Od kilku już lat okres letni to dla mnie przede wszystkim sum poławiany metodą trollingową. Przez te kilka lat mojej przygody z „wąsatymi” udało się wypracować pewne spostrzeżenia dotyczące taktyki połowu tego drapieżnika w rzece. A jeśli mowa o taktyce, to na pewno istotną jej częścią jest dobór odpowiednich do warunków panujących na łowisku przynęt.
Jako że „trolling sumowy” to w moim wykonaniu przede wszystkim poławianie za pomocą woblerów, to tym przynętom poświęcę kilka poniższych słów. Dobór przynęt do „rzecznego trollingu sumowego” to wbrew pozorom nie taka prosta sprawa. Sam przez kilka sezonów przerobiłem bardzo wiele modeli woblerów, które na pozór powinny działać, powinny łowić, a jednak w konfrontacji z łowiskiem i rybami okazywały się totalnie bezużyteczne. Znalezienie i skompletowanie pakietu przynęt zajęło mi kilka sezonów – ciężko przepracowanych na wodzie.
Wśród przynęt, bez których w zasadzie nie wyruszam nad wodę, są trzy woblery Salmo: SQUAREBILL – 6 cm, BOXER – 7 cm; RATTLIN' HORNET – 6,5 cm. Przynęty te, z których każda ma w zasadzie inną charakterystykę, zapewniają mi nieograniczone możliwości w poszukiwaniu suma niemal w każdej strefie łowiska i na każdej głębokości. Mało tego, w zasadzie w ostatnim sezonie używam zamiennie tylko tych trzech przynęt – z rewelacyjnymi wynikami.
Pierwszą, która jest nowością na ten rok (i używana przeze mnie zaledwie przez miesiąc zyskała moje wielkie uznanie) jest „wszędobylski” Salmo Squarebill wielkości 6 cm. Przynęta ta jest rewelacyjna do obławiania wody o głębokości 1,5 m – 3 m. Idealnie sprawdza się w wolnym trollingu pod prąd. Dzięki swojej budowie (pękaty kształt z lekko podniesioną częścią ogonową, dość niewielkiemu sterowi głębokości ustawionemu pod kątem zbliżonym do 45 stopni) jak żadna inna pracuje intensywnie i co równie ważne doskonale omija zaczepy. Jest to dla mnie absolutny numer jeden do obławiania czepliwych przelewów na główkach. Doskonale nadaje się również do obławiania kamienisto-faszynowych opasek, które sumy bardzo kochają odwiedzać – szczególnie w porze przedwieczornej. Dzięki temu, iż pracuje intensywnie i nie ma tendencji do odskakiwania na boki, jest idealna do precyzyjnego obławiania miejsc „trudnych” z dużą ilością przeszkód. Krótko wspomnę tylko o gatunkach, które zagustowały w Squarebillu. Na moich wyjazdach królował oczywiście sum jako miłośnik tego woblerka. Trafiły się rybki z przedziału 130 -140 cm. Jednakże „maluszka”, bo tak sobie nazwałem tę plastikową rybkę, zagryzły także sandacze i boleń.
Drugą przynętą, bez której nie ruszam się na sumową wyprawę, jest Salmo Boxer wielkości 7 cm, wersja SDR. Wobler ten przypomina trochę kształtem Squarebilla, jednak jego praca – mocna, wyraźnie wyczuwalna na kiju w postaci silnych pojedynczych kopnięć - sprawia, iż absolutnie nie można utożsamiać go z Squarebillem. Ponadto wobler wykazuje sporą tendencję do „myszkowania”. Boxer i Squarebill to dwie zupełnie inne przynęty. Boxer w wersji SDR jest przynętą, która w trollingu z prędkością 2,5 – 3,5 km/h schodzi bez problemu do 4 -5 m, toteż predysponuje go do obławiania miejsc raczej głębokich w przedziale 2,5 – 5 m. Na takowych sprawuje się wzorowo i z powodzeniem pobudza nawet „śpiące” ryby. Woblerem tym obławiam tylko i wyłącznie głębokie główki i rynny z silnym, ale równym uciągiem. Ciekawym patentem jest uzbrojenie woblera w pojedynczą kotwicę w części tylnej i zdjęcie kotwicy „brzusznej”, dzięki czemu wobler pracuje jeszcze intensywniej. Ta plastikowa rybka robi mega robotę zatrzymana na ułamek sekundy w dole za główką – wówczas mamy wrażenie jakby wobler ten pracujący nieco słabiej „drażnił” w ten sposób wąsatych mieszkańców. Sprowokowane w ten sposób sumy wręcz wciągały wobler „do gardła” wywołując przy tym bardzo delikatne przygięcie szczytówki wędziska, a zaraz następnie potężne targnięcie - coś wspaniałego. Boxera kochają chyba tylko sumy – nie zdarzyło mi się złowić przy pomocy tej przynęty innych gatunków.
