Pierwsze w tym roku oraz kolejne nasze wspólne spotkanie - już dziewiąte, odbyło się nad magiczną rzeką płynącą pośród drawieńskiego krajobrazu. W dniach 09-11.03.2012 mieliśmy ogromną przyjemność ponownie spotkać się w wykwintnym gronie na warsztatach castingowych "Drawa 2012". Serdecznie zapraszam do przeczytania relacji oraz obejrzenia uwiecznionych chwil znad wody.
W tym roku zima nas oszczędziła i była bardzo łaskawa porównując z ubiegłym rokiem. Mieliśmy wymarzoną pogodę , w miarę znośny poziom wody jak na połowę marca i wielkie chęci na przygodę. Doświadczenie ze wcześniejszych spotkań nad tą rzeką sprawiło, że ustaliliśmy jak najpóźniej termin zlotu przed zakazem wędkowania na terenie DPN (Drawieńskiego Parku Narodowego), który zaczyna się w połowie marca. Naszym nowym miejscem spotkania była agroturystyka "Kalitówka", położona w miejscowości Mostniki, z której na odległość biło gościnnością.
Zakwaterowani byliśmy w przytulnym domu i do dyspozycji mieliśmy podwórze z werandą oraz miejscem na ognisko. Tegoroczny zlot był dla mnie pierwszym na jakim się zjawiłem i dzięki uprzejmości Łukasza @Tofika, wraz z Kolegą Andrzejem @Thymallusem, który dołączył do nas w Poznaniu przyjeżdżając pociągiem, zawitaliśmy na miejsce w piątek około południa. Starzy znajomi mogli ponownie się uściskać, a Koledzy, którzy znali pozostałych jedynie z Forum, mogli się poznać. Atmosfera była przednia i czuć było w powietrzu chęć do wędkowania oraz oderwania się od codzienności. Warunki ku temu mieliśmy świetne, ponieważ pierwszego dnia słońce przyjemnie podgrzewało nasz zapał , gnało prosto nad wodę pozostawiając miejsce na integrację dla godzin wieczornych. Niektórzy popędzili na upatrzone miejscówki, inni odpuścili gonienie za rybą i w kilkuosobowym gronie, sporadycznie przerywali rozmowę niewysilonym rzutem.
Ja dołączyłem do Pawła @naryby.pl oraz Rafała @spigota i pojechaliśmy do Głuska po zezwolenia. Stamtąd zajechaliśmy nad wodę w okolicę Sitnicy. Pierwszy raz zobaczyłem Drawę na żywo i jak rażony piorunem, poczułem zew kropkowanej przygody. Nigdy dotąd nie łowiłem pstrągów i nie wierzyłem, abym mógł się tym szaleństwem zarazić. Piątkowe słońce i klimat Drawieńskiego Parku niósł w szumiących drzewach początek wiosny. Paweł poszedł w górę rzeki, ja z Rafałem w dół. Woda płynęła w korycie i brzeg na tym odcinku był swobodnie dostępny. Wreszcie mogłem poznać wszystko to, o czym czyta się w relacjach i widzi na zdjęciach, ale rzeczywistość przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Wrażenia z łowienia w takiej wodzie są niesamowite, a Rafał zapewnił mnie, że najbardziej malownicze pejzaże dopiero przed nami. Dostałem kilka porad odnośnie pstrągów i łowienia w takiej rzece wczesną wiosną. Przestawienie się na takie warunki nie było łatwe i co jakiś czas zapoznawałem moje przynęty z gałązkami na drugim brzegu, szczęśliwie bez licznych strat. Po jednej z akcji odzyskiwania wabika, byłem pewny że spłoszyłem rybę, która jak rakieta wystartowała do woblera w poprzednim rzucie i zawróciła w swój dołek. Po zejściu miejscówkę niżej i obłowieniu okolic przepięknego rozwidlenia nurtu z dużą wyspą, rzuciłem w górę rzeki, parę metrów powyżej miejsca wyjścia sprzed chwili, gdzie woda była głębsza, płynęła równo i dość spokojnie. Szczęście początkującego (czyt.: Prawo Frajera) zadziałało właściwie i kilkusekundowy spływ twistera zaowocował puknięciem, zacięciem i krótkim, ale obfitującym w akrobacje holem. Mały, ale pięknie ubarwiony, no i mój pierwszy pstrąg był na brzegu, a ja niezmiernie szczęśliwy czułem jak powoli dostaję wysypki. Kilka fotek i moja zdobycz żwawo odpłynęła mi z ręki. Powrót do auta i na obiadokolację wypełniały nam wzajemne spostrzeżenia i moje zachwyty nad rzeką oraz łowieniem pstrągów w ogóle.
