Początek maja nierozerwalnie kojarzy się z rozpoczęciem sezonu szczupakowego oraz boleniowego. Bolenie spędzają mi sen z powiek, ale jest jeszcze jeden gatunek, któremu właśnie w tym miesiącu poświęcam dużo swojego wędkarskiego czasu – okoń. To moja ryba nr 1.
Okonie możemy z powodzeniem łowić przez cały sezon, ale ja robię co roku wiosenną przerwę, ponieważ mimo że garbusy nie mają okresu ochronnego, to według mnie powinno dać im się spokojnie wytrzeć (tarło). Poza tym, łowienie „napompowanych” ikrzyc w marcu czy kwietniu nie należy specjalnie do najprzyjemniejszych… Majowy okoń nie jest łatwym przeciwnikiem. Zdarza się, że na niektórych akwenach ryby „odchorowują” niedawno odbyte tarło; natomiast osobniki, które o amorach już zdążyły zapomnieć potrafią wystawić naszą cierpliwość i samozaparcie na prawdziwą próbę. Ich smaki i kulinarne upodobania zależne są od wielu czynników i tak na niektórych zbiornikach ryby będą reagować na większe przynęty, a na innych - wręcz odwrotnie. Wszystko uzależnione jest od aktualnie dostępnego pokarmu w danym akwenie. Przygotowując się do tegorocznych majowych okoni postanowiłem złożyć jeden zestaw, będący w stanie obsłużyć zarówno nieco większe przynęty (7-8 cm) jak i te mniejsze (3-5 cm) głównie gumowe, na stosunkowo lekkich główkach (1 – 3 g).
Wędzisko
Przeglądając na początku roku katalog na 2019 r. moją szczególną uwagę zwróciło wędzisko MS-X MicroSpecial dł. 1,98 m (2 składy) i c.w. 0,5 – 8 g. Mój późniejszy wybór był zatem oczywisty i tak na początku maja jako członek Team Dragon Pro stałem się posiadaczem tego konkretnego modelu.
Obawiałem się nieco akcji wędziska, ponieważ opisana w katalogu jako Medium-Slow niespecjalnie odpowiadała moim upodobaniom. Na szczęście miałem okazję zapoznać się z kijem na targach Rybomania 2019 w Poznaniu, gdzie szybko okazało się, że sam opis bardziej odpowiada samemu ugięciu aniżeli akcji, ale o tym za chwilę.
MS-X podobnie jak pozostałe modele z rozbudowanej serii CXT prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie. Burgundowy, matowy blank współgra z czernią doskonałej jakości pianki EVA na rękojeści oraz ozdobnymi złotymi pierścieniami. Omotki przelotek zostały ozdobione złoto-pomarańczowym paseczkiem (tego typu zdobienie określa się żargonowo wśród zbrojmistrzów wędzisk z ang. tippet). Bardzo pozytywnie zaskakuje POZORNA filigranowość wędziska. Cieniutki blank oraz średnica np. łączenia (spigot) może niektórych nieco odstraszyć i wzbudzić obawy o wytrzymałość całej konstrukcji, ale spokojnie. Możecie mi wierzyć, że kij potrafi naprawdę wiele. Dzięki zastosowaniu wysokiej jakości materiałów całość waży jedyne 90 gramów. Podczas moich pierwszych okoniowych wypraw z MS-X miałem okazję sprawdzić go na okołowymiarowych szczupakach i fajniejszych okoniach (dł. 28 - 35 cm) w płytkim i mocno zarośniętym łowisku. Muszę przyznać, że w boju wędka sprawdza się dużo lepiej niż tego się spodziewałem. Wbrew opisowi, moim zdaniem blank jest szybki i ma progresywne i raczej środkowe ugięcie z wyczuwalnym zapasem mocy w dolniku. Nie miałem żadnych problemów z siłowym wyciąganiem ryb z roślinności. MS-X jest piekielnie czuły i to jest jedną z jego największych zalet. Czuć dosłownie wszystko. Blank pięknie transmituje wszelkie sygnały, poprzez rękojeść na dłoń. Dynamika blanku to kolejna równie ważna zaleta. Pomimo „łódkowej” długości nie ma problemu z posyłaniem przynęt na zadowalającą odległość, aczkolwiek nie powiem, musiałem chwilę poświęcić, aby się wczuć (najczęściej łowię kijami w przedziale dł. 2,13-2,30 m). Krótki dolnik umożliwia swobodne operowanie wędziskiem i kompletnie nie przeszkadza. Kołowrotek TD SL Jako uzupełnienie zestawu również wybrałem nowość na 2019 rok, a mianowicie kołowrotek Team Dragon SL w rozmiarze 20. Podobnie jak w przypadku wędziska, wizualnie kołowrotek kładzie na łopatki. Zestawienie kolorystyczne korpusu (ciekawa grafitowa faktura kojarząca się z aksamitem) ze szpulą (połączenie metalicznego burgundu ze złotem) oraz złotej korbki zwieńczonej twardym korkowym knobem po prostu nie może się nie podobać. Głównymi założeniami przy projektowaniu SL-a były: maksymalna redukcja wagi, płynna nienaganna praca, wytrzymałość oraz sprawny hamulec szpuli, czyli cechy wpasowujące się w kołowrotek przeznaczony do najlżejszych odmian spinningu.
