Pod koniec tamtego roku dostałem do testów spinning Millenium SP ChubHunter 8. Łowiłem nim krótko, ale został intensywnie przetestowany na dość okazałych rybach jak na parametry tej wędki.
Dzisiaj mogę potwierdzić: daje nam niesamowitą frajdę z holu. Póki moje kleniowe rzeczki nie zarosną nadal będę go używał, jednak na typowo letnie łowy w gęstwinie traw szukałem czegoś mocniejszego.
Przeglądałem katalog Dragona i sam nie wiedziałem po co sięgnąć. Wiedziałem, że nie może być to wędka krótsza od 2,7m. O ile wczesną wiosną podczas łowienia ryb na klasyczne woblery kij może być krótki, o tyle latem łowię częściej na smużaki i wtedy wędka musi być dłuższa, abym precyzyjnie poprowadził przynętę w korytarzach wolnych od zielska. Ciężar wyrzutowy na pewno nie mógł przekroczyć 16 gramów. Wiadomo, że tak ciężkich przynęt nie używam, chodzi tu bardziej o moc kija.
Wybór padł na serię Flash XC40P. W rozmowie z Waldkiem Ptakiem ustaliliśmy, że będzie to Feeling 8 dł. 2,75 m c.w. 1-8 g. Niby zgodziłem się na tę wędkę, ale coś czułem, że do mojego kleniowania się nie nada. Po pierwsze nie pasowało mi to, że jest to wklejanka; nigdy kleni nie łowiłem na tego typu kije. Po drugie, to ciężar wyrzutowy. Chciałem wędkę mocniejszą, a tu myślę sobie znowu ultralajt... No dobra, najwyżej odeślę ją.
Gdy kurier przyniósł mi paczkę od razu biorę do ręki wędzisko, parę bujnięć. Nie jest źle, myślę sobie. Zakładam kołowrotek, przekładam żyłkę przez przelotki i moje wątpliwości są rozwiane. Przy lekkim naprężeniu szczytówka ugina się delikatnie, ale gdy obciążenie jest większe, wędzisko ugina się wystarczająco.
Do tego spinningu doskonale pasuje kołowrotek Nano LiteXT60C FD1020i. Użytkuję go drugi rok i nie mam do niego zastrzeżeń. U mnie sprzęt nie ma lekko, nie raz zanurzy się (przypadkowo) w wodzie, utapla w błocie. Jak to wytrzymał, to jest dobrze. Fajnym patentem (jak dla mnie) jest w nim płytka szpula. Teraz przeważnie żyłka sprzedawana jest w szpulach 150 metrów, a w tym modelu szpulka mieści akurat 150 metrów żyłki 0,16 mm. Nie muszę nic przewijać, kombinować z zapasową szpulką. Po prostu nawijam całe 150 metrów, które i tak w sezonie wymieniam kilka razy. Rzeka kleniowa daję żyłce mocno popalić: krzaki, zwalone drzewa to konkretny poligon.
Zestaw zmontowany, więc pora na sprawdzenie go nad wodą. Udałem się nad jedną z moich ulubionych rzek, w której klenia na przełomie marca i kwietnia można najszybciej złowić. Tu woda rzadko mętnieje i klenie jakby szybciej budzą się do życia. Tydzień wcześniej sprawdziłem, że rybki już dość dobrze żerują, więc kijek na pewno uda się sprawdzić względem moich oczekiwań. Słoneczko, dość wysoka temperatura, takie warunki zapowiadają dobre brania.
Niestety początek dnia jest dla mnie niezbyt łaskawy. Mam kilka brań, ale nie mogę żadnej ryby zaciąć. Od razu do głowy przychodzi mi myśl: chyba wybrałem zły kij. Sprawdzam kotwiczki w woblerach - są ok.
Ale nie poddaję się. Zatrzymuję się przy kolejnych ciekawych miejscówkach i trzy brania z rzędu kończę udanymi holami. Klenie nie są wielkie, maksymalnie czterdziestaki, ale kijek sprawdzony. Ryby po prostu tego dnia brały delikatnie, tylko podskubywały woblerki, ale po udanym zacięciu żadna ryba nie spięła się. Pewnego dnia, doszły mnie wieści, że na innej rzece też coś się dzieje. Dostrzegam zmiany na gorsze w pogodzie, ale musiałem to sprawdzić. Udaje mi się szybciej skończyć pracę i postanawiam: muszę wyskoczyć chociaż na dwie godzinki, tyle wystarczy do sprawdzenia mojej bankówki.
Tę miejscówkę obławiam brodząc. Woda podwyższona, trącona i trochę niepewnie się czuje, ale znam to miejsce jak własną kieszeń. Po mojej stronie jest płytko, a pod drugim brzegiem ciągnie się głębsza rynna ze spokojnym uciągiem. Rzuty woblerem wykonuję pod drugi brzeg, kilka ruchów korbką kołowrotka, aby zanurzyć przynętę pod wodą. Utrzymuję napiętą żyłkę, a nurt rzeki robi za mnie resztę – nie kręcę kołowrotkiem. Dopiero, gdy wobler jest pod moim brzegiem powolutku go zwijam, co jakiś czas robiąc przerwy.
Schodzę powoli w dół rzeki i po jakimś czasie jest atomowe branie. To na bank kleń. Huknął w woblera, może z pięć metrów ode mnie. Wędka bardzo dobrze zamortyzowała pierwsze uderzenie. Blank ładnie się ugiął, a dobrze ustawiony hamulec zrobił resztę. Kleń odjechał raz wysnuwając odrobinkę żyłki z kołowrotka i po krótkiej walce znalazł się w podbieraku. Może to nie okaz, ale już przyzwoity i do tego waleczny.
Podsumowując, jestem zadowolony z wędki. To wprawdzie wklejka, ale fajnie poradziła sobie z potężnym braniem klenia na krótkim dyszlu. Dobrze amortyzuje walkę ryby w trakcie holu i nie powinniśmy się sugerować opisem ciężaru wyrzutowego 1-8 g. Co prawda cięższych przynęt jak 8 g nie używałem i pewnie nie będę używać, ale przyłowów w postaci boleni, szczupaków nie musimy się obawiać.
Wędka ta na pewno będzie mi towarzyszyć w tym sezonie zarówno w czasie letnich smużakowych łowów w zarośniętych średniej wielkości rzekach, a także na dużej rzece jaką jest Wisła. Nie jestem fanem wklejanek, ale FLASH XC40P Feeling 8 miło mnie zaskoczył.
Tomasz Sieński
TEAM DRAGON