Na kwaterze wreszcie spotkaliśmy się w kompletnym gronie i rozpoczęła się właściwa integracja, okraszona nie tylko piciem i jedzeniem, ale przede wszystkim niekończącymi się rozmowami i przeglądem sprzętu oraz przynęt. Jak się okazało, Prawo Frajera spełniło się najzupełniej, gdyż pierwszego dnia nikt z wielu doświadczonych pstrągarzy nie wyholował ryby. Kolega Tomek @mlynek1976 ofiarował nam świetne gadżety w postaci przypinek z forumowymi nickami oraz logiem Castmanii, a Czesiek @CzesiekFishB sprezentował każdemu po dwa woblery swojego wykonania, ze zlotową dedykacją.Piękna rzeźba pstrąga wykonana przez Bartka @Bartez, przypadła po uczciwym losowaniu szczęściarzowi Rafałowi, który podarował wszystkim upominki od firmy Dragon.To już chyba tradycja, którą podtrzymuje firma Dragon, posiłkując nasz portal i spotkania grupowe upominkami za które serdecznie dziękujemy. Dostaliśmy ciekawe żyłki Maxima Jig&Trout o właściwościach bardzo pasujących do multiplikatora, płyty CD o tematyce wędkarskiej oraz rękawiczki neoprenowe, które przydały się szczególnie następnego dnia.
Sobota przywitała nas zgoła odmienną aurą. Gęste chmury oddzielały nas i wodę od ostrego słońca, siąpił deszcz, momentami dość obficie, woda w rzece była wyraźnie podniesiona i przez śliskie, miejscami zalane brzegi, warunki były znacznie trudniejsze. Obiecywały w zamian więcej kontaktów z rybami, co po wieczornym powrocie na gorącą zupę i gołąbki w "Kalitówce", okazało się faktem. Ryby tego dnia doceniły nasze starania i na różnych odcinkach obstawionych przez nas w mniejszych grupach, zwłaszcza zaprawieni w pstrągowych bojach Koledzy notowali liczne kontakty i wyholowane ryby. Nie zabrakło również okazów cieszących oko wielkością, jak pstrąg 38cm Józka @wyspa i największa ryba wyjazdu mierząca 40cm Bartka @Bartez, za którą dostał pamiątkową tabliczkę. Padło sporo rybek w okolicach 30cm na Drawieńskim Parku Narodowym. Na odcinku Barnimie - Zatom, który tego dnia przemierzałem w identycznym składzie jak w piątek, tylko Paweł miał niewielkiego pstrąga na koncie. Łowienie było trudne i bardzo absorbujące, wciągając w dziką i przepiękną dolinę Drawy. Napotkaliśmy bardzo liczne zwalone drzewa, głośno opływane kołki oraz kamienie, obiecujące warkocze na granicy wolniaków, trudne zwaliska, wysokie burty, głębokie doły, strome podejścia oraz nisko nad wodą zwisające gałęzie. To wszystko w połączeniu z pogodą i koniecznością brodzenia, dawały radość z wymagającego łowienia, obiecywały możliwość spotkania z rybą życia i cieszyły zmysły niezapomnianą scenerią. Kolega @mlynek1976 przekonał się o zdradliwym i niebezpiecznym charakterze rzeki, mając do wysuszenia więcej niż tylko rękawiczki, szczęśliwie nic się nikomu nie stało.