Wystarczy godzina łowienia, aby przekonać się o tym, że Team Dragon SL to niemalże idealne narzędzie do lekkiego spinningowania. Sama praca wręcz powala, nie czuć żadnego bicia, nie słychać niepokojących szumów, kręci się bardzo przyjemnie, a przy tym mechanizm działa gładko i płynnie. Rozmiar 20 waży jedynie 186 gramów, co w połączeniu z wędziskiem MS-X daje łącznie 276 gramów, czyli wagę przeciętnego kołowrotka spinningowego. Wyprzedzając pytania Czytelników, już teraz to napiszę: SL idealnie wyważa wędzisko.
Zejście cienkiej linki
Team Dragon SL został wyposażony w specjalnie zaprojektowaną szpulę, umożliwiającą bezproblemowe schodzenie zeń cienkich żyłek i plecionek. Możecie mi wierzyć, że początkowo sceptycznie do tego podchodziłem, ale faktycznie coś w tym jest.
Regulacja i działanie hamulca
Na osobną uwagę zasługuje sam hamulec. Jest on dość specyficzny. Posiada wąski zakres regulacji, ale w tym przypadku stanowi to ogromną zaletę. Podczas holu jesteśmy w stanie wyregulować go błyskawicznie, nieomal intuicyjnie. Linka oddawana jest płynnie, bez zacięć i zakleszczania. Producent określił jego moc na 4 kg i rzeczywiście jest to odczuwalne.
Przyłowy i dłoń
Zestawiając MS-X z Team Dragonem SL 1120i ma się nieodparte wrażenie, że sam kołowrotek został z premedytacją zaprojektowany pod to konkretne wędzisko, zarówno od strony wizualnej jak i użytkowej. Posługiwanie się tym zestawem jest przyjemne i dostarcza frajdy zarówno przy niewielkich okoniach jak i większych przyłowach. Pozornie filigranowa konstrukcja wędziska oraz kołowrotka doskonale sprawdza się podczas łowienia i niestraszne jej siłowe zmagania z większymi sztukami. Zestaw nie męczy dłoni, całodziennie wędkowanie to żaden problem. Niska waga i doskonałe wyważenie to w tym przypadku niezaprzeczalne atuty.
Oczywiście wędzisko i kołowrotek to nie wszystko, dlatego też jako uzupełnienie zestawu wykorzystałem sprawdzoną i jedyną słuszną linkę, a mianowicie: Momoi Oshikage 7 LB oraz fluorocarbon Dragon Invisible 0,16 mm (jego rolą jest maskowanie oraz ochrona przed przetarciem na podwodnych twardych przedmiotach). Niestety bardzo szybko musiałem skorzystać z cieniutkich przyponów wolframowych, z uwagi na zmasowany atak szczupaczej młodzieży, przewijającej się między okoniami.wyważenie to w tym przypadku niezaprzeczalne atuty.
Piotr Czerwiński TEAM DRAGON PRO
KONSULTANT SPRZĘTOWY
Specjalizacja: delikatny spinning, wklejanki
Kontakt: Dragon.PC@yahoo.com