Wiosna ma swoje prawa, a przynajmniej jedno najważniejsze: przyciąga nas nad wodę. Nic dziwnego, tam przecież czekają na nas klenie.
Planowanie wczesnowiosennej wyprawy obarczone jest dużą dozą ryzyka, a mianowicie plany może popsuć zmieniająca się jak w kalejdoskopie pogoda. Jednego dnia słonko grzeje na bezchmurnym niebie, a następnego z nieba lecą przelotne deszcze, albo, co gorsze, groźne błyskawice. Tym razem była szansa na cudowną pogodę, zgodnie z przepowiedniami meteorologów. Miała być żarówa, czyli słońce na niebieskim niebie.
Narodził się plan, aby w ramach doskonalenia sztuki spinningu i nawdychania się wiosennego powietrza odwiedzić wprawdzie trudną, ale piękną rzekę. Po dwugodzinnej jeździe z Karoliną wysiedliśmy w cudownej dolinie dwóch rzek. Przywitał nas świergot ptaków: leśnych, polnych i podmokłych łąk. Z nieba doleciał klangor. Wyczuliśmy w powietrzu słodki zapach bazi. Pierwsze listki drzew nieśmiało wychynęły z pąków, trawy już w najlepsze wspinają się do Słońca. Spod nóg czmychają żaby, na wodzie zbiórki; nie może być – przyszła wiosna i już z nami pozostanie.
Wkrótce dołącza Daniel Kruzicki i serdecznie się witamy. Daniel rzuca męskie zdanie: „... zakopałem się, musisz mnie wyciągnąć.” Po kilkunastu minutach Daniel już na twardym gruncie, obyło się bez problemów, jak choćby pęknięcia liny holowniczej. Postanawiamy zmienić miejsce łowienia. Trzeba przejechać kilka kilometrów drogą. Jadę po Karolinę w oddali walczącą spinningiem, mijam jedno błotko, po chwili przejechałem drugie, w trzecim trochę obróciło kołami.Ale jadę. Chciałem skrajem lasu przemknąć osuszającą się polaną, więc „depnąłem” pedał gazu i z 50 kaemami na liczniku dosłownie leciałem po czubkach traw. Świetnie, przelecę – pomyślałem. Nie przeleciałem. Po ok. 100 m radosnego sunięcia poczułem miękkie, stopniowe wytracanie prędkości. Po chwili nastał ten dramatyczny moment, koła siadły w miękkiej mazi. Tutaj nawet crossowe opony nic by nie dały, łańcuchy zapewne też. Natychmiast wysprzęgliłem by nie kopać dołków pod 4 kołami. Czyżby koniec przygody wędkarskiej na dzisiaj? Wezwałem pomoc.
Rzuciłem hasło „Na wstecznym dwójką start” i z nieocenioną pomocą Karoliny i Daniela, z perypetiami i nieodzowną improwizacją za pomocą maczety, cofając, wyjechałem. Droga przez mękę. Szczególnie Karolinka ucierpiała, dostała solidną porcję mazi spod koła. Poprawiły nam się za to humory.
Pozostała część dnia również była cudna. Pachniało wszystkim, wszędzie się odradza życie, pachniała nawet rola, co dopiero orana i bronowana kilkaset metrów dalej, na górce.
Ryby zeszły na drugi plan. Rozpoznawaliśmy łowisko, ale bez ciśnienia. Takie zachowanie dla Daniela jest obce, wręcz kuriozalne, ale w końcu i on zredukował swój najwyższy bieg o symbolu „ryba!!”. Tak, wiosna ma swoje przywileje.
Pojawiły się ryby, niewielkie i nieliczne. Były wędkarską ozdobą tej wyprawy.
Zwiedzaliśmy różne odcinki rzeki, czyli leśny, łąkowy, górski usiany głazami i żwirem w nurcie. Właśnie na górskim, na skraju nurtu nad żwirem pojawiły się lipienie pukając w wobki, po złowieniu pierwszego opuściliśmy ten fragment rzeki. Teraz lipienie bezwzględnie muszą mieć spokój.
