W każdej dyskusji potrzebne jest najpierw sprecyzowanie, o czym się mówi i o sposobach komunikacji. Na co dzień jednak mamy tendencję do monologów, a nie dyskusji. I to w każdej dziedzinie. My, wędkarze, jesteśmy w tym także bardzo dobrzy ;)
Kiedyś dyskutowałem z moim ojcem na temat dobrych przynęt. On uważał, że na płocie jest bardzo dobre ciasto. Takie najzwyklejsze, ugniecione z mąki pszennej i koniecznie tuż przed wyjściem na ryby. Zachwalał jego zalety mówiąc, że jest skuteczne i że nawet na zawodach wygrywał dzięki niemu. Ja z kolei zachwalałem białe robaczki argumentując, że trzymają się lepiej na haczyku, że na płocie są skuteczne, że… Każdy z nas stał twardo na swoim stanowisku. Dopiero wspólne wędkowanie dało szansę na weryfikację naszych stanowisk, wykazaniu się. Nad wodą okazało się, który z nas miał rację.
Złowiłem więcej i zapewne z tej przyczyny, że mój ojciec już z rzadka wędkował, a właściwe to prawie nie łowił. Ja z kolei łowiłem nieomal codziennie, miałem wprawę, znałem specyfikę ulubionej techniki i danego łowiska, wymagania płoci w danym sezonie.
Wędkarskie wspomnienia ojca dotyczyły lat siedemdziesiątych. Ciekawe, gdybyśmy się tak cofnęli do tych lat, to czy ja potrafiłbym się tak do łowiska dopasować jak on? A gdybym nie miał wtedy tych wszystkich zanęt i wędzisk, co mam teraz? Mogłoby nie być różowo z moimi wynikami.
Rozmawiać o charakterze łowisk
Dyskusje wędkarzy dotyczą wielu aspektów ich hobby. Potrafią sprzeczać się o najlepsze wędzisko lub kołowrotek na szczupaka lub pstrąga, o wędzisko roku, o niedoceniane wędzisko, o kołowrotek półrocza lub roku. Natomiast nie rozmawiają o charakterze typowych swoich łowisk. Nawet o rodzajach przynęt nie dyskutują, tylko posługują się ciężarem wyrzutowym w wędziskach. Przypomina mi to dyskusję w sklepie z pewnym sprzedawcą. Starał mi się wmówić, że każdy MB matrycy światłoczułej aparatu cyfrowego daje widoczną poprawę jakości zdjęć. Sam nie rozumiał, że malutki obiektywik nawet nie wpuści odpowiedniej ilości światła na matrycę, by ta pracowała w optymalnych warunkach ekspozycji dla danej matrycy… Do czego zmierzam? Otóż w swoim czasie pojawiła się w Internecie dyskusja na temat multiplikatorów. Może, jak każda nowość, dawał nadzieję złowienia ryby. Zwłaszcza, że ci, którzy stosowali multiplikatory, chwalili się wynikami, dużymi rybami – było ich widać. Pewnie wtedy wiele osób pomyślało, że dzięki multiplikatorowi nałowią więcej ryb. Że zostaną skuteczniejszymi wędkarzami. Czy tak jednak jest? Czy o to właśnie chodzi w wędkarstwie? Właśnie o ilość ryb? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba zacząć od początku.