Macie trudności ze złowieniem okoni w dzień, nawet w doskonale znanych sobie łowiskach? Ja również doświadczyłem tego problemu i, zdesperowany, usilnie poszukiwałem rozwiązania tej trudnej sytuacji. W końcu znalazłem coś interesującego. Może nie jest to idealne rozwiązanie, ale dzięki niemu zacząłem łowić całkiem ładne garbuski.
Ciemno wszędzie…
Noc ciemnieje i nad wodą pustoszeje, wokół nie ma wędkarzy, ale to nie oznacza, że nastanie tutaj cisza. Zwierzęta na brzegu, w wodzie i nad wodą ożywają, intensywnie polują i żerują. Wszędzie coś się rusza, zewsząd płyną odgłosy żyjącej przyrody. Podobnie dzieje się w wodzie, drapieżniki mają swoje „pięć minut” i intensywnie polują nawet przez 1,5 godziny. Przynajmniej tak się dzieje pod koniec lata w rzecznym łowisku, które odwiedzam.
Wybór nocnego spinningowania może być dla nas zbawienny, ponieważ niejednokrotnie okonie po zmroku stają się odważniejsze i atakują drobnicę „układającą się do snu”. Atakują szybko, gwałtownie i zdecydowanie, a to już dla nas gratka – okonie biją w przynęty bardzo mocno i łatwo się zacinają. Są waleczne.
Gdy jest już ciemno, skupmy się na przynętach generujących w wodzie jak największa falę hydroakustyczną. Dzięki niej będziemy mieli okazję podnieść z dna lub skusić grasujące i nieco oddalone od przynęty garbusy.