Rozwój technologiczny nie omija wędkarstwa, co da się zauważyć na każdym kroku. Postęp dotyczy nie tylko wędzisk, kołowrotków czy przynęt, ale też i to w bardzo dużym stopniu plecionek.
Są one coraz wytrzymalsze, w stosunku do średnicy, a ich cechy powodują, że możemy coraz naturalniej prezentować przynętę rybom; to z kolei, wymiernie przekłada się na osiągane przez nas wyniki.
Pojawienie się plecionek zrewolucjonizowało łowienie sandaczy i innych ryb kuszonych techniką opadu. Wędkarze bardzo szybko docenili ich właściwości. Jednak pstrągarze długo się im opierali, a wielu z nich opiera się nadal. Na rynku pojawiły się jednak linki między innymi ośmiosplotowe, które są bardzo miękkie, gładkie i bardzo wytrzymałe w stosunku do ich grubości. To argumenty przemawiające za ich używaniem.
Rozwój wędkarstwa pstrągowego, pojawienie się nowych przynęt i technik łowienia spowodował, że coraz większe grono miłośników "kropków" sięga właśnie po plecionki. Dzięki nim, możemy wykonywać dalsze i bardziej precyzyjne rzuty, linka przekazuje nam więcej informacji o tym, co dzieje się z przynętą, a także możemy nadać naszemu wabikowi dokładnie taką pracę, jaką sobie zaplanujemy. Warto pamiętać, że brak rozciągliwości, co jest zaletą podczas prowadzenia wabika, należy zrekompensować głęboką, ciepłą pracą blanku oraz nieco luźniejszym ustawieniem hamulca kołowrotka. Uwierzcie mi, że nawet stosując kotwice i haki bezzadziorowe, nie notuję większej ilości spadów dynamicznie walczących ryb, niż podczas łowienia żyłką i z zadziorami. Jakiś procent ryb zawsze się "wymłynkuje" z naszego zestawu i należy się z tym po prostu pogodzić.
Plecionka na mrozie
Łowienie pstrągów nierozerwalnie kojarzy się z zimowymi łowami, wszak na większości naszych łowisk sezon rozpoczyna się wraz z Nowym Rokiem lub pierwszym dniem lutego. Jeśli do tego dodamy fakt, iż nie każda zima jest tak łagodna jak obecnie trwająca, zaczynamy się zastanawiać czy rzeczywiście plecionka będzie dobrym wyborem. Zwolennicy żyłek argumentują rezygnację z plecionek z powodu jej tendencji do sztywnienia na mrozie, a co za tym idzie utrudniania lub wręcz uniemożliwiania łowienia. Sam, przez długi czas zabierałem ze sobą zapasową szpulę do kołowrotka, na której miałem nawiniętą żyłkę, aby przedwcześnie nie kończyć łowienia. I w tym miejscu wracam do pierwszych zdań tego artykułu, a więc do postępu technologicznego. Warto się w tym miejscu zastanowić, dlaczego plecionka sztywnieje na mrozie? Bo nie dzieje się to bezpośrednio przez to, że jest splotem wielu cienkich włókien. Zamarznięciu ulega woda, która dostaje się między włókna, co jest nazywane "piciem wody" przez linkę. W takiej sytuacji nasiąknięta plecionka wystawiona na działanie ujemnej temperatury szybko zacznie przypominać drut. Z pomocą wychodzą nam producenci, oferujący coraz bardziej zaawansowane technologie produkcji linek. Gęstszy i ciaśniejszy splot poszczególnych włókien składających się na całość linki powoduje, że nie mają one tendencji do chłonięcia wody lub proces ten jest w znacznym stopniu ograniczony. Kolejnym sposobem jest zgrzewanie linki lub pokrywanie jej zewnętrznej powierzchni specjalnymi tworzywami, hamującymi dostęp wody do jej wnętrza, a także zabezpiecza linkę przed przecieraniem się. Brzmi skomplikowanie? Możliwe. I prawdę mówiąc my, wędkarze, nie musimy zagłębiać się w te produkcyjne niuanse. Dla nas najważniejsze są wartości użytkowe sprzętu i co za tym idzie radość i komfort łowienia, co wyraźnie przekłada się także na osiągane przez nas wyniki.
Na szpulę mojego pstrągowego Team Dragona SL najchętniej nawijam plecionki Invisible Clear i Nano Clear 8. Oprócz wymienionych już właściwości, plecionki te po kontakcie z wodą stają się praktycznie niewidoczne, co z pewnością uspokoi sumienie wędkarzy odwiedzających krystalicznie czyste, górskie łowiska. Ja, dla świętego spokoju, a także ochrony ostatniego odcinka linki, wiążę kilkudziesięciocentymetrowy przypon z fluorocarbonu.
Lekki kołowrotek, który świetnie radzi sobie z układaniem najcieńszych linek, pasuje wręcz idealnie do używanego przeze mnie wędziska, jakim jest Dragon CXT MS-X MicroSpecial dł. 1,9 m c.w. 1-10 g. To wręcz filigranowe wędzisko dla wielu wydawać by się mogło nieadekwatne do połowu silnych pstrągów. W moich wodach, niestety, trudno o okazową rybę, ale wybieram to wędzisko, ponieważ łowię na relatywnie niewielkie przynęty, które nie stawiają w wodzie zbyt dużego oporu. Głębokie, pełne ugięcie, precyzyjny hamulec i nieco umiejętności łowiącego wystarczą, aby poradzić sobie z większością zdobyczy, jakie czekają na złowienie w moich ulubionych łowiskach.
Zastosowanie wymienionego wyżej sprzętu, a szczególnie plecionek Dragona, pozwala mi efektywnie łowić moimi ulubionymi technikami, nawet podczas lekkiego mrozu. Mogę się więc cieszyć niczym nie tłumioną transmisją drgań, dużą ilością brań, a więc skutecznym łowieniem tych pięknych i jakże tajemniczych ryb.
Kamil Zaczkiewicz
TEAM DRAGON