Początkowo chciałem ten fragment dołączyć do jednego z tekstów, który już się pojawił na stronie firmy i opisywał tytułową „zetkę”, ale pomyślałem, że owe zagadnienie jest warte zwrócenia uwagi w oddzielnym artykule.
Tym razem chciałbym skupić się na czymś, o co w zeszłorocznych tekstach nawet się nie otarłem. Chodzi o „oczko” na blanku, przy samej rękojeści, które służy do „wieszania” przynęty na czas przerwy od łowienia np. podczas przechodzenia na inne miejsce. A właściwie, to… o jego brak.
Ktoś pomyśli: wada! Ja powiem: w końcu!!
Owszem, zdania mogą być podzielone i diametralnie się różnić, ale w tej kwestii nie ma dla mnie nic gorszego, jak przechodzenie na kolejną ostrogę czy kilkukilometrowy marsz na łowisko z „zawieszoną” przynętą (czy nawet agrafką, która też potrafi ukłuć) właśnie na tym „oczku”. Jest to bowiem idealne miejsce do trzymania wędki. Bo tam, przy zdecydowanej większości wędzisk, znajduje się środek ciężkości.
Zgadza się, można nie korzystać z tego „oczka”, ale czy jest ktoś, kogo nie korci, aby kotwiczkę/hak zapiąć przy samej rękojeści? Mnie korci i wielokrotnie to czynię, ale prędzej czy później przynęta i tak ląduje wyżej, na stopce największej przelotki (wejściowej, startowej). A to dlatego, że przynęta (a dokładniej to jej ostre uzbrojenie) nie pozwalała mi na optymalne trzymanie wędziska, co najzwyczajniej w świecie było niewygodne, gdyż kij leciał do przodu lub do tyłu. A jeśli nie leciał, to zmuszał do pracy (i męczył) poszczególne mięśnie znajdujące się w dłoni.
Paradoksalnie (dla wielu wędkarzy, bo nie brakuje takich, którzy brak opisywanego elementu uważa za wadę), nie było to zaniedbanie przy budowie wędziska, lecz… przemyślany ruch. Właśnie dlatego, aby przynęta lądowała na stopkę przelotki, a wędkarz mógł wygodnie i bez obaw chwycić dłonią w punkcie środka ciężkości i komfortowo poruszać się z wędziskiem. Taki sposób zamontowania przynęty (na przelotce) podczas przechodzenia w inne miejsce, eliminuje także niechciane przepięcia się wabika z „oczka” w naszą wierzchnią warstwę ubraniową czy najzwyczajniej w świecie ukłucia się w momencie chociażby drobnego potknięcia. Zatem, jest to nie tylko praktyczniejsze, ale i bezpieczniejsze.
Mariusz Drogoś
TEAM DRAGON PRO
Konsultant sprzętowy
Specjalizacja: spinning rzeczny
Kontakt: Dragon.MD@yahoo.com