Pracuję nad artykułem o zimowym łowieniu okoni na spinning, dlatego też każdą chwilę spędzam nad wodą starając się zebrać jak najwięcej, możliwie najciekawszego materiału. Podczas przygotowywania artykułu niemal zawsze towarzyszy mi mały stres. Nigdy przecież nie wiadomo, czy tym razem uda się zrobić odpowiednie zdjęcia, czy pogoda pozwoli wykorzystać maksimum wolnego czasu i cel mojej wyprawy, czyli pasiaki będą chciały współpracować. Wszyscy wiemy, jakie to chimeryczne ryby.
Okonie, chociaż niezwykle kapryśne są również w pewnym sensie przewidywalne i zachowują się według powtarzających się cyklicznie schematów. Chcąc sprawdzić czy to już ,,ten moment” oraz korzystając z kolejnego, pięknego, „jesienno – grudniowego” weekendu, wyskoczyłem na jedno z moich ulubionych zimowych łowisk. Rybki, jak co roku, stawiły się w swojej grudniowej stołówce punktualnie. Brania są na razie słabe i bardzo delikatne, ale większość garbusków udało się zaciąć, wyholować i co najważniejsze, po krótkiej sesji fotograficznej bezpiecznie wypuścić.
Zdecydowana większość ryb wciąż przebywa na płytkiej wodzie, polując na wygrzewającą się w ostatnich promieniach słońca drobnicę. Piękną jesień mamy tej zimy - chciałoby się rzec, a co ciekawe, powiedzenie to chyba bardzo przypadło rybkom do gustu, gdyż te nic sobie nie robią z ludzkiego kalendarza, wciąż trzymając się swoich jesiennych miejscówek.
Oprócz samego zbierania materiału do artykułu, po raz pierwszy zabrałem ze sobą nowy kołowrotek Ryobi Arctica 2000. Muszę przyznać, że przekonałem się do tej konstrukcji bardzo szybko, tym bardziej, że od dłuższego czasu do cięższego spinningu stosuję ten sam model, tyle z tą różnicą, że w rozmiarze 4000. Płynna, wręcz maślana praca, bardzo dobre układanie żyłki i plecionki oraz precyzyjny hamulec to niezaprzeczalne atuty Arctiki.
Kołowrotek sparowałem ze sprawdzonym wędziskiem Dragon NanoLite 2,45 m c.w. 3-14 g, które niejednokrotnie już w tym sezonie udowodniło, że w pełni zasługuje na miano prawdziwego, okoniowego ultralighta (czyt. ultralajta), jego główne zalety (piękna głęboka praca podczas holu, lekkość, świetne wyważenie oraz łatwość rzucania bardzo lekkimi przynętami) zapewniły mu zaszczytne, pierwsze miejsce pośród mojego, zimowego arsenału okoniowego.
Jeśli chcecie dowiedzieć się nieco więcej na temat zimowego, lekkiego spinningowania oraz sposobach na rozpracowanie przebiegłych i z pozoru nieprzewidywalnych pasiaków, zapraszam do śledzenia profilu Dragona na FB, oraz do zaglądania na oficjalną stronę www. Niebawem, postaram się odsłonić nieco rąbka moich tajemnic by przekonać Was, że zimą niekoniecznie trzeba odkładać sprzęt spinningowy na półkę i z utęsknieniem wyczekiwać nadejścia wiosny. Ale o tym niebawem.
Piotr Czerwiński