Trzecim woblerem, zupełnie innym niż dwa wcześniej opisane jest Salmo Rattlin' Hornet wielkości 6,5 cm. Wobler ten jest dla mnie absolutnym numerem jeden wśród przynęt trollingowych używanych przeze mnie w rzece w sezonie letnim. Kochają go chyba wszystkie ryby i to w najróżniejszych rozmiarach. W trakcie poławiania tą przynętą atakowały ją: szczupaki, sandacze, bolenie, klenie, okonie, trafiła się nawet brzana. Jednak rybą, która tylko czeka na pojawienie się Rattlina jest sum. Tak, „wąsate” uwielbiają go atakować. W ciągu dwóch sezonów na woblera tego złowiłem kilkanaście ryb z wąsem i to w najróżniejszych rozmiarach: od 100 do 187 cm. Co ciekawe często była to przynęta „ostatniej szansy” – kiedy po cały dniu poszukiwań nic nie chciało się skusić, zakładałem Rattlina i meldował się pan sum wieczorowa porą. Tak właśnie pod wieczór sumki szczególnie chętnie go zagryzały. Rattlin to typowy uniwersał i choć wiem, że wielu kolegów wędkarzy nie zgadza się z twierdzeniem, że można stworzyć przynętę uniwersalną to jednak Rattlin w moim odczuciu takową przynętą jest. Przy jego pomocy obłowimy wodę z każdego przedziału głębokości. Pracuje on doskonale w dole za główką. Idealnie pokonuje kamienisto-faszynowe przelewy główek. Wspaniale pracuje prowadzony wzdłuż kamienistej opaski. Swoje walory pokaże również i przede wszystkim prowadzony wzdłuż piaszczysto–kamienistej i poobrywanej burty z mnóstwem zaczepów i nierówności. Mamy wówczas wrażenie jakby „zaglądał” w każdy zakamarek, każde zagłębienie. Pokazuje wówczas swoją niebywałą skuteczność. Wobler ten pracuje wzorcowo prowadzony pod prąd z szybkością 2,5 – 3 km/h, jednak idealnie nadaje się również do prowadzenia z prądem, gdzie prędkość waha się w przedziale 5 – 6,5 km/h. Co ciekawe – szczególnie te większe ryby upodobały sobie takie tempo prowadzenia i biją w Rattlina bez opamiętania. Przynęta ta jest jakby stworzona do poławiania sumów chociażby ze względu na swoja budowę: wyposażona w stelaż z jednego kawałka stalowego drutu i wyposażona w mocny dobrze wklejony ster głębokości jest niezniszczalna. Jeśli chodzi o kolory to przerobiłem całą ich gamę i powiem tylko – każdy kolor zagryzł jakiś „wąsik” – tegorocznym liderem jest jednak kolor o symbolu BHT (Brown Holographic Trout).
Salmo Rattlin' Hornet, Squarebill i Boxer to trójka wspaniałych, bez których nie ruszam się nad rzekę. Woblery te niebywale działają na zmysły wąsatych drapieżników, więc po prostu trzeba je mieć, a wówczas wyniki same przyjdą. W załączeniu kilka fotek rybek, które zagustowały w tych przynętach.
Łukasz Adamiak
TEAM DRAGON
web
