Długo wyczekiwany i równie długo organizowany wyjazd na duże ryby do Norwegii, na wyspę Stormolla, a dalej do m. Brettesnes, udaliśmy się w drugiej połowie kwietnia 2016 r.
Długą trasę do Norwegii pokonaliśmy samochodem. Prawie 48-godzinna trasa wiodła przez Morze Bałtyckie promem z Gdyni do Karskrony, a dalej malowniczą Szwecją, gdzie podziwialiśmy piękne widoki jezior, po czym przez Norwegię i ostatnim promem wreszcie na przepięknie położoną wyspę Stormolla na Lofotach.
W okresie od połowy lutego do końca kwietnia w rejon tej wyspy wpływa na tarło bardzo duża ilość dużego dorsza, a co za tym idzie - pojawia się tam duża ilość wędkarzy z Polski i wielu innych krajów.
Wyjazd poprzedzony był kompletowaniem odpowiedniego sprzętu, który miał nam pozwolić wyholować największe norweskie morskie drapieżniki. Zaopatrzyliśmy się oczywiście w sprzęt oferowany przez Dragona, który był starannie dobrany po wcześniejszych rekomendacjach kolegów, którzy łowili w norweskich łowiskach. Doskonale sprawdziły się wędziska Boat Master Pilk S.D.R. 2-metrowe o ciężarze wyrzutu 100-250 g oraz 150-400 gramów, do których używaliśmy multiplikatorów Cold Water 20 DLX i plecionek JIGGIN'8 średnicy 0.25 mm, a także delikatniejsze wędzisko Boat Master Offshore o ciężarze wyrzutu 80-250 gramów w parze z multiplikatorem niskoprofilowym Cold Water 345DLX i plecionką Rainbow średnicy 0.18 mm. Do zrobienia przyponów użyliśmy Fluorocarbonu Invisible średnicy 0.60 mm oraz Mustad Thor średnicy 1.00 mm oraz 1.20 mm, które uzbrajaliśmy niezawodnymi agrafkami z krętlikami Spinn Lock (również z łożyskowanymi krętlikami), a także Mighty-Mini. Najłowniejszymi przynętami były pilkery Bora - kolory srebrno-czerwone i miodowe, a rewelacją były 15 cm gumy Lunatic w kolorze imitujące śledzia, na główkach Dragon V-Point Speed HD w ciężarze od 125 do 200 gramów. Jak się okazało, w trakcie wędkowania powyższy sprzęt sprawował się rewelacyjnie i czuć było jeszcze duży zapas mocy. Duża frajdą było łowienie na wymieniony wcześniej multiplikator niskoprofilowy z lekką wędką Boat Master i cienką plecionką, które w zupełności wystarczały do wyholowania największych dorszy i czerniaków.
Obławialiśmy głównie górki podwodne i rejony wokół wysp. Pilkery Bora głównie w granicach 100-150 gramów sprawdzały się bardzo dobrze w głębszych miejscach, ale rewelacją okazały się główki jigowe z gumami Lunatic, o tyle lepiej się sprawdzały od pilkerów, że nie łapały tyle zaczepów o podwodne skałki czy podwodną roślinność. Lunatiki niesamowicie pracują i brania były nie tylko przy dnie, lecz na całej głębokości - ryby potrafiły wyjść nawet do samej powierzchni za przynętą i po uderzeniu zrobić daleki odjazd. Nie tylko na nie brały dorsze, czerniaki czy brosmy, ale i halibuty. Dorszy w przedziale od 2 do 10 kg złowiliśmy bardzo dużo, ale i częstą zdobyczą były czerniaki, brosmy a także trafiały się niewielkie rdzawce i halibuty. Brania były zdecydowane, a hole walecznych ryb sprawiały niesamowitą radość.