Testerzy relacjonują

HM62X i przyjemność z wędkowania

Po raz pierwszy kije z serii HM62X w moje ręce wpadły dwa lata temu na pokazie nowości od Dragona zorganizowanym w sklepie wędkarskim. Spinningi te od razu przypadły mi do gustu - a co lepsze - nie znam ani jednej osoby, na której nie wywarły by wrażenia. Są przede wszystkim perfekcyjnie wykonane, lekkie i szybkie. Długo zastanawiałem się, który model z tej serii HMów sprawiać sobie na początek. Wahałem się między jednoczęściowym o długości 1.90 m z ciężarem wyrzutu 3-12 gramów a dwuczęściowym 2.13 m w zakresie od 2 do 10 gramów. Ostatecznie wybór padł na jednoskład.

Wędka dotarła do mnie pod koniec października. Jesienią planowałem używać jej przede wszystkim do łowienia tęczaków, niestety z powodu pandemii wszystkie łowiska pstrągowe w okolicy zostały zamknięte… Pozostał mi przepływający przez miasto Krosno Wisłok i powrót na dawno nieodwiedzane miejscówki.
HM62X sprzedawany jest wraz z świetnym, sztywnym, zamykanym na zamek pokrowcem, całkowicie chroniącym kij przed urazami mechanicznymi. Wędzisko wykonane jest ręcznie z najwyższą starannością i z użyciem komponentów również najwyższej światowej jakości. Od czasów serii HM62 jestem wielkim fanem (i nie tylko ja, ale tez wielu moich kolegów) rodbuildingowej pracowni Dragona. Już pierwszy kontakt z moim HMem zaskakuje; spinning waży tylko 87 gramów!!! Blank ma głęboki, ciemnobłękitny kolor. Wszystkie komponenty pasują do blanku, tworząc zgraną i przemyślaną całość.

Przyszedł czas na pierwsze testy. Do kija podpiąłem kołowrotek o wielkości 25 z linką Dragona Invisible Clear 0,08. Najmniejsze Invadery i Belly Fishe uzbroiłem w dragonowskie główki X-Fine o masie 1,5 i 2,5g. Chociaż kij opisany jest od 3g., już przy gumkach na główkach 1,5-2 g. spisuje się bardzo dobrze. Rzuca się nim daleko i celnie. Blank dobrze przekazuje wszystko, co dzieje się z przynętą: opad przynęty, podwodne przeszkody, każdy kontakt z rybą. Od główek o masie 2,5 g. Model ten spisuje się rewelacyjnie! Sygnalizację opadu przynęty czuć dosłownie w nadgarstku. Dość agresywne poderwanie i opad to było to, co okonie (i szczupaki) w Wisłoku preferowały aż do grudnia. Potem przestały aktywnie uganiać się za pokarmem.
Zmieniłem przynętę na niewielkiego twisterka na 1,5g, główce. Najskuteczniejsze nie było już podbicie i opad, a wolne wleczenie twisterka po dnie. Brania były niezwykle delikatne, ale doskonale wyczuwalne na moim HMie. Przy okazji łowienia okoni „na wleczonego” złowiłem kilka kleni, bolenia i... potokowca.

Łowiąc okonie w dziurach przy brzegu zaobserwowałem w szybszym nurcie żerowanie dużych ryb. To mogły być tylko brzany! Wygrzebałem z pstrągowego pudełka miękka imitację widelnicy uzbrojoną w główkę X-Fine o masie 2,5g. I udało się! Na prowadzoną drobnymi skokami po skosie z nurtem rzeki gumkę skusiłem dwie duże i kilka mniejszych brzan. Te dwie największe walczyły bardzo dzielnie, ale o dziwo mój HM poradził sobie z nimi szybciej niż się spodziewałem. Co więcej - nawet podczas długich odjazdów na hamulcu czuć było w dolniku kija wyraźny zapas mocy. Akcja spinningu opisana jest jako fast i tak też wędzisko zachowuje się podczas zarzucania i prowadzenia przynęty.

Jestem pod dużym wrażeniem HM62X. Spinningowanie nim to prawdziwa przyjemność. Jeszcze trochę miesiąc i przetestuję go na pstrągach. Ale nie tylko łowionych na gumki, ale także na twitchingowe woblery.

Tomasz Ekert
Team Dragon