W poprzedniej części artykułu zastanawiałem się nad dobraniem zestawu do lekkiego casta, który jest w ofercie Dragona. Losy kijka jeszcze się nie rozstrzygnęły.
Ale wybrany multiplikator trafił właśnie dziś w moje ręce. Zastanawiałem się czy zrobić opis, jaki często widać w różnego rodzaju testach. Najpierw fotki jak wyglądała paczka, później opakowanie otwierane na raty. Wyliczanie zawartości zestawu włącznie z ilością podpisów na karcie gwarancyjnej i ilością nalepek. Później rozebranie wszystkiego na części pierwsze itd. Zanim w testach przejdą do sedna, czytelnik musi kilka stron przewertować. Ja zrobiłem coś innego. Po prostu, jak ciekawe niespodzianki dziecko, otworzyłem paczuszkę i dobrałem się do sedna, czyli multika. Jakie były moje wrażenia? Pierwsze dotyczyło masy kołowrotka. Jest naprawdę lekki. Trochę to takie dziwne, bo przecież w wędkarstwie niska waga nie wzbudza zaufania. Czyżby w środku były przekładnie z plastiku? Niemożliwe. Przebierając i kręcąc go w ręku palce odczuwają, że lekki to on jest jakby po bokach. Gdy palcami obejmiemy część, w której znajduje się serce multika, czyli przekładnie i tryby, mam nieprzeparte wrażenie, że właśnie tam znajduje się jego główna masa. Czyli producent odchudził pewnie to, co dookoła, a bebeszki zostawił masywniejsze - no cóż, by dawać 5 lat gwarancji trzeba być dosyć pewnym sprzętu.
Estetyka – rzekłbym szlachetna
Czerń połączona ze złotymi wstawkami jest w moim odczuciu gustownym zestawieniem. Do tego najmniejsze nawiercenia w szpuli skojarzyły mi się z diamencikami. Szkoda tylko, że nie będzie ich widać spod plecionki… Zapomniałbym o korbce i gwieździe hamulca; tkanina grafitowa albo tylko takie zdobienie. Drapać nie będę, aby sprawdzić. Wygląda fajnie. Teraz tylko mam nadzieję, że wędzisko pod kątem wyglądu będzie pasować. Zbyt często dzieje się tak, że kołowrotek to jeden styl, a wędzisko zupełnie inny. Owszem, dla łowienia to nie ma znaczenia, ale o ile lepiej wygląda spasowanie również w tym aspekcie.
Test na sucho i dmuchanie
Moim pierwszym testem na sucho, który przeprowadzam jest test szpulki. Nie jest dla mnie tak ważne, jaką ma masę, tylko w jaki sposób się kręci. Po zwolnieniu szpuli rozpędzam ją palcem. Przy cięższych multiplikatorach ważniejsze jest wyważenie szpuli. Wtedy rzutowo jest lepszy ten, którego szpula szybciej się kręci. Oznacza to dobre wyważenie i mniejsze opory w oddawaniu linki. W mniejszych modelach, a w nich szpulka jest lżejsza, nie da rady na zbyt długo ją rozpędzić. Mała masa nie rozpędzi się tak, by długo utrzymywać obroty. Tu dużo ważniejsze jest jak łatwo szpulkę rozpędzić, no i czy zbyt szybko się nie zatrzyma. W Heliosie byłem pod wrażeniem. Szpulę ruszyłem dmuchając na nią! Owszem, mocno, ale… To zadziałało na wyobraźnię. Ciekawy ciągu dalszego zobaczyłem, na jaki czas dam radę rozpędzić pustą szpulę. Kołowrotek najpierw położyłem na stole stopką do dołu. Rozpędziłem szpulkę i… po 6-7 sekundach zatrzymuje się. Jakiś powalający wynik to nie jest. Ale i w innych lekkich multikach widziałem tę cechę. Czyli jest dosyć podobnie. Druga próba to rozpędzenie w korzystniejszych warunkach, czyli… korbką do dołu. Wynik 10 sekund. To naprawdę sporo. Zmierzcie, ile czasu trwa wyrzut przynęty na 20 metrów. Myślę, że krócej (postaram się kiedyś to sprawdzić). Czyli możliwości w kołowrotku są. Zobaczymy, co będzie dalej.
Zaglądanie pod panel
Otwieram boczny panel – to tam znajduje się hamulec rzutowy. Nie jest trudno to zrobić (na rybach można będzie to zrobić bez problemu). W oczy rzuca się czerwona jego tarcza. Trudno go nie zauważyć. Nie jest mi go wygodnie ustawiać bez wyjęcia szpulki. Mam chyba zbyt grube paluchy. Po wyjęciu szpuli nie ma już problemu. Szpulkę można łatwo wymienić. Tylko na razie nie mam na co. Ale może w przyszłości… Masa szpulki dla zainteresowanych, bo tacy są na pewno, całe 15,5 g. Dużo to czy mało? A jakie ma to znaczenie? Ważniejszym jest, jak to się wszystko będzie sprawować nad wodą podczas normalnego wędkowania. Mam nadzieję szybko to sprawdzić. O czym bez zbędnej zwłoki doniosę.
Sławek Kurzyński
Foto kołowrotka - autor
Foto: W. Ptak