Często sprzęt decyduje
Wybór wędzisk Dragona jest duży i jest tego konkretne uzasadnienie, ponieważ łowimy ryby w najróżniejszych łowiskach. Wiele z nich diametralnie się różni. Także klenie można łowić spinningiem ultra lekkim, lekkim, a nawet cięższym. O wyborze wędki przede wszystkim decydują technika łowienia i specyfika łowiska. Nasze łowisko wymaga lekkich spinningów, odnajdą się tutaj także zwolennicy ultra lekkiego spinningu.
Karolina wybrała Street Fishing długości 2.75 m c.w. 3-15 g z ukierunkowaniem pod ok. 6-centymetrowe woblery kleniowo-pstrągowe (np. Salmo Minnow i Bullhead) i pod obrotówki CM-Classic nr. 1 i 2. Do kompletu poszedł kołowrotek Team Dragon, plecionka Ultra 8X Nano. Karolina poznaje arkana spinningu, dlatego wybrała plecionkę w kolorze fluo, dzięki jaskrawemu kolorowi może kontrolować położenie przynęty w trudnym technicznie łowisku.
Ja wybrałem cudne wędzisko SF-X SuperFast długości 1.90 m c.w. 1-12 g, w pudełku głownie miałem malutkie obrotówki i woblerki do 5 cm długości. Do wędziska odpiąłem kołowrotek Arctica 2000 z plecionką Nano Clear 8. W zapasie posiadałem wędzisko MS-X długości 2.28 m c.w. 2.5-16 g. Tak na wszelki wypadek. Daniel wybrał spinning Street Fishing długości 2.60 m c.w. 2-10 g, w nowym wcieleniu kołowrotek Nano Lite, na szpulę nawinął żyłkę HM 69. Stosował najróżniejsze przynęty, w tym obrotóweczki CM-Classic.
Przynęty na klenie
Wybór przynęt na klenie mamy naprawdę duży. Producenci maciupeńkich woblerów upowszechniają manierę łowienia tych ryb tylko na swoje przynęty, a prawda jest o wiele praktyczniejsza – klenie dobrze biorą również na przynęty długości 4-, 5-, 6- i 7-centymetrowe. Która przynęta okaże się najskuteczniejsza zależy od kilku czynników, m.in. umiejętności czytania wody, operowania wędką, skradania się do płytkich stanowisk kleni itp. Wiosną, woblery bezwzględnie znajdujące się w moich pudełkach to: Tiny, Minnow, Bullhead, Sparky Shad, Hornet. Z obrotówek, ładuję w pudełka CM-Classic i AG-Classic, Viper.
Gdy szukam kleni w dużej rzece, równie często sięgam po małe gumeczki, jak Hitman, Phantail, Jumper. Szczególnie dobre doświadczenia mam z najmniejszym Jumperem (dł. 2.5 cm) założonym na główkę Micro lub X-Fine i toczoną w nurcie po dnie. Tę technikę dopracowałem lata temu, jeszcze łowiąc w Dunajcu, okazuje się rewelacyjna na wielu innych polskich rzekach.
Elementy wędki uzupełniające
W zależności od typu przynęty warto używać agrafki lub agrafki z krętlikiem. Oczywiście główkę Micro lub X-Fine można poprowadzić na zaciskowym węźle, a niekiedy nawet na niezaciskowej pętli, ale trzeba robić to świadomie i wykorzystać do prezentacji przynęty.
Gdy trafiam na przejrzystą wodę, wtedy końcówkę plecionki wyposażam w odcinek fluorocarbonu, pełni on rolę kamuflażową i zarazem w znacznym stopniu chroni wędkę przed utratą zestawu pierwszego kontaktu, czyli przynęty i fragmentu linki.
Jeśli warunki wędkowania pozwalają, to można zabrać i używać podbieraka. Mając na wyposażeniu ten przedmiot, o wiele wygodniej i bezpieczniej jest podebrać i przytrzymać w wodzie rybę na czas wypięcia. Wybierając się na cały dzień wędkowania, warto zabrać pożywienie. Do tego celu doskonale się nadają plecaki z serii Team Dragon, Hells Anglers lub Street Fishing. Wybór mamy duży, to porządne rzeczy.
Czy na każdej wyprawie trzeba łowić dużo ryb? Otóż nie; wiosną, w dobrym towarzystwie, posługując się fajnymi spinningami Dragona, podziwiając piękno polskiej rzeki, krajobrazu i przyrody ryby mogą zająć drugi plan.
Waldemar Ptak