Testerzy relacjonują

MegaBAITS Mystery - kołowrotek dla "pospiesznych"

Ileż to razy widziałem na własne oczy, jak wędkarz po zacięciu ryby nie pracuje wędziskiem, tylko przez cały hol trzyma kij pionowo i nieustannie kręci korbką kołowrotka, aż ryba pojawi się na brzegu.

Niektórzy wędkarze potrafią robić to tak bezwzględnie, iż nie przestają zwijać linki nawet przy energicznym szamotaniu się ryby. Ba; nawet gdy okazowy egzemplarz wysnuwa linkę z kołowrotka, oni... nie przestają kręcić! I gdyby tego było mało, tak postępujący wędkarze często mają hamulce dokręcone bardzo mocno. A to wszystko sprawia, że dość częstym widokiem jest zdziwiony łowca i luźna żyłka na końcu zestawu, bo delikatnie zapięta ryba wypięła się lub przez zbyt agresywny hol strzelił przypon bądź inny element zestawu końcowego.

MAŁY NAWÓJ NA JEDEN OBRÓT KORBKĄ MOŻE BYĆ... ATUTEM!

No dobra, ale co ma kołowrotek Mystery do powyższego? Ano coś ma. Młynek ten oferowany jest w czterech wielkościach (20, 25, 30 i 40 - osobiście posiadam dwa egzemplarze w rozmiarze 25) i dedykowany do wszelkich metod spławikowych oraz gruntowych (ja mam je podpięte do lekkich feederów). A to, co najbardziej przykuło moją uwagę już na samym początku, jeszcze w katalogu, zanim stałem się ich posiadaczem, to stosunkowo niewielki nawój linki na jeden pełny obrót korbką kołowrotka. Początkowo pomyślałem: jak to, tylko tyle? Bowiem, w zależności od rozmiaru, jest to od 52 do 59 centymetrów. Trzeba przyznać, że do szybkościowego, zawodniczego łowienia to on za bardzo stworzony nie jest, ale do rekreacyjnego wędkowania jak najbardziej. Zwłaszcza dla osób początkujących, nieposiadających jeszcze wprawy jednocześnie pewnego, a zarazem bezpiecznego holowania ryb oraz dla tytułowych "pospiesznych", którzy po zacięciu ryby dostają "wędkarskiego szału" i ciągną zdobycz do siebie, na nic nie zważając.
Stosunkowo niewielki nawój linki na jeden obrót korbką kołowrotka może uratować zarówno początkujących, jak i "pospiesznych" przed spięciem się, czy zerwaniem przynajmniej jakiejś części holowanych ryb. A to dlatego, że inne kołowrotki, które przy jednym pełnym obrocie potrafią "wciągać" 80, 90, czy nawet 100 centymetrów linki, tak przy wartości nawet niemal o połowę mniejszej, daje to w praktyce... wolniejsze zwijanie linki, co z pewnością uchroni takiego wędkarza przez utratą niejednej ryby.

"CYK" I ZŁOŻONE

Drugą rzeczą, która jest świetną opcją dla "pospiesznych", jak i jednocześnie praktycznym ułatwieniem dla pozostałych wędkarzy, jest składanie korbki kołowrotka systemem one-touch. Pół sekundy i po sprawie, korbka złożona. Oczywiście w równie krótkim czasie korbkę tę także i rozkładamy - a właściwie, po złapaniu palcami odpowiednio wyprofilowanego twardo-piankowego elementu "chwytnego", rozłożenie następuje wręcz samoistnie.

SPRAWY TECHNICZNE

Nie będę zgrywał inżyniera od kołowrotków, ale dla zainteresowanych "bebechami", "technikaliami" i wszystkim, co związane z tym młynkiem, wypiszę w podpunktach ("zżynając" z katalogu), co on w sobie kryje i czym się charakteryzuje:

  • obudowa przekładni i rotor wykonane z lekkiego i super sztywnego kompozytu grafitowego odpornego na naciski i ścieranie,
  • przekładnia wykonana z trudnościeralnych stopów metali,
  • cztery stalowe łożyska kulkowe,
  • łożysko rolkowe Infinitive Anti-Reverse,
  • szpula z lotniczego duralu, profilowana,
  • hamulec multitarczowy z precyzyjną regulacją,
  • stalowa korbka typu ONE-TOUCH,
  • rurkowy kabłąk ze stali stopowej, super twarda powierzchnia,
  • antyskręceniowa rolka kabłąka,
  • pełne, dynamiczne wyważenie obracających się elementów.

Waga poszczególnych wielkości, to: 20 - 247 g, 25 - 280 g, 30 - 291 g, 40 - 397 g. Największy model wyposażony jest w hamulec o mocy 12 kg, natomiast pozostałe mają "dokręcenie" o mocy 8 kg. Symboliczna różnica w przełożeniu jest taka, iż największy model posiada ją na poziomie 1:4.9, a pozostałe modele na poziomie 1:5.0.

Co jeszcze jest również warte zauważenia to fakt, iż ten ciekawy kołowrotek jest młynkiem wybitnie budżetowym i każdą wielkość można dostać w cenie poniżej 100 zł za sztukę.

Mariusz Drogoś