Zawody i wydarzenia

Word Cup Pike Challenge - Rumunia - Wracając do zawodów

SPIS TREŚCI

 

Wracając do zawodów

Jak wspomniałem, nie mogliśmy trenować wcześniej na tym łowisku, więc jedyny test przed zawodami naszych zestawów zrobiliśmy tuż przed domkami, w których byliśmy zakwaterowani.
Łowiło tam już kilka ekip, więc spodziewaliśmy się marnych efektów... Ku naszemu i wędkujących tam konkurencyjnych drużyn zaskoczeniu już w pierwszych rzutach zacięliśmy dwa szczupaki. Jeden skusił się na Slidera 10 cm w kolorze okonia, a drugi na Phantail Pro. Oba podobnej wielkości (około 70cm). Niestety jedna z ryb spadła podczas holu. W kolejnych minutach mieliśmy jeszcze kilka brań i wyholowanych ryb, więc byliśmy pewni, że sprzętowo dopasowaliśmy się do zawodów.

Kolejnego dnia była pierwsza, 12-godzinna tura. Należało w niej złowić 10 szczupaków długości powyżej 60 cm. W następnym dniu łowiliśmy już tylko 6 godzin i zaliczane było 5 szczupaków. Łączny wynik 15 ryb będzie brany pod uwagę w wyłonieniu zwycięskiego teamu. Początkowo wszystko wyglądało dobrze. Pierwsze miejsce i łowimy kilka ryb w tym dwie wymiarowe. Następnie zaczynamy zmieniać miejsca i sprawdzamy po kolei wytypowane wcześniej na mapie łowiska. Z informacji od Piotra wiemy, że ryb jest dużo, tylko problemem jest znalezienie miejsca z tymi większymi. Nasza taktyka jest prosta. Łowimy Sliderem, Fatso Crankiem i gumami Phantail Pro + Fatty Pro osadzone na 7-gramowej główce. Przemieszczamy się szybko i jeśli trafiamy na ryby zostajemy tam dłużej. Tak postępując mamy szansę na zlokalizowanie miejsc z większymi rybami. Wiemy, że miejscowe drużyny od razu udadzą się na znane sobie, pewne miejscówki. My niestety musimy liczyć na szczęście. Ryb faktycznie jest sporo, ale niestety większość tych, które łowimy jest poniżej wymiaru. Ostatecznie kończymy dzień tylko z 4 wymiarowymi rybami. To bardzo słaby wynik. Pozbawia on nas szans walki o dobre miejsce. Kolejnego dnia trafiamy na fragment wody, gdzie ryby są nieco większe. Szybko łowimy trzy wymiarowe ryby i kilka niezłych nam spada. Niestety wychodzi słońce i większe szczupaki przestają żerować. Łowimy kolejne, krótkie ryby i spinamy naprawdę dużego szczupaka... Pech! Tura się kończy. Mamy kiepskie humory. Liczyliśmy na dobry wynik. Analizujemy wszystko, co się wydarzyło. Sprzęt nie zawiódł. Spisywał się świetnie. Przynęty kusiły ryby bardzo dobrze. Łowiliśmy w obu dniach podobną liczbę ryb jak zwycięzcy zawodnicy. Niestety nasze były w większości niewymiarowe, a ich w przedziale 70-85 cm.
Tak naprawdę, to jedyne, czego brakło, to troszkę więcej szczęścia w zlokalizowaniu łowiska z większymi szczupakami. Niestety, 1300 hektarów płytkiej, porośniętej wody, znajdującej się na 28 jeziorkach to bardzo duży obszar i bez wcześniejszej znajomości łowiska nie jest łatwo. Tylko szczęście lub znajomość wody pozwalała namierzyć odpowiednie miejsce. Szczupaki były niemal wszędzie, ale tylko nieliczne miejscówki dawały większe, wymiarowe ryby. Generalnie nie różniły się one niczym szczególnym od innych, w których stały tylko małe szczupaki.
Jeśli znajdowaliśmy ryby, to łowiliśmy je bez większych problemów. Niestety traciliśmy czas na poszukiwanie nowych łowisk, co w przypadku miejscowych teamów rumuńskich nie miało miejsca. Oni poruszali się po łowisku od punktu do punktu i łowili tylko w tych, w których były wymiarowe ryby. W ten sposób większość pierwszych miejsc zostało obsadzone przez gospodarzy. Tylko Francuzi uplasowali się na trzecim miejscu. Reszta drużyn zagranicznych musiała pocieszać się przepięknymi widokami, jakie gwarantowało to wspaniałe miejsce. Być może jeszcze tam wrócimy, ale tylko w przypadku zorganizowania przez organizatora oficjalnego treningu dzień przed zawodami. W innym wypadku rywalizacja nie do końca jest sprawiedliwa ze znającymi teren jak własną kieszeń rumuńskimi ekipami.

Jacek Gorny
www.fishingireland.pl