Lubię, kiedy woda w rzece po wiosennym przyborze zaczyna się stabilizować i wracać do swojego koryta. Ryby które jeszcze niedawno trzeba było szukać w przybrzeżnych zalanych trawach, powoli zajmują swoje typowe dla siebie stanowiska. Nie od dziś wiadomo, że okolice kamiennych główek z ich warkoczami oraz prądami wstecznymi to obszar wody, w którym bolenie lubią przebywać i czują się tutaj znakomicie. To jedno z najlepszych miejsc, w jakich można spotkać bolenie w rzece.
Ja również co roku korzystam z bogatego rybostanu tego miejsca i cieszę się łowieniem tej pięknej i niezwykle żywiołowej ryby, jaką jest boleń. Swoje rapy łowię z łodzi, którą cumuję na odległość wyżyłowanego rzutu w kierunku prostopadle do szczytu ostrogi lub lekko powyżej. Z tego miejsca mam w zasięgu rzutu każdy atrakcyjny fragment wody przy główce, w której czaić może się rapa. W pierwszej kolejności obławiam napływ na ostrogę i sam jej szczyt. Tutaj przeważnie zawsze stoi jakiś boleń. Wobler podaję na napływ, lekko pod prąd na wysokości zalanego szczytu ostrogi. Po wykonanym rzucie, kiedy przynęta wpadnie do wody momentalnie zaczynam ją prowadzić na uniesionym kiju, nie dając jej czasu na większe zanurzenie. Prąd wody, jaki napiera tutaj na przynętę pomaga mi naprowadzić ją na sam szczyt ostrogi i tę przestrzeń przeciąć przynętą prowadzoną wachlarzem. W następnej kolejności zaczynam obławiać pierwszą część warkocza oraz okolice kamieni z prądem wstecznym wzdłuż główki od strony zapływowej, już w międzytamiu. Ten fragment wody przy ostrodze również wymaga skupienia i dużej koncentracji ze strony wędkarza. Tutaj gromadzą się największe stada uklei, głównego pożywienia boleni. W okresie letnim wygrzewające się na słońcu przy powierzchni wody ukleje stale niepokojone są przez żerujące rapy. Jeśli na brzegu nikt się nie kręcił i nie spłoszył ryb, to w tym miejscu można spodziewać się ładnego bolenia. Równoległy rzut do ostrogi wzdłuż kamieni i ekspresowe prowadzenie przynęty często daje dobre efekty. Sam warkocz zaczynam obławiać od jego początku, zaczynającym się przy szczycie ostrogi. Sukcesywnie wykonując kolejne rzuty i kierując się w kierunku jego końca już na granicy głównego nurtu a spokojnej wody. Na wysokości końca warkocza, patrząc w stronę brzegu, tworzące się tutaj prądy zatokowe usypały piaszczystą łachę. Prawie stojąca tutaj woda przyciąga w to miejsce duże stada drobnicy, na którą polują rapy. Przecięcie przynętą wody w różnych miejscach warkocza pod różnym kątem oraz duża ilość wykonanych rzutów, daje mi pewność, że w tym miejscu nie ominąłem żadnej aktywnej ryby. Chociaż pewnym tego być nie mogę, a szczególnie podczas łowienia boleni.
Krótka przerwa i zmiana
Bardzo często po serii pustych rzutów, robię sobie małą przerwę. W tym czasie bacznie obserwuję wodę i daję jej odpocząć. Czasami zmieniam wobler na inny, z odmiennym odcieniem. Ta zamiana często działa i daje dobry efekt, ponieważ po tej chwili przerwy, już w pierwszym rzucie notuję branie. A branie bolenia w silnym nurcie rzecznym jest dla wędkarza sporym przeżyciem i takim momentem, który chce się zawsze powtórzyć i do niego wracać.
