a najlepszą rekomendacją jest fakt, że po czasie nie wyobrażamy sobie bez nich łowienia.

Tytułowy organizer znajdziecie w najnowszym katalogu pod symbolem 97-19-001. Ot, kawałek cordury z plastikowymi zaczepami i trzema kieszonkami. Czy jednak na pewno jest to poprawny, wyczerpujący opis?
Pierwszy raz zabrałem organizer na wypad pontonowy i zamocowałem go do liny biegnącej wzdłuż balonu. Wędkując z łodzi, pewnie umocujemy go do relingu lub ławki. 24 zaczepy pozwoliły na trzymanie w zasięgu ręki dużej gamy przynęt, zarówno podczas odrzańskich spływów za kleniami i boleniami, jak i podczas wypadów za zębatymi drapieżnikami. Wystarczy wyjąć z pudełka kilkanaście naszych pewniaków i je rozwiesić. W różnych rozmiarach, kolorach i masie. Obławiając wytypowane miejsce, mamy przed sobą paletę wabików, co w połączeniu z agrafkami Quick Lock, skraca czas zmiany przynęty dosłownie do minimum. Idealne rozwiązanie dla zawodników, którzy nie mają czasu na nerwowe grzebanie w pudełku poszukując TEJ konkretnej przynęty, której właśnie potrzebują. Dodatkowe kieszonki swobodnie zmieszczą osełkę do grotów i szczypce do wyhaczania ryb; czyli kolejne akcesoria, na poszukiwaniu których w sumie spędzamy niemało cennego czasu, przetrząsając przepastne torby.

Dla mnie niewątpliwym atutem jest materiał, z jakiego wykonano organizer. Przy normalnym użytkowaniu, nie ma mowy o tym, żeby grot przynęty go przebił. Ponieważ dużo łowię z pontonu, nie martwię się o uszkodzenie burty czy podłogi typu airmata. Wygoda i bezpieczeństwo, czyli tak wiele, za tak niewiele. Kolejną zaletą tego prostego rozwiązania jest suszenie użytych przynęt. O ile z gumami nie ma problemu, o tyle każdy wypad sandaczowo–okoniowy musiał kończyć się dopiero w domowym zaciszu - otwieraniem i wietrzeniem pudełek. Kto choć raz o tym zapomniał, wie, jak wygląda później nasz „kurnik" (pierzaki-koguty). Tutaj przynęty schną na bieżąco i po łowieniu pakujemy do pudełek już osuszone koguty.

Każdy, kto ceni sobie porządek i klar na pokładzie, powinien sprawdzić ten organizer. Koniec z pootwieranymi pudełkami, rozrzuconymi przynętami i ostrymi kotwicami na dnie naszej jednostki pływającej. Rozwiązanie to wydaje się być banalnie proste, ale w swej prostocie jest wprost genialne, dlatego z czystym sumieniem mogę je każdemu polecić.

Kamil Zaczkiewicz
TEAM DRAGON