ARCHIWUM ARTYKUŁÓW

SPIS TREŚCI

 

A teraz kilka zdań o główce Mustad ANTI-SNAG. Główkę wyposażono w hak ULTRAPOINT, który również stosuje się w główkach Mustad CLASSIC. Wytrzymałość haka (z uwagi na twardą paszczę sandacza) wzmocniono stosując boczne spłaszczenie w środkowej części trzonka i łuku kolankowego, dodatkowo pokryto go wzmacniającą policeramiczną powłoką BK1 BenchKote. Hak znakomicie pracuje podczas łowienia okoni, całkiem dobrze także podczas zacinania sandaczy, jednakże posiada on swoje ograniczenia wynikające z budowy i komponentów, więc jeśli wybieracie się po grube sandacze łowione agresywnie prowadzoną przynętą lub w bardzo trudnym łowisku, bądź ryba musi być holowana bardzo szybko i wręcz siłowo, zdecydowanie zachęcam do pogodzenia się ze stratami w przynętach i sięgnięcie po nasze haki V-POINT SPEED lub SPEED HD. Z kolei, gdy chcecie uchronić lub odzyskiwać przynęty poprzez rozgięcie haka na zaczepie, to należy założyć mocniejszą plecionkę oraz hak Anti-Snag lub Classic. W takiej konfiguracji sprzętowej należy bardzo uważnie holować dużego sandacza w nurcie (mając baczenie na regulację hamulca i akcję wędziska), aby nieświadomie lub chcąc „jak najszybciej zobaczyć rybę” nie rozgiąć haka prowadząc do utraty ryby.

ProtectorAnti-snag 26

 

Czytaj więcej o główkach tutaj

Przytaczam jeden z listów, napisanych do mnie 12 listopada br., mojego bardzo młodego kolegi po kiju, Ireneusza Lachura, łowiącego w okolicach Grybowa (Podkarpacie, Pogórze Rożnowskie, rz. Biała Tarnowska). Irek ma ambicję zostać bardzo dobrym wędkarzem, więc już od młodego wieku intensywnie wędkuje i zbiera potrzebne doświadczenia. Jednym z nowo nabytych doświadczeń jest zrozumienie konieczności wypróbowania haków z zabezpieczeniem antyzaczepowym.

Waldemar Ptak
fot. Irek Lachur

Witam serdecznie Panie Waldemarze,
Dość dawno nie byłem na rybach, ponieważ miałem wiele zajęć w szkole, przeszkadzała brzydka pogoda i dużo innych czynników, przez które nie mogłem jechać na ryby. Wczoraj, z racji wolnego w szkole, postanowiłem wybrać się nad Zbiornik Klimkówka (red. zaporowy). Wstałem bardzo wcześnie rano i pojechałem rowerem. O godz. 8:00 byłem nad jeziorem.
Po półtorej godziny spinningowania bez efektów postanowiłem kombinować z przynętami i prowadzeniem. Udałem się w takie miejsce, gdzie na dnie zalegały konar na konarze (red. naniesione tutaj przez wysoką wodę Ropy). Postanowiłem założyć przynętę w kolorze naturalnym. Prowadziłem ją inaczej niż dotychczas: jednostajnie i wolno po dnie, dzięki czemu spod jednego częściowo powalonego drzewa wiszącego nad wodą udało mi się najpierw złowić sandacza około 45 cm, którego niestety nie udało mi się wyjąć na brzeg bo łowiłem w bardzo trudnym miejscu - koło mnie pełno drzew i stromy brzeg. Nie poddałem się i wznowiłem łowienie, na szczęście w trzecim rzucie udało mi się zaciąć sandacza, tuż koło miejsca, gdzie wziął mi pierwszy sandacz. Od razu się zorientowałem, że ten sandacz był nieco większy. Wyholowałem sandacza na brzeg, zmierzyłem, miał 51 cm. Bardzo mnie to ucieszyło, bo to mój największy sandacz w życiu. Niestety, są i minusy łowienia tutaj. Podczas spinningowania straciłem blisko 10 moich najlepszych przynęt. Będę musiał zainwestować w główki antyzaczepowe. Pozdrawiam :)
Irek Lachur