Moja przygoda z metodą muchową rozpoczęła się już dawno temu. Ale tak naprawdę stosunkowo niedawno odkryłem, jak dużo frajdy sprawia łowienie nowych dla mnie gatunków ryb muchówką. Na początku były pstrągi, lipienie, jakiś drobny białoryb, później szał na szczupaki (trwający do dziś). Łowię również okonie, nie tak dawno opisane tutaj. Często jednak zdarzają się przyłowy.
Pamiętam, podczas łowienia wzdręg zaciąłem sporego karpia. Niestety nie udało mi się go wyholować. Nie byłem odpowiednio przygotowany na taki hol. Warto jednak mieć świadomość tego, że łowiąc na muchę, naśladujemy naturalny pokarm występujący w łowisku. Skuszenie karpia na imitację chruścika, przeznaczoną dla płotki lub wzdręgi, czy metrowego szczupaka na pijawkę, przeznaczoną dla okonia, nie powinno nas zdziwić...
Jednak w praktyce tak to nie działa (z tym nie dziwieniem). Zawsze jest szok i niedowierzanie. A w razie porażki złość na siebie z powodu popełnionych błędów. Warto przemyśleć to wcześniej i być gotowym na możliwe niespodzianki.
Na ostatniej wyprawie wędkarskiej znów towarzyszyła mi muchówka od Dragona, Team Dragon FX 9' #5. Łowiłem okonie, niestety tym razem bez specjalnych efektów. Zmieniłem okoniowego streamera na brązkę, ze złotą główką podarowaną przez mojego przyjaciela Sebastiana. Prowadziłem ją skokami z długimi przerwami. Podczas takiej pauzy poczułem mocne szarpnięcie sznura. Skwitowałem szybkim zacięciem (w mojej opinii, szybkie zacięcie to kolejna zaleta FX), blank jest piekielnie szybki. Znam takich muszkarzy, którzy od razu zakochują się w tego rodzaju kijach. Znam również takich, którym nie będzie odpowiadał taki blank.
Po zacięciu czuję, że mam do czynienia z piękną rybą, silną i do tego bardzo ciężką. Byłem przekonany, że na końcu zestawu znajduje się rekordowy okoń.
Dzięki zastosowaniu wysokomodułowego węgla, muchówka Dragona przenosi bardzo dobrze wszystkie drgania. Wyraźnie odczuwalne, typowe dla okonia, trzepanie głową, tylko mnie w tym utwierdzało. Wędka naprawdę dobrze amortyzowała wszelkie odjazdy ryby i próby pozbycia się przynęty. Team Dragon FX bardzo płynnie przechodził z akcji szczytowej w paraboliczną. Niestety, jest to odczuwalne dopiero przy większym oporze stawianym przez rybę. Jeśli będziecie chcieli łowić w jeziorach, jest to raczej kij pod większe ryby. Podczas wstępnych testów nie udało mi się wyciągnąć ani jednej małej płotki, która połakomiła się na mokrego Red Taga. Myślę natomiast, że FX #5 całkiem nieźle poradzi sobie z pstrągami, nawet małych rozmiarów, w silnym nurcie górskich rzek!
Po dość długim holu z licznymi odjazdami udaje mi się podebrać, UWAGA, wielkiego karasia!!
Podczas moich wypraw z muchówką zawsze pamiętam o podbieraku. Bez niego ciężko jest wylądować skutecznie lekkim sprzętem, jakim jest z reguły zestaw mu-chowy, dużych ryb. Nie narażajmy ich na niepotrzebne otarcia i dodatkowe urazy.
TEN piękny, olbrzymi karaś, dał mi tego dnia sporo radości i jednocześnie zamieszania w mojej wędkarskiej głowie..., skoro wziął jeden, to pewnie jest ich tam więcej i jak tylko będą skłonne do współpracy, będę mógł je regularnie łowić!
No, więc do następnego!
Matii Krzyku