Wieczór obfitował w relacje licznych atrakcji tego dnia, niekończące się tematy wędkarskie i nie tylko. Jednym z nich był słodko-gorzki incydent uratowania dwóch psów wrzuconych w nurt Drawy przez kogoś, kogo nie sposób nazwać nie używając wulgaryzmów. Oba zdarzenia miały miejsce na moście w Bogdance, gdzie ok. 8:30 Kolega spoza Forum Marcin, towarzyszący grupie zlotowiczów wyciągnął suczkę wrzuconą z uwiązanym do szyi kamieniem, szczęśliwie w twardym i płytkim miejscu. Po oswobodzeniu przestraszona suczka niestety uciekła. Ok. 13:00 Krzysiek @Krismuaythai czekając na tym samym moście na Kolegę Adama @Frajter, usłyszał skomlenie i zobaczył niesionego nurtem szczeniaka. Zbiegając pośpiesznie, szczęśliwie go wyłowił przypłacając to kąpielą w lodowatej wodzie i zabrał psinkę na kwaterę, a ostatecznie ze sobą do domu. Cieszyło uratowanie zwierzaków, ale niegodziwość ludzka psuła nam krew. Przykrą atmosferę po tym zdarzeniu rozładowała m.in. prezentacja sprzętu i przynęt firmy Savage-Gear, z oferty której każdy mógł zawiesić oko na czymś interesującym dla siebie, a niektórzy byli gotowi z miejsca zabrać co ciekawsze egzemplarze do domu. Rafał dwoił się i troił z przeglądem oraz smarowaniem młynków Kolegów, gdyż piątkowy wieczór na to nie wystarczył. Niesprzyjająca pogoda zniechęciła nas, by zasiąść przy ogniu na zewnątrz domu, ale najwytrwalsi biesiadowali przy stole jeszcze grubo po północy, dyskutując i snując opowieści, mimo że nieubłaganie zbliżał się ostatni dzień naszego wyśmienitego spotkania.
Niedziela przywitała nas znów pięknym światłem i znacznie przyjemniejszą pogodą. Krótki wędkarsko dzień i prześwietlona woda, nie dały tak wielu ryb jak dzień poprzedni, jednak zarówno kontakty jak i zaliczone pstrągi padały na niektórych odcinkach. Zgodnie z obietnicą, miałem przyjemność zobaczyć widok, który na zawsze zapamiętam, a mianowicie mityczną już niemal (wśród stałych bywalców drawieńskich spotkań) "ścianę płaczu" i odcinek biegnący do tzw. "Larsenów". Co krok spotykałem miejscówki aż krzyczące o zagranie w nich przynętą, by wywabić z głębokich dołów wielką, nakrapianą rybę. Pozostały zdjęcia, wspomnienia i pewność, że tam wrócę. Po powrocie z porannej sesji około południa, wszyscy niechętnie opuszczali kwaterę i żegnali się, obiecując sobie jak najszybsze kolejne spotkanie i powrót do Drawieńskiego Parku Narodowego w przyszłym roku. Podsumowując, zlot był bardzo udany, obfitował w ryby i świetny towarzyski klimat, połączony z niepowtarzalnymi okolicznościami przyrody. Łowienie pstrągów wchodzi w krew i uzależnia, a rybna i przecudna Drawa przyciąga jak magnes, zachęcając pasjonatów baitcastingu do kolejnych spotkań, których wszyscy nie możemy się już doczekać.
Tego typu spotkania to ogromna kopalnia wiedzy. Wymiana doświadczeń, poznanie sprzętu, właściwości, zastosowań oraz najważniejsze face to face na żywo z kumplami z forum to niezapomniane chwile. Rewelacyjny odpoczynek połączony z intensywną integracją, na długo pozostanie w naszych wspomnieniach. Uważam, że warto uczestniczyć w tego typu warsztatach, choćby dla wspólnej idei tworzenia zżytej grupy ludzi na co dzień spotykającej się w wirtualnym świecie. W imieniu organizatora oraz właściciela serwisu castmania.pl dziękuję wszystkim uczestnikom za wspaniały materiał w postaci zdjęć, wspólnie razem spędzone chwile, oraz firmie Dragon za wsparcie w postaci drobnych upominków.
Z wędkarskimi pozdrowieniami,
Grzesiek @Maynard Raczkiewicz