Reguła najsłabszego haczyka
Jestem oddanym zwolennikiem takiego zestawienia wędki, aby osiągnąć maksimum korzyści przy minimum szkody wyrządzonej rybie, pamiętając jednakże o tym, że po człowieku to ryba jest najważniejsza w tej naszej zabawie. Sprzęt, wyniki i ambicje stoją na ostatnich pozycjach. Zestawienie to polega na tym, że najsłabszym ogniwem w wędce staje się haczyk (dobrany pod rybę), a najmocniejszym - wędzisko. To wcale nie oznacza, że wędkarz staje na straconej pozycji, a jedynie tyle, że świadomie buduje wędkę mając na uwadze także i dobro ryby, i dobro swojego portfela. W praktyce wygląda to tak, jak moje spotkanie z agresywnym atakiem bolenia na woblera Thrill. Do wytrzymałości kotwicy dobrałem plecionkę nieco więcej wytrzymującą, niż kotwica i ew. agrafka. Hamulec ustawiłem na mniejszy opór niż ten, który potrafiłby zerwać plecionkę i jednocześnie znacznie mniejszy od wytrzymałości wędziska. Użyty kołowrotek swoją wielkością i wytrzymałością (Fishmaker 930i) był nam miarę łowionych i potencjalnie złowionych ryb. W efekcie otrzymałem zestaw asekurujący się wzajemnie: szarpiąc się na zaczepie czy z rybą, na 99% nie uszkodzę wędziska, ani też nie zostawię ryby z woblerem w pysku – prędzej haczyk się rozegnie, niż urwie się plecionka. Gdybym nazbyt mocno docisnął hamulec mniemając o słuszności takiego postępowania, to gwałtowny atak bolenia z pewnością urwałby plecionkę i boleń odpłynąłby nie tylko z kosztownym woblerem, ale przede wszystkim balastem grożącym mu przykrymi konsekwencjami.
Od kilku laty składając wędkę dbam, aby nie zostawiać ryb w łowisku z przynętami w paszczy! To nie tylko niehumanitarne, to wręcz barbarzyństwo. Wiem, że nie da się tego uniknąć zupełnie, ale na ile możemy, róbmy to. Mamy przecież dostęp do ogromnej ilości sprzętu i z łatwością dobierzemy poszczególne składniki wędki. Ten apel jest szczególnie skierowany do tych wędkarzy, którzy są święcie przekonani, że w wędce najmocniejszy musi być haczyk; plecionka może pęknąć przy kołowrotku, wędzisko może połamać się na dziesięć kawałków, grunt spod nóg wędkarza może się usunąć, ale haczyk nie może się rozgiąć ani na milimetr. Rozgięty haczyk – wg tych wędkarzy – to dyshonor dla producenta haczyków lub przynęt. Otóż, drodzy panowie, takie podejście do sprawy jest błędne.
O słuszności opisanego sposobu złożenia wędki przekonałem się już wielokrotnie: a to ryba uciekła mi z wędki, ale bez haczyka w paszczy i dzięki temu była do złowienia kolejny raz, a to kotwice zostały pokiereszowane przez twardopyską lub nazbyt silną (ciężką) dla wędki rybę, a to udało mi się odzyskać przynętę z zaczepu dzięki siłowemu odgięciu haczyka.
Zachęcam Was do stosowania opisanej reguły: Najsłabszy jest haczyk.
W przypadku niejasności w składaniu wędki wg tej reguły, proszę pisać do mnie, postaram się pomóc.
Waldemar Ptak