Kiedy dostałem od Dragona możliwość przetestowania sztucznych przynęt, od razu pomyślałem, że będą to spinningowe nowości. Jednak, kiedy otworzyłem przesyłkę moim oczom ukazały się idealnie odwzorowane, gumowe dżdżownice, kastery, kukurydza i pomarańczowe pinki. Realizm przynęt był wielki, dzięki czemu pozwolił mi mieć nadzieje na dobre efekty nad wodą. Nie pomyliłem się.
Wybrałem się nad starorzecze Wisły w miejscowości Karczew pod Warszawą. Do łowienia użyłem gruntówki z koszyczkiem zanętowym (20 g). Przypon końcowy złożony był z żyłki 18 mm i haczyka nr14. Miejsce łowienia zanęciłem gotowanym pęczakiem, kukurydzą oraz zanętą „”Uniwersalną Jezioro” firmy Dragon.
Do koszyczka nakładałem zanętę z pinką. Na haczyk zakładałem na zmianę sztuczne przynęty, tj.: kastera, pomarańczową pinkę, kukurydzę i dżdżownicę. Efekt był taki, że na dwie pierwsze łowiłem niewielkie płoteczki i leszczyki, które weszły w zanętę. Na ziarno kukurydzy, po ok. 1,5 godz. łowienia, pokusił się ładny lin.
Do końca wyjazdu działo się już trochę mniej, ale i tak uważam, że przeprowadzony test zakończył się sukcesem. Przynęty, które wykonane są silikonu, okazały się działać, mimo tego, że nie pachną. Myślę, że kwestia prawidłowego wykonania, sprawiła to, iż ryby dały się oszukać. Ciekaw jestem efektu po „dipowaniu” tych przynęt, lecz jako, iż był to test, uznałem, że sprawdzenie „na sucho” wykaże większą prawidłowość.