Testerzy relacjonują

Skuteczność w tradycji czyli Jumper w akcji

Bogactwo rynku wędkarskiego sprawia, że coraz rzadziej sięgamy po przynęty, bez których kiedyś nie ruszylibyśmy się z domu. Ewolucja w świecie przynęt spinningowych nabrała takiego tempa, że niejeden z nas może się w tym wszystkim czuć zagubiony. Słusznym jest oczywiście poszukiwanie nowych wabików, eksperymentowanie z nowymi technikami ich prezentacji, ale na pewno nie możemy zapominać o starych sprawdzonych standardach, które w niektórych sytuacjach okazują się być bezkonkurencyjne.

Wiosna i lato to dobry czas na zabawę z „pasiastymi rozbójnikami”, które to po okresie zimowego letargu przejawiają coraz większą aktywność i którym to poświęcam w tym okresie sporo czasu. Wybierając się na wiosenno-letniego okonia zabieram ze sobą spory pakiet przynęt, gdyż szczególnie w tym okresie okonie potrafią być kapryśne i „gardzić” prawie wszystkim czym je kusimy.
Od wielu już sezonów absolutnym numerem jeden pośród przynęt na wiosenno-letnie pasiaki jest dla mnie twister Dragon Jumper. Przynęta tradycyjna, a jednak w moim mniemaniu mająca ogromną moc i dar „przekonywania” okoni do współpracy. W czym tkwi owa moc Jumpera? Otóż myślę, że przede wszystkim w budowie ogona, który szeroki generuje wyjątkowo intensywne drgania o wysokiej częstotliwości tak uwielbiane przez niemal wszystkie drapieżniki. Co ciekawe; Jumper to także doskonała propozycja dla miłośników białorybu. Mówiąc o zaletach twistera muszę wspomnieć o jeszcze jednej bardzo istotnej, a mianowicie o korpusie Jumpera, który wydłużony sprawia, iż zdecydowanie rzadziej mamy do czynienia ze splataniem ogonka z hakiem, przez co niemal każdy rzut jest efektywny.

Jumper występuje w sześciu rozmiarach od 1” do 3,5”, przez co znajdzie zastosowanie nie tylko w technikach okoniowych. Największe rozmiary to także doskonała propozycja dla łowców szczupaków i sandaczy.

Kusząc okonie sięgam po trzy rozmiary. Jednocalowe maluchy stosuję w technice bocznego troka, które podane na zestawie z żyłką grubości od 0,14 mm do 0,16 mm pracują wyśmienicie. Jeśli chodzi o kolorystykę, to w moich wodach – a są to wiosną głównie rozlewiska połączone z rzeką oraz małe rzeczki, latem średniej wielkości jeziora - sprawdzają się wszystkie „brudne kolory” oraz unikatowy „denaturat” – kolor S-55-001.

Oprócz techniki bocznego troka, pasiaki to dla mnie także a może przede wszystkim delikatny opad z lekkim obciążeniem do którego stosuję Jumpery w nieco większym rozmiarze – 1,5 i 2”. Po większe rozmiary raczej wiosną nie sięgam, te zostawiam na środek i schyłek lata. Co bardzo istotne nawet podane na 1 g główce jigowej twistery pracują bardzo intensywnie w zasadzie nie ma sytuacji, w której ogonek i jego praca byłby przygaszony.

W dni, w których okonie praktycznie „śpią” sięgam po broń ostatniej szansy jaką jest Jumper w zestawie z czeburaszką. Do tej techniki stosuję tyko i wyłącznie wielkość 2”. Przynętę obciążam 2 – 3g główką i prowadzę bardzo wolno tuż nad dnem pozwalając co jakiś czas na jego muśnięcie tak, aby powstający obłoczek w wodzie skłonił „śpiochy” do ataku. W tej technice coraz śmielej sięgam po kolorowe obciążenie i mam wrażenie, że to działa – szczególnie kolor czarny i czerwony skłaniają ryby do żerowania.

Z kolorami obciążenia będę dalej eksperymentował, a póki co zachęcam do sięgnięcia po starego dobrego Jumpera; może uda Wam się skusić jakiś pasiasty okaz, bo według mnie Jumper ma w sobie magiczną moc. A o malowaniu główek jigowych, które w połączeniu z Jumperem są zabójczą bronią - już wkrótce.

Z poważaniem
Łukasz Adamiak