Testerzy relacjonują

TD Big Bait - multik do ciężkich zadań

Pierwszy kontakt mam z nim w sklepie. Macam i oglądam. Trochę wyglądem odbiega od trendów, które teraz we wzornictwie multiplikatorów dominują. Trzymam go w ręku i mam dziwne odczucia.

Jakoś tak dobrze w ręku mi się nie mieści. Jakby uciekał do przodu, chociaż to, co powinno jest w zasięgu palców i dobrze leży. Wygląda na to, że jest trochę inny, ale przecież najważniejszy test odbywa się nad wodą a nie tu, w sklepie.

Rozmawiam z serwisantem. Rozbierał go i zna doskonale. Chwali bebechy: "To solidny multiplikator, ciężki do zajechania. Przekładnie są z dobrych stopów a rama wzmocniona." Słucham go nadal trzymając w ręku multik i już oczyma wyobraźni widzę podczepionego go do jerkówki i miotającego duże przynęty. Takie były moje oczekiwania. Ale od teorii do praktyki kilka chwil musiałem poczekać. A nawet kilka ładnych miesięcy.

TD Big Bait 250iLStaję nad Bugiem. Dostaję do ręki dość ciekawy zestaw. Wędzisko Vertical HD Jig Cast 56 (czyli najmocniejsze z serii i zarazem jednoczęściowy blank) i do niego podczepiony Big Bait właśnie. Założenie jest takie, że mogę łowić stosunkowo ciężko, więc i sum może się trafić. Mam być przygotowany. Ale jakoś mi się nie chce od razu zakładać potwornych przynęt. Zobaczę, czy dam radę chociaż trochę rzucić przynętą średniego kalibru. Na agrafkę trafia ok. 10-gramowa główka i gumka długości do 9 cm.
No, to zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówię głośno i robię energiczny wymach. Ku mojemu zaskoczeniu przynęta leci długo wybierając bez widocznego oporu plecionkę z kręcącej się szpuli. Jestem zaskoczony. Spodziewałem się baardzo ciężkiego kalibru, a tu okazało się, że ze średnimi przynętami radzi sobie doskonale. Stoję zaskoczony i trochę zbity z tropu. Jak to? Przecież to mocny multik, a tak fajnie z niego lata? I owszem, czuję, że kij dobrze się ładuje, ale kijek to nie wszystko...

Usiadłem i myślę, po raz kolejny oglądając już teraz z trochę innym nastawieniem kołowrotek. Dostrzegam powoli to, czego wcześniej nie widziałem. Wodzik jest oddalony od szpuli na niemałą odległość. Eureka! Już wiem, to dlatego multik tak niby "ucieka” korpusem do przodu; to dlatego jest taki wydłużony.
Spytacie się, jakie ma to znaczenie. Otóż, w trakcie rzutu wodzik jest wyprzęgany. Oznacza to, że gdy szpula się obraca, on stoi w miejscu. Gdy wodzik jest blisko szpuli to linka schodząca z niej ma większe opory przy odwijaniu się z boku szpuli. Działa to tak, jakby w wędzisku z kołowrotkiem kabłąkowym zamontować jako pierwszą przy kołowrotku małą przelotkę (na dodatek blisko kołowrotka). W Big Baicie odległość wodzika od szpuli jest duża. Dlatego ten kąt załamania się linki powoduje mniejsze opory przy schodzeniu linki z kołowrotka. Jeżeli do tego dodamy nie nazbyt ciężką szpulę, dobrze ułożyskowaną to uzyskamy zestaw sprzyjający rzutom.

Zaskoczył mnie pozytywnie ten multiplikator. Skoro daje radę ze średnimi przynętami, z pewnością da radę i z ciężkimi. To rzeczywiście multik warty uwagi. Taki do ciężkich zadań specjalnych, ale jak widać - nie tylko.

Ryby wprawdzie tego dnia szczególnie nie miały ochoty na sprawdzenie kołowrotka, ale i na to przyjdzie czas, bo na pewno jeszcze nie raz nim połowię. Spodobał mi się :-)

Sławomir Kurzyński
fot. Waldemar Ptak