Majówka nad wodą to szalony miesiąc, ponieważ wielogatunkowy łowca stoi przed poważnymi dylematami dotyczącymi wyboru łowiska, sprzętu i ryb. Od pierwszego maja do kalendarza spinningisty dołączają bolenie i szczupaki. Nierzadko, w ich cieniu pozostają okonie.
Okonie są wdzięczną zdobyczą praktycznie przez cały sezon. Warto poświęcić im szczególną uwagę, począwszy od maja. Aktywnych garbusów szukam w Wisłoku, średniej wielkości rzece górsko-nizinnej na Podkarpaciu, będącej dopływem Sanu.
Jak myślicie, jakiej wielkości okoń zasługuje na miano rzecznego okazu: 25, 30, a może 35 cm? W środowisku zawodniczym umownie przyjęło się, że w rzekach jest to trzydziestak, natomiast w zbiornikach - czterdziestak. Tej wielkości ryby dostarczają naprawdę dużo pozytywnych emocji spinningującemu delikatnym zestawem.
Tiny, Hornet i Minnow
Wybierając się na okonie, kompletuję pudełko składające się głównie z przynęt twardych: woblerów i błystek. Z uwagi na dużą skuteczność woblerów, sięgam po nie najchętniej. Biorąc pod uwagę obławianie różnych partii wody, wybieram przynęty z rodziny Salmo. Jeśli garbusy są aktywne, często żerują przy powierzchni i wówczas moim faworytem są tonące wersje Tiny w naturalnych kolorach. Dzięki skupionej wadze (przynęty), mogę posyłać je na zadowalające odległości. Mają drobną i migotliwą pracę, która kusi przede wszystkim klenie, ale okoniom też nie uchodzą uwadze. W przypadku, gdy okonie zajmują niższe partie wody, wówczas na agrafkę lądują 2,5-centymetrowe Hornety oraz dł. 5 cm Minnow w obydwu wersjach – pływające i tonące. Zauważyłem pewną zależność; większość grubych, długości ponad 30 cm garbusków połakomiło się na 5-centymetrowe wabiki.
Linka na brudną wodę
W maju często występujące burze i ulewy podnoszą poziom wód w rzekach, zwłaszcza podgórskich. Woda przybiera barwę kawy Latte (moja ulubiona w porannej porze). W takich warunkach na szpulę kołowrotka nawijam ciemnozieloną plecionkę Momoi Oshikage 0,064 mm, do której bezpośrednio przywiązuję agrafkę w rozmiarze 24 z małymi i lekkimi przynętami. Natomiast, gdy woda staje się klarowna do linki dowiązuję około metrowy przypon fluorocarbonowy Momoi Soflex średnicy 0,14 mm. Od kilku sezonów nad wodę zabieram plecionkę Momoi Oshikage. Pomimo częstego użytkowania, linka ta ciągle zachowuje swoje właściwości. Nie widać na niej znaczącego zużycia. Jej jedwabista cienkość, miękkość i gładkość wyróżniają ją na tle innych plecionek.
Wędka Nano Lite
Najwyższy czas wspomnieć o spinningu. Od dwóch sezonów zabieram ze sobą kijek Dragon Nano Lite długości 2,35 m, c.w 1 – 10 g, akcji Med.–Fast. Tym wędziskiem sprawnie posługuję się łowiąc zarówno z brzegu jak i z wody. Jest lekkie i nie męczy ręki nawet podczas wielogodzinnego spinningowania. Pozwala komfortowo prowadzić woblery i błystki, zapewnia dobre czucie przynęty i kontrolę holowanej ryby. Nie boi się przyłowów w postaci średniej wielkości szczupaków i boleni.
Gdzie ich szukać?
Poszukując w Wisłoku okazałych garbusków, nieraz przemierzam kilka kilometrów brzegiem rzeki. Koncentruję swoją uwagę na rynnach ze spokojnie płynącą wodą do 2 m głębokości. Idealnie się składa, gdy brzeg w takim miejscu umocniony jest kamienistą opaską, który to przyciąga ryby jak magnes żelazo. Obiecującym miejscem są również śródrzeczne rynny. Warto przeciągnąć przez nie szybciej woblera w poprzek nurtu. Taki zabieg często powoduje zaciekawienie okoni, nawet tych pozornie nieaktywnych, przyklejonych do dna. Należy eksperymentować nie tylko z kolorami, ale i z tempem prowadzenia przynęty. W dobry dzień możemy liczyć na kilka trzydziestaków, a prawdziwym bonusem będzie garbus długości powyżej 35 cm.
Mateusz Porada