Przez długie lata podczas moich pieszych wędrówek sięgałem tylko i wyłącznie po kamizelki spinningowe i o ile przy krótkich wypadach sprawdzały się świetnie, o tyle przy dłuższych nie były aż tak praktyczne, a przede wszystkim wygodne. Zdecydowanie brakowało w nich miejsca i najnormalniej w świecie nazbyt obciążały.
Tegoroczne wyjazdy, na których to spędzałem po kilka godzin nad wodą, a które to dały ostro w kość i mi, i moim ramionom sprawiły, że zdecydowałem się w końcu sięgnąć po kamizelkę techniczną. Już pierwsze godziny pieszej wędrówki nad brzegami pstrągowej rzeki sprawiły, iż zacząłem zastanawiać się, dlaczego zrobiłem to dopiero teraz! Dlaczego tak późno sięgnąłem po coś tak fantastycznego, jak kamizelka techniczna?! Najzabawniejsze jest to, że kamizelki tego typu są na rynku już kilka lat, a ja tyle czekałem. Dlaczego...? Może przez to, że kojarzyły mi się z wcześniej wykonywanym zawodem żołnierza, a w swojej budowie i wyglądem przypominały kamizelki taktyczne, za którymi to nie przepadałem...
Ale dość wspominek. Najważniejsze, że w końcu się zdecydowałem i piesze wędrówki nie są mi już straszne.
Wybrany przeze mnie model (indeks 98-15-008) to połączenie kamizelki i plecaka w idealnych proporcjach. Kamizelka ta, w tylnej części, to nic innego jak niewielki plecak, który mieści sporo akcesoriów i zapasowych przynęt, jedzenie, picie i wszystko to co muszę zabrać na wielogodzinne wędrówki. Przednia część to średniej wielkości kieszeń, która mieści wszystko to, co potrzebne mi do tak zwanego użytku bieżącego. W moim przypadku są to: pudełko z przynętami, materiał przyponowy, szczypce, zapas agrafek, retraktor oraz nóż, czyli to, do czego błyskawicznie należy mieć dostęp. Ktoś powie - przecież wszystko to można pomieścić w typowej kamizelce spinningowej. No niby tak, ale przy dłuższych wyprawach wygoda i praktyczność kamizelki technicznej przewyższa tę spinningową wyraźnie. Kamizelka techniczna, dzięki systemowi w pełni regulowanych pasków, daje możliwość perfekcyjnego dopasowania jej do ciała, zapewniając w ten sposób wygodę i minimalizując obciążenie ramion. Ciężar tu rozkłada się na biodra, plecy i ramiona. Mało tego; odpowiednio wyregulowane paski odciążają kręgosłup, a kamizelka działa zupełnie jak gorset, odciążając jego lędźwiowy odcinek, co zdecydowanie przekłada się na zwielokrotnienie uczucia komfortu.
Jak wspomniałem wcześniej, kamizelka techniczna to nie tylko wygoda, ale także praktyczność. W tradycyjnej kamizelce spinningowej musimy dbać o to, aby przednie kieszenie obciążyć w miarę równo. Poza tym sięganie do pudełek często bywa problematyczne – wszystko gdzieś tam ucieka – samo wykonywanie rzutów w miejscach trudnych technicznie częstokroć jest mocno utrudnione. W przypadku kamizelki technicznej wszystko przylega, nic nie miota się gdzieś pod pachami, nie utrudnia wykonywania rzutów. A przynęty i akcesoria są łatwo dostępne, bez szukania ich gdzieś tam z boku ;)
Wybrany przeze mnie model ma w każdej kieszeni po kilka przegródek, dzięki czemu wszystko jest uporządkowane i na swoim miejscu. Plecak w części zewnętrznej wyposażony jest w siatkowe kieszonki, które są idealnym miejscem na umieszczenie chociażby elementów ubioru.
Samo wykonanie kamizelki opiszę jednym słowem: PERFEKCJA! Wszystko idealnie zszyte. Szwy perfekcyjnie wykończone i mocne. Zamki działają lekko i precyzyjnie. Kolorystyka kamizelki zapewnia dobre maskowanie w terenie. Co w przypadku brzegowych podchodów nie jest bez znaczenia. Podsumowując powiem jeszcze tylko tyle - moja kamizelka spinningowa ma wolne i poszła na emeryturę, a ja raczej już zawsze sięgał będę po kamizelki techniczne, a już na pewno na wszystkich całodziennych wyprawach. Do czego oczywiście zachęcam, szczególnie miłośników dłuuuuuugich pieszych wędrówek!
Łukasz Adamiak
Team Dragon