Wraz z trwającą pogonią za morskimi trociami i nabywaniem doświadczenia w tej materii, w głowie powstała myśl o zakupie nowego wędziska. Podczas zbierania doświadczeń z naszych polskich plaż, w mojej głowie rysował się coraz wyraźniej obraz oczekiwanego wędziska.
Gdy pewnego dnia do ręki w sklepie wziąłem ze stojaka wędkę Dragona sygnowaną logiem HM-X, już wiedziałem, że będzie to kij na długie lata. Nabyłem go dopiero w maju - późno, znając zwyczaje mojej ulubionej zimnolubnej, srebrnej ryby. Jednak w kolejnych dniach tego miesiąca już mogłem pochwalić się trocią i belonami, które udało mi się wyholować z niespokojnych fal Morza Bałtyckiego.
Zdecydowałem się na model Hunter o długości 2,90 m i ciężarze wyrzutowym 10-35 g. Patrząc na parametry innych wędzisk z dopiskiem "Sea Trout", wybór na pierwszy rzut oka wydawać się może dosyć dziwaczny, jednakże na podstawie bagażu swoich doświadczeń postaram się uzasadnić moją decyzję.
Długość
Większość wędzisk przeznaczonych dla amatorów plażowego spinningu jest bardzo długa. Często mówimy o wędziskach ponad trzymetrowych, z pokaźnych rozmiarów dolnikiem. A jednak - moim zdaniem - prawidłowo ładujący się krótszy kij wcale nie będzie rzucał bliżej. Piszę to szczerze; moim HM-X'em osiągałem podobne odległości rzutowe z brzegu plaży, co wędkarze brodzący w wodzie. Właśnie ta przewaga osiąganego dystansu rzutu często decydowała o moim sukcesie; złowiłem wiele troci nie wchodząc do wody! Ryby, w niektórych łowiskach często są w zasięgu naszego rzutu, a hałasując brodzeniem możemy je skutecznie przepłoszyć, odsuwając poza zasięg naszej przynęty. Dlatego warto przed rozpoczęciem brodzenia wykonać kilka kontrolnych rzutów.
Gdy mówimy już o walce w lodowatej wodzie z samym sobą i z rybami, wspomniany długi dolnik jest strasznie nieporęczny. Nie dość, że otaczające nas warunki są ekstremalne, to będziemy się męczyć z operowaniem kijem. Dodatkowo; krótsze wędzisko będzie lżejsze. Hunter, jak na swoją długość, waży bardzo niewiele (194 g) oraz jest doskonale wyważony (trochę obawiałem się dzielonej rękojeści w długich kijach, ale okazało się, że to przemyślana konstrukcja). Troć to ryba tysiąca rzutów, więc niemęcząca szybko ręki wędka na pewno przybliży nas do sukcesu. Ponad trzymetrowe spinningi proponuję zaadoptować na rzekę, gdy staną nam na drodze nawisy lodowe.
Ciężar wyrzutowy
W tym miejscu chcę zwrócić na przedział ciężaru wyrzutowego. Często w oferowanych wędziskach spotykamy się z szerokim ciężarem wyrzutowym, np. 20-60 g. Jest to moim zdaniem błędne, ponieważ w Polsce używamy blach i woblerów w przedziale 15-30 g, gdzie po te krańcowe wartości sięgamy raczej sporadycznie, najczęściej podczas naprawdę niesprzyjających warunków, jak np. silny wiatr wiejący w twarz. Rozpiętość przedziału rzutowego Huntera na pewno lepiej wpasuje się we wspomniane wcześniej przynęty. Poza tym łowimy w morzu, a nie w silnym nurcie trociowych rzek.
Akcja
Oczywiście często ciężar wyrzutowy idzie w parze z mocą blanku. Przy zakupie wędziska wędkarze przymykają na niego oko, chcąc mieć zapas mocy. W przypadku HM-X'a jestem przekonany, że poradzi sobie z każdą rybą. Dzięki dobraniu odpowiednich mat grafitowych i technologii X-Cross CGT stosowanej podczas wytwarzania blanku jego ugięcie jest bardzo progresywne. Jest to koniecznie podczas łowienia silnych wariatek, jakimi są morskie trocie. Zresztą większość wędkarzy lubi w akcji mocniej wygięty kij, pięknie amortyzujący zrywy ryby niż kołkowatą akcję szczytową. Trudno jest opisać uczucie podczas holu dużego srebrniaka w morzu, który robiąc efektowne świecie, zwraca uwagę nawet zmarzniętych spacerowiczów. Zachowanie kija podczas walki z rybą jest wzorowe i naprawdę zapewnia mały procent spadów ryb.
Wykończenie i komponenty
Napis na blanku "HM" informuje nas, że mamy do czynienia z ręcznie składaną wędką, wędką z najwyższej klasy komponentów. Wysoką jakość materiałów i pracy widać już po pierwszym zetknięciu z kijem. Szczegóły takie jak indywidualny numer wędziska na blanku dodają smaczku. Lakier na przelotkach nałożony jest starannie, a na elementach dolnika nie ma śladów kleju. Dzielona rękojeść okraszona została portugalskim korkiem klasy AAA i uchwytem Fuji. Uchwyt SK2 jest dla mnie bardzo wygodny. Szczególnie, że posiada drewniany insert (nie lubię dziury w modelach wędzisk bez niego; może przekłada się to na lepsze czucie, bo mamy kontakt z gołym blankiem, ale ergonomia znacząco spada). Najbardziej przypadły mi do gustu jednak same przelotki Fuji Alconite.
Czarny kolor ramek fajnie komponuje się z resztą elementów, ale najważniejszy jest dla mnie ich rozkład i rozmiar. Wiele osób kieruje się teraz jak najmniejszym rozmiarem przelotek, aby kij był jak najszybszy (szczególnie mam na myśli "sandaczomaniaków"). Jednakże w moim przypadku większa przelotka wyjściowa i reszta odpowiednio dobranych ringów, wpływa na odległość rzutową (linka dużo lepiej się wysnuwa). Ponadto, gdy będziemy polować na trocie przy minusowych temperaturach otoczenia, staje się to istotnym dodatkowym plusem. System K-Series umożliwia przy tym swobodniejsze rzuty (przy tradycyjnych przelotkach linka lubiła niekiedy owinąć się wokół ramki).
Podsumowując: HM-X Huntera oceniam po trzech sezonach łowienia pozytywnie, jako konstrukcję bardzo udaną, z którą przeżyłem wiele wspaniałych chwil nad wodą. Nie miałem z Hunterem żadnych problemów i zawsze mogłem na niego liczyć. Co ważne, długi okres łowienia w słonej wodzie spinning dzielnie zniósł, nie wykazując istotnych śladów użytkowania.
Serdecznie polecam to wędzisko!
Bartłomiej Tułodziecki
Czytaj więcej o: