W różnych okresach roku lubię łowić różne gatunki ryb. Jesienią moim numerem jeden jest szczupak z płytkich łowisk.
Płytkie jeziora czy rozlewiska mają kilka zalet. Po pierwsze, nie trzeba szukać głębokości, na której szczupaki przebywają - bo ciągle są w zasięgu "rażenia" naszych przynęt. Po drugie, takie łowiska mają spory potencjał, jeżeli chodzi o liczebność ryb. Piszę potencjał, bo niestety z rzeczywistą ilością szczupaków bywa różnie. Po trzecie, z kolei, lubię łowić między roślinami. Najlepiej jest wtedy, gdy część powierzchni wody jest nimi przykryta i trzeba prowadzić przynęty w ścieżkach pomiędzy nimi. W takich miejscach czuję, że naprawdę poluję.
Sprzęt, który stosuję, jest stosunkowo mocny. Zaczepy zdarzają się dosyć często (również z tego powodu, że nie zauważę czegoś pod powierzchnią wody, albo trafię nie tam, gdzie trzeba - to z powodu wiatru oczywiście). Warto mieć możliwość uwolnienia naszej przynęty z zaczepu bez podpływania do niego, co jest istotne, gdy nie łowimy z łódki. W takich sytuacjach sprawdza się wytrzymała plecionka. Oczywiście w moim przypadku nie obędzie się bez multiplikatora, ale ja nie stosuję tzw. okrąglaków (są to standardowe multiplikatory). Moim zdaniem wystarczy solidny niskoprofilowiec. Przy szczupakach proponuję rezygnację z małych przynęt, więc większość multiplikatorów niskoprofilowych da radę.
Wabików do tego typu łowienia jest wiele. Woblery sterowe płytkoschodzące (np. Salmo Perch), woblery bezsterowe potocznie zwane jerkami (te lubię najbardziej), przynęty miękkie (raczej większe z małym obciążeniem), no i oczywiście obrotówki. Z wahadłówek sprawdzają się tylko nieliczne modele, a to ze względu na swoją stosunkowo dużą masę. Spore wrażenie robi na mnie nowa guma o nazwie Jerky. Przy odpowiednim uzbrojeniu i przesunięciu obciążenia ku tyłowi przynęty jej zachowanie w wodzie jest niesamowite, intrygujące ryby. Podczas swobodnego opadania lusterkuje. Podczas odpowiedniego podszarpywania zakręca. Polecam przy pierwszych rzutach poobserwować ją na płytkiej wodzie. Zobaczymy wtedy, co takiego potrafi i potem, w innym miejscu łowiska możemy to świadomie wykorzystać.
Gdy już staniemy nad wodą wyposażeni w odpowiedni sprzęt możemy przystąpić do zabawy. Oczywiście stosowane przynęty trochę determinują nam sposób prowadzenia, ale każdy niemalże ma swoje ulubione tempo. Mam znajomego, który uwielbia ekspresowe tempo prowadzenia i obławianie kolejnych stanowisk. Ja preferuję subtelniejszą prezentację z graniem przynętą niemalże w miejscu. Każda z tych strategii bywa skuteczna, ale o tym decydują oczywiście ryby. Jednego dnia reagują na leniwca, innego rozboli nas ręka od energicznego i szybkiego podszarpywania przynęty. To na łowisku trzeba odnaleźć ten właściwy sposób, bo czasami drobny szczegół w prezentowaniu przynęty potrafi przechylić szalę zwycięstwa lub porażki.
Zwracajmy też uwagę na miejsca, w których mamy kontakty z rybami: z jakich miejsc wyskakują do przynęty, czy są pod liliami, czy też w innych roślinach. Gdy zauważymy prawidłowość w ich zachowaniu, wtedy możemy szukać kolejnych ryb w podobnych miejscach. Ta wiedza ułatwia i zwiększa szansę na następne hole szczupaków. Oczywiście szukajmy też odpowiedniej przynęty. Czasami najlepszy będzie Sweeper, czasami inny jerk, a niekiedy obrotówka. Tak właśnie miałem kilka dni temu. Ostatnią deską ratunku (skuteczną) okazała się Veltica i Veltica Light. Dopiero na nią szczupaki zaczęły dosłownie napadać, niemal systematycznie meldować. Po prostu potrzebowały silnej fali hydroakustycznej (przynajmniej tak to sobie tłumaczę :-), która wywabiała je z roślin. Tu muszę dodać, że przynęta prowadzona była wzdłuż brzegu, blisko roślin, a więc w iście książkowym miejscu przebywania szczupaków.
Dlaczego lubię płytkie łowienie szczupaków? Lubię dlatego, że nic nie daje takiej adrenaliny jak gwałtowny wręcz atak szczupaka przy samej powierzchni (czasami powiązany z wyskokiem ponad wodę). Najczęściej hol odbywa się na krótkim odcinku i z racji bliskości roślin również na małej powierzchni łowiska. Nie ukrywam, że pozytywne emocje dostarcza mi zaskoczenie: jak na tak płytkiej wodzie mogła stać aż taka ryba? Ja jeszcze w tym roku nie raz połowię na tego typu łowiskach i Was również do tego namawiam, bo naprawdę warto.
Sławek Kurzyński
fot. Waldemar Ptak