Na jednej z wypraw używałem całkiem zgrabną kamizelkę Team Dragon Chestpack. W połowie długiego letniego dnia odpiąłem przednią stronę kamizelki i założyłem tylko plecak. Świetne rozwiązanie.
Wędkuję w najróżniejszych łowiskach, także z pokładu łodzi, jednak najczęściej podchodzę ryby z brzegu. Jak wyglądają moje łowiska i ich brzegi, zapewne zobaczyliście na zdjęciach w moich artykułach; są zarośnięte, a tereny nierzadko górzyste wymagające wiele męczącego chodzenia. Plecak musi być wysoko umiejscowiony na plecach, bo wchodzę do wody i brodzę. Gdy robię wędkarski wypad, to na łowisku spędzam cały długi dzień, więc muszę mieć plecak nie tylko z zapasowymi przynętami, ale również z kurteczką na deszcz, kanapkami i termosem lub napojem chłodzącym, gaszącym duże i częste pragnienie w upalne dni. Są też takie łowiska, na które zabieram zapasowe szpule a nawet szpulkę żyłki lub plecionki. Nigdy nic nie wiadomo, wiem to z doświadczenia, ponieważ już 2 razy stanąłem w obliczu katastrofy: 3 lub 4 rwania pod rząd i na kołowrotku linki zostało tyle, co kot napłakał. Chcąc kontynuować wędkowanie, musiałem nawinąć nową porcję żyłki.
Pianki dla przynęt
Usytuowane są w przednie części kamizelki. Przy małej kieszeni, położonej wysoko na piersi doszyto rzep, aby do niego przyczepiać kawałek mocnej pianki służącej do wpinania przynęt. To tzw. patka, tutaj można przenosić kilka przynęt, chcąc mieć je stale pod ręką. Na samym dole, czyli na poziomie nieco powyżej pępka, mamy kieszeń otwieraną z 3 stron; po odsunięciu zamka można ją otworzyć, a klapa będzie zwisać. Dzięki temu mamy doskonały dostęp do dużej patki (pianki, mocowanej również na rzep) z licznymi przynętami, które tam sobie wpinamy. Ta kieszeń swobodnie mieści woblery do 7 cm. Doskonałe rozwiązanie, ponieważ zamykana chroni nas przed utratą tych przynęt w chwili przedzierania się przez zarośla, a jednocześnie mamy szybki i łatwy do nich dostęp. Patkę można wypiąć i użytkować kieszeń jako schowek na pudełko z przynętami.
Mocny materiał i szwy
Uszyty jest z porządnego materiału, o nazwie Oxford 2000. Nazwa niewiele mówi, istotne jest to, że materiał jest mocny. Pomimo przedzierania się przez krzaki podczas 10 godzin wędkowania nie udało mi się rozerwać chestpacka. Ten fakt świadczy również o mocnych szwach tej kamizelki. Dostęp do kieszeni jest wygodny, a kilka kieszeni w plecaku zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest tutaj miejsce niemal na wszystko, na przynęty, akcesoria, termos, wodę mineralną i nawet na pelerynę przeciwdeszczową lub do przechowywania koszuli podczas upalnej pogody. Udało mi się wypełnić plecak do granic możliwości i nie miałem problemu z zasunięciem zamka.
Dla dużych i mniejszych
Szerokie szelki nie wrzynają się w barki podczas noszenia, są dobrze zrobione. Wprawdzie rozmiar plecaka jest jeden, ale regulując długość szelek zatrzaskami błyskawicznie można je wydłużyć lub skrócić i tym sposobem dopasować do swojego wzrostu i tuszy. To jest regulacja skokowa, czyli za pomocą zatrzasków klamrowych i mogłem wybrać dwie długości, to rozwiązanie dobrze się sprawdza w terenie. Położenie i kształt szelek nie przeszkadzają w spinningowaniu i marszu.
Przewiewnie
Kształt i powierzchnie przylegające do ciała nie powodują przegrzania ciała w ciepły dzień, kamizelka jest tak zaprojektowana, aby powietrze wentylowało nasz tors. Miejsca przylegające do naszej skóry są wyłożone przyjemną w dotyku siateczką i zmiękczone (jest tam jakaś gąbka lub mięciutka pianka). W trzech najważniejszych kieszeniach w dnie zamontowano po 2 otwory wentylacyjne. Sprzyjają osuszaniu przynęt, a po zamoczeniu kieszeni podczas bardzo głębokiego brodzenia szybko odprowadzają wodę.
Zamki i ich suwaki
Zamki są sprawne i raczej mocne, suwaki działają dobrze, a przyczepione do nich sznureczki kapitalnie ułatwiają otwieranie i zamykanie kieszeni. Kieszeń na koszulę, kurtkę, czapkę czy sweter wyposażona jest w elastyczne linki gumowe, dzięki temu można tam wiele upchać i zarazem szybko wyciągnąć potrzebną rzecz.
Polecam Wam Chestpack.
Arek Maćkiewicz
Fot. Waldemar Ptak