Zapewne wielu wędkarzy nie będzie wiedzieć, o co chodzi z gubieniem korbek u kołowrotków podczas maszerowania ze spinningiem, ale tak właśnie kiedyś było.
Spinningista lubiący łowić z marszu, czyli wytrwale wędrujący brzegiem niezależnie od stopnia jego zarośnięcia wikliną i chaszczami, nierzadko poniewczasie orientował się, że jego kołowrotek nie ma korbki. Co się stało? Po prostu, odkręciła się i przepadła w wysokiej trawie lub zaroślach, a niekiedy w płytkim bagnie nad strumieniem pstrągowym. Takie to były kołowrotki i taka kiepska ich jakość w latach '70 i '80. Co ja wówczas bym dał za dzisiejszy pokrowiec neoprenowy… Pewnie bym ozłocił i wyściskał darczyńcę lub producenta, ponieważ ów pokrowiec uratowałby wiele moich wypraw przedwcześnie zakończonych z powodu przypadkowego uszkodzenia kołowrotka.
Dzisiaj kołowrotki są nieporównanie doskonalsze, ale wciąż (a może właśnie dlatego?) wymagają ochrony. Wciąż wiele zależy od sprawnego kołowrotka. Na szczęście, dostępne są pokrowce w różny sposób chroniące kołowrotek; pojedynczy przenoszony luzem lub przy wędzisku bądź pakiet kołowrotków zabrany na prawdziwą wyprawę. Do naszej dyspozycji mamy świetne walizki wymoszczone miękkim materiałem ochronnym, torby, pokrowce z bardzo mocnej cordury lub w cenie zakupu kołowrotka materiałowe woreczki chroniące przed kurzem i piaskiem. Są też pomysłowo wykonane z neoprenu. I o takim chcę Wam powiedzieć kilka słów.
Pokrowiec neoprenowy przygotowany przez Dragona jest praktyczny. Na użyciu neoprenu, jako materiału miękkiego a zarazem dość odpornego na przetarcie i rozdarcie, przegnicie od wilgoci (a właściwe to jest neopren wzmocniony tkaniną elastyczną) nie kończy się konstrukcja tego pokrowca. Uzupełniają go solidny, szeroki rzep i siatka z tworzywa sztucznego mająca zadanie szybkiego odprowadzenia wilgoci z powierzchni (i nierzadko wnętrza) kołowrotka lub z wnętrza pokrowca.
Po co mi taki pokrowiec?
Ochrona kołowrotka ma wiele wymiarów; można chronić go przed kradzieżą, ale należy też chronić przed piaskiem, słoną wodą, uderzeniami lub szorowaniem o twardą burtę łodzi, wnętrze bakisty lub beton/kamienie na stanowisku, albo zminimalizować skutki obijania w bagażniku lub na pace samochodu podczas przewożenia. Największym zagrożeniem jest hulający wiatr miotający pylisty piasek na bałtyckiej plaży, obijanie o dno lub burtę łodzi, styczność z kamieniami na opasce nizinnej rzeki lub otoczakami górskich rzek. Wędkarz dojeżdżający rowerem na stanowisko również jest zainteresowany ochroną kołowrotka już zapiętego do wędziska. I do tych celów pokrowiec neoprenowy idealnie się nadaje: chroni kołowrotek odpięty lub zapięty do wędziska. Idealne rozwiązanie, którego skuteczność tkwi w prostocie pomysłu.
Jak to działa?
Pokrowiec nawet nie ma instrukcji używania, bo aż tak prostej pewnie nie ma sensu pisać: otwieram, pokrowcem obejmuję kołowrotek i przekładając klapkę przez wędzisko (lub nie, jeśli kołowrotek nie jest połączony z wędziskiem) zaciskam rzep i gotowe. Ochrona zaczęła właśnie działać. Niewielka objętość umożliwia przenoszenie pokrowca z kołowrotkiem w plecaku, torbie, worku żeglarskim podczas spływu pontonem po rzece. Obłe kształty pokrowca eliminują zahaczanie o inne rzeczy w pojemniku lub otoczeniu (np. kołowrotki kolegów). Gruba warstwa neoprenu chroni kołowrotek przed wstrząsem powstałym w wyniku uderzenia, przed brzydkimi i nieodwracalnymi skutkami otarcia.
Wyprowadzona linka z kołowrotka do przelotek (uzbrojona wędka) nie przeszkadza w używaniu pokrowca. Jego zgrabna obudowa i niewielka objętość ułatwia przedzieranie się przez zarośla, chroni kołowrotek przed zahaczeniem o korzenie, patyki i konary. Mając go na kołowrotku wiem, że na pewno nie urwę korbki, kabłąka, nie uszkodzę rantu szpuli (co eliminuje kołowrotek z dalszego użytkowania podczas wyprawy), nie uszkodzę żyłki lub plecionki na zwojach. Czyli jestem spokojny o sprzęt i losy wyprawy wędkarskiej.
Grzegorz Siciński