Testerzy relacjonują

Na wiele lat, czyli przygoda z Fishmakerem EVO.3 FD1130i

Zacznę nietypowo; stwierdzeniem: Fishmaker EVO.3 FD1130i zostaje!!! I przez wiele lat będzie ciężko pracował. Tak, zdecydowanie jest to maszyna do najcięższych zadań!

Nie będę pisał o wyglądzie czy designerskich smaczkach, choć nowemu Fishmakerowi w tym względzie niczego nie brakuje i swoim wyglądem doskonale wkomponowuje się we współczesne trendy. Zamiast pisać o wyglądzie, budowie i technicznych parametrach, w kilku słowach opowiem o tym gdzie, kiedy i w jakich warunkach łowiłem z wykorzystaniem rzeczonego kołowrotka.
Początek mojej fishmakerowej przygody to luty i "trociowe podchody". Zimowa troć to bardzo wymagający przeciwnik. W lutym przyszło mi łowić w trudnych warunkach (deszcz, śnieg, ujemne temperatury) i właśnie one najlepiej sprawdzają kołowrotek, a w szczególności jego przekładnię, hamulec, rolkę prowadzącą itd.
Czy byłem zaskoczony? Tak, aczkolwiek tylko pozytywnie, ponieważ mimo fatalnej pogody, ujemnych temperatur i mnóstwa wszędobylskiej wilgoci kołowrotek pracował niemalże aksamitnie, bez najmniejszych zacięć, a hamulec startował bez najmniejszego oporu.
Trociowe podchody to w moim przypadku czas dwóch przynęt, a mianowicie błystek wahadłowych i woblerów.
O ile z podawaniem tych pierwszych (cięższych) z reguły nie ma problemu, o tyle w przypadku woblerów już nie jest tak słodko. Sytuacja zdecydowanie poprawiła się za sprawą nowego Fishmakera, który - dzięki zwiększonej średnicy szpuli, zmniejszonej głębokości i doskonałemu układaniu linki - bardzo pozytywnie wpłynął nie tylko na odległość, ale także na precyzję rzutów, która - przynajmniej w trociowych manewrach - nierzadko bywa kluczowa i decyduje o końcowym sukcesie.

Po trociowej przygodzie przyszedł czas na fishmakerową pauzę. Ponowny start i "katusze" kręcioła rozpocząłem na majowych szczupakach, które w tym roku zdecydowanie dopisały. W trakcie moich eskapad kołowrotek pracował z przynętami średnimi i większymi (12 - 18cm) o wadze między 20-50 g, więc dość ciężko. Tysiące rzutów i sporo holi ryb nie zrobiły na nim żadnego wrażenia. Mało tego; udało się w końcu - i to niejednokrotnie - sprawdzić hamulec kołowrotka, który, dzięki zwiększonej średnicy podkładek hamulcowych oraz możliwości płynnej regulacji, działał wręcz wybitnie 
i zawsze z odpowiednią mocą hamowywał temperament walczących szczupaków, a te - szczególnie pod koniec maja - miały go aż nadto.
Na co zwróciłem szczególną uwagę?
Otóż w żadnym momencie nie musiałem kontrolować hamulca. On zawsze zachowywał taką moc, jak w momencie jego ustawienia i z chwilą brania błyskawicznie startował bez nawet najmniejszego przestoju. A często poskramiać musiał ryby naprawdę słusznych rozmiarów. Mało tego; miał niebywałą przyjemność popracować z polskiego pochodzenia szczupaczą mamusią w rozmiarze 118 cm, która finalnie skapitulował ai uznać musiała wyższość moją i mojego zestawu z Fishmakerem EVO.3 FD1130i na czele.

Po maju przyszedł czas na czerwcowe sandacze. Te w tym roku współpracowały wyjątkowo dobrze, a i rozmiary łowionych ryb były - jak na polskie warunki - wręcz imponujące (70 - 87 cm).
Jak sandacz, to opad i jigowanie, a to chyba największy test dla przekładni kołowrotka. Dziesiątki tysięcy rzutów ciężkimi (20 - 40 g) przynętami w często bardzo "czepliwej" wodzie, mnóstwo przeszkód i ciężkich holi nie wywarły na przekładni żadnego wrażenia;  po dzień dzisiejszy pracuje ona wręcz aksamitnie. Równie ciężko jak przekładnia miał hamulec. Choć niemal "zabetonowany", to jednak po zacięciu ryby lekko zluzowywany niejednokrotnie grał najpiękniejszą dla wędkarza melodię. Mimo tego, iż z reguły ustawiony był na granicy wytrzymałości linki, zawsze dawał radę i nigdy nie zawiódł, co świadczy o doskonałej konstrukcji i świetnym spasowaniu jego elementów. Podczas sandaczowych połowów trafił się także "wąsaty przyłów"; może nie imponujących rozmiarów (108 cm), 
ale nawet taka ryba potrafi pokazać swoje możliwości. Tej również nie brakowało siły, jednak fishmakerowy duet (wędzisko Fishmaker C.R.C. EVO.1 2.13m 21-35g, kołowrotek Fishmaker EVO.3 FD 1130i) nie dały wąsikowi żadnych szans i szybko utemperowały jego zapędy.

Powoli kończę fishmakerową retrospekcję. Przede mną jeszcze pewnie tyyyyyyyle przygód i tyyyyle holi! Wiem jedno: żaden z nich nie będzie mi straszny z Fishmakerem, a wszystkie osoby, które szukają bardzo solidnej maszynki za rozsądną kasę do ciężkiej spinningowej orki, zachęcam 
do sięgnięcia po nowe Fishmakery i zapewniam, że "ogarną" one wszystko i w każdym rozmiarze!

Z wędkarskim pozdrowieniem
Łukasz ADAMIAK
Team Dragon