Nowy sprzęt – Guide Select Veltica
Tegoroczny nowy sezon na Odrze zacząłem z nowo nabytym sprzętem, z asortymentu firmy DRAGON. Chociaż wszelkie nowinki zawsze przyjmuję z dużą dozą ostrożności i nieufnie, trzymając się starego, zaprawionego w boju i sprawdzonego sprzętu. Nowa wędka, którą obecnie mam przyjemność łowić odrzańskie bolenie, to kijek z serii GUIDE SELECT Veltica, występujący o dł.2,60 m i ciężarze wyrzutu 7-28 g, jak podaje producent. Już na pierwszy rzut oka, kiedy wędka dotarła do mnie i wyjąłem ją z pokrowca, zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Swoją starannością wykonania i nowoczesnym designem. A rozłożenie jej i pozorowane pomachanie na sucho utwierdziło mnie w przekonaniu, że ten model wędki może być tym, który zastąpi mi stary wysłużony boleniowy spinning. Przyszedł czas na prawdziwe testy na poligonie i boleniowy survival nad Odrą. Zajęcia praktyczne są zawsze bardziej wiarogodne od głoszonej teorii. To najlepsza rekomendacja testowanego i reklamowanego sprzętu. A sama strona użytkowa zawsze mnie bardziej interesuje, niż opisy techniczne. Pierwsze oddane rzuty nowym nabytkiem również przekonały mnie o słuszności wyboru. Wędka posiada swoją dynamikę potrzebną do łowienia boleni. Pięknie się ładuje w trakcie wykonywania rzutu woblerami o wadze 10-20 g, jakie najczęściej stosuje się do powierzchniowego łowienia boleni. Nie ma również problemu z wykonaniem dalekich i celnych rzutów, co podczas łowienia rap jest sprawą ważną. Szybka akcja X-Fast oraz czułość blanku to również elementy, które cenię sobie podczas wyboru wędki. Zapas mocy, który kijek posiada to dodatkowa zaleta potrzebna podczas holu bolenia pod silny prąd wody w dużej rzece, jaką jest Odra. Woblery boleniowe, którymi posłużyłem się na pierwszych testach, a w szczególności THRILL ze stajni SALMO, to także bardzo wkomponowana i pasująca przynęta do tej wędki. W zestawieniu z nawiniętą na kołowrotek plecionką, wędka dodatkowo jeszcze zyskuje na czułości, pozwalającą nam na kontrolowanie przynęty w każdym momencie jej prowadzenia. Już podczas pierwszego dnia moich testów nad Odrą, wędka pomogła mi wyholować kilkanaście przyzwoitych boleni. Mocne i dynamiczne uderzenie tej ryby w nurcie powoduje natychmiastowe ugięcie szczytówki i zamortyzowanie odjazdu ryby. W dalszej części holu i przyciągnięciu ryby pod stanowisko wędkarza, wędka układa się w klasyczne ugięcie paraboliczne, dobrze trzymające zapiętą rybę. Na kilkadziesiąt boleni, które podczas testów tej wędki udało mi się sprowokować do brania, wszystkie pomyślnie wyholowałem i żaden z nich mi się nie spiął; łowię z łodzi w trudnych warunkach rzecznych, a ryby holuję pod prąd w silnym nurcie rzeki. Pod tym kijkiem podpisuję się obiema rękoma i bez obaw go polecam innym.
Kręciołki
Podczas testów podpięte pod niego miałem dwa kołowrotki z nawiniętą plecionką. Pierwszy to model OKUMA RAW II 30, a drugi młynek to NANO Lite XT60C FD1030i. Zarówno jeden, jak i drugi kołowrotek sprostał zadaniu w stopniu bardzo dobrym. Jednak bardziej leżącym i pasującym mi w zestawie z tą wędką okazał się bardzo lekki NANO. Charakteryzujący się bardzo miękką i płynną pracą, spotykaną w modelach z wyższych półek. Kołowrotek ten bardzo dobrze układa nawiniętą plecionkę, która wylatując ze szpuli podczas rzutów nie plącze się. Posiada również bardzo czuły, o dużej regulacji hamulec. Do szybkiego i dynamicznego łowienia boleni z powierzchni wody, kiedy często wykonuje się setki rzutów, polecam ten zestaw. Jest lekki, nie męczy rąk i wygodnie oraz komfortowo nim się łowi.
Kluczowe drobiazgi
Wędka i kołowrotek to podstawowy i najważniejszy element sprzętu. Jednak o sukcesie w postaci złowienia ryby i pomyślnego jej wyholowania często decydują najmniejsze szczegóły i drobiazgi wędkarskiego zestawu. Ile to już ryb nie zostało wyjętych ze względu na słabej jakości przypony, kółka łącznikowe czy agrafki. Nie jeden stracił rybę życia poprzez swoje niedbalstwo. Te najmniejsze elementy często lekceważymy dobierając i kompletując swój sprzęt, co jest dużym błędem. Tylko najwyższa jakość drobnych akcesoriów może zagwarantować nam udane zakończenie każdego holu ryby. DRAGON w swojej bogatej ofercie również posiada sprawdzone drobiazgi i akcesoria. Mocne i łatwe w użyciu agrafki SPINN LOCK o różnej numeracji, występujące w zestawieniu z karabińczykiem, jak i bez, to pewny element każdego zestawu. Dający gwarancję i pewność, że ta część wędkarskiej układanki nas nigdy nie zawiedzie.
Podsumowanie
Podsumowując stwierdzam, że testowany sprzęt zdał egzamin w stopniu bardzo dobrym. Łowiłem nim w różnych warunkach pogodowych w dużej rzece. Sprzęt spisywał się doskonale zarówno kiedy świeciło słońce, jak również wtedy, kiedy padał deszcz. Mam tu na myśli szczególnie kołowrotki, które podczas zmieniających się warunków pogodowych lubią czasami zmieniać płynność swojej pracy. Przy użyciu tego sprzętu takie sytuacje nie miały miejsca, a wszystko działało płynnie i komfortowo.
Darek Mrongas