Z racji tego, że sezon trociowy trwa w pełni, a aura pogodowa temu sprzyja, chciałbym podzielić się spostrzeżeniami odnośnie wędki. Wędki, z którą od dwóch sezonów u boku przemierzam kilometry nad trociową rzeką.
Dwa sezony użytkowania przy dużej częstotliwości wypraw wędkarskich, podczas których łowiłem na różne przynęty w zmiennych warunkach dyktowanych przez płynącą rzekę, upoważnia mnie do wydania opinii na temat tego sprzętu. Nadmieniając jednocześnie, że testy nie odbywały się jedynie na sucho, ale były podparte wyholowaniem kilku ryb.
Spinning wybieram dla siebie
Nie chcę tu pisać o wyższości modułów (grafit wysokomodułowy charakteryzowany jest jednostkami PSI – W.P.) blanku jednego nad drugim, bo po prostu są to dla mnie sprawy mniej istotne. Chcę jedynie opisać walory użytkowe, wygodę i komfort, jakie płyną z posługiwania się tym sprzętem. Pomimo mojej niewiedzy i niedoskonałości na temat budowy poszczególnych elementów składowych wędki, każdy sprzęt staram się dobierać starannie. Kierując się bardziej przydatnością, zadowoleniem płynącym z posługiwania się takim kijkiem oraz własnymi preferencjami a mniej nowinkami technicznymi i istniejącą modą. Tylko nabyte doświadczenie i nic innego podpowie mi czy dana wędka będzie pasowała do sposobu i technik mojego wędkowania.
Smukły i lekki blank wędki ProGUIDE X o dł. 2,90 m i c.w. 14-35 g o wzorowym uzbrojeniu w przelotki to obecnie wędka, z którą nie rozstaję się podczas polowania na trocie. Szczególnie w dni, kiedy na końcu mojego zestawu na agrafkę głównie zapinam woblery - przynęty najczęściej używane przez mnie do łowienia keltów troci. Co nie oznacza, że z wahadłówką czy obrotówką kijek sobie nie poradzi. Ten model wędki jest doskonałym przekaźnikiem między wędkarzem a przynętą, która pracuje i znajduje się w wodzie. Każde zakłócenie lub nienaturalne zachowanie się woblera podczas prowadzenia doskonale wyczuwam i dzięki temu natychmiastowo reaguję. Wędzisko przekazuje mi sygnał niezależnie od tego, czy jest to branie ryby, czy najczęściej złapanie na jedną z kotwiczek przybrzeżnej trawy bądź zgniłego liścia, jakich niemało niesie ze sobą nurt rzeki.
Krótszy dolnik zaletą trociówki
Krótsza rękojeść (dolnik) tej wędki, w przypadku wędek trociowych jest rzadziej spotykana, również w moim odczuciu jest tutaj zaletą. Większość rzutów woblerem (szczególnie na mniejszych rzekach) oddaję spod siebie, a nie zamachem znad głowy. Wliczając w to zarówno technikę forhendu i bekhendu. Wspomniana długość znacznie ułatwia zadanie, ponieważ nie haczę zbyt długim dolnikiem o brzuch.
Wszystkie manewry wędką zarówno te podczas rzutu, jak również prowadzenia przynęty odbywają się bezawaryjnie i płynnie. Blank wędki pracujący na całej swojej długości jest idealny podczas walki z żywiołową i energiczną rybą. Odpierając i przyjmując na siebie wszystkie obciążenia fundowane nam przez troć podczas holu. Nie ma wędek, z których ryby nie spadają i tego nie napiszę, bo na to wpływ ma wiele czynników, a nie tylko sama wędka. Jednak ten blank przy odrobinie opanowania i kunsztu wędkarza podczas walki z rybą z pewnością ograniczy takie straty do minimum.
Można koloryzować albo chwalić ten kijek w sposób szczególny, co już uczyniłem wyżej. Najważniejsze dla mnie jest to, że z tym wędziskiem czuję się dobrze, spełnia ono moje oczekiwania i leży mi w ręku. Potwierdziło to również kilka udanych dni nad rzeką, podczas których udało się złowić rybę. A co również jest ważne, rekomendowałem ten spinning znajomym wędkarzom. Skorzystali z mojej rady i teraz ProGUIDE X również wśród nich zbiera pochlebne opinie.
Dariusz Daro Mrongas
TEAM STRIKE PRO
przewodnik wędkarski