Testerzy relacjonują

Cały sezon z BodyMATE

SPIS TREŚCI

Współczesne wędkarstwo – niezależnie od rodzaju, metody, techniki czy stopnia zaawansowania – wymusza na nas poniekąd ciągłą zmianę nawyków. Tyczy się to zarówno sprzętu, takiego jak coraz to nowocześniejsze wędki, kołowrotki, jak również elektroniki czy choćby… odzieży. Stosunkowo jeszcze niedawno, nie przykładałem zbyt dużej wagi do tego, w co się ubieram ruszając nad wodę. Rok spędzony z BodyMATE pokazał mi jednak, że właściwie dobrana odzież termiczna ma szansę stać się składową wędkarskiego sukcesu.

Wędkarstwo – sport jak każdy inny

W obecnym kanonie polskiego wędkarstwa każdy prawdziwy jego miłośnik już dawno przestał być postrzegany jako moczykij, siedzący nad wodą i wpatrujący się tępo w spławik. I nawet, jeśli osoby spoza branży czasem jeszcze tak o nas sądzą my dobrze wiemy, że stwierdzenie to nie jest prawdą. Podczas swych wypraw przemierzamy przecież długie kilometry brzegami rzek i jezior, często przedzierając się do miejsc niedostępnych, dzikich i oddalonych od cywilizacji. Nie jesteśmy przy tym sami – towarzyszą nam torby, skrzynie i pudełka, wypełnione po brzegi wszelkiej maści przynętami czy akcesoriami. Ważyć mogą one często „zaledwie” kilka kilogramów, choć zaznaczam, że jest to założenie skrajnie optymistyczne. W tym wszystkim niestraszna jest nam pogoda – swój „trening” potrafimy odbyć zarówno w największe upały jak i w wielostopniowe mrozy. Profesjonalny instruktor fitnessu nazwałby to, co robimy, treningiem ogólnorozwojowym. Ja jednak wolę określać to mianem pasji, lekarstwa na wszystko bądź klasycznego przejawu szaleństwa.

Bardzo wygodny krój i naddatek materiału w kluczowych miejscach np. pod pachami, co sprawia, że zyskujemy komfort użytkowania.Pierwsza warstwa – niezastąpiona

Bielizna pierwszego kontaktu ma w zasadzie jedno, jasno określone zadanie – zapobiegać przegrzaniu bądź przemarznięciu, ułatwiając tym samym utrzymanie stałej temperatury ciała, niezależnie od panujących nad wodą warunków atmosferycznych. Czyni to poprzez odprowadzanie potu z jego po-wierzchni na zewnątrz, opcjonalnie przekazując wilgoć do odzieży termicznej drugiej warstwy (bluzy, koszuli, kurtki lub spodni). W przeciwieństwie do klasycznej bawełny nie chłonie więc potu, a wręcz „wyciąga” go z naszej skóry, zapobiegając tym samym bolesnym obtarciom w najbardziej newralgicznych miejscach.
Na przestrzeni lat, głównie ze względu na zamiłowanie do każdego rodzaju sportu, przerabiałem już wiele rodzajów bielizny termicznej pierwszego kontaktu. Począwszy od tej najtańszej, kupionej w supermarkecie po narciarskie, specjalistyczne komplety kosztujące tyle, co dobrej klasy wędka. To jednak właśnie BodyMATE, plasujący się pod względem ceny gdzieś pomiędzy nimi, okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o moje wędkarskie eskapady.


 

W sam raz na miarę

Czym powinna cechować się dobra bielizna termiczna dla wędkarza? W mojej opinii przede wszystkim odpowiednim krojem – ze względu na swe właściwości, powinna ona dokładnie przylegać do ciała, by lepiej odprowadzać pot, jednak w żadnym przypadku nie powinna krępować ruchów. Ten wymóg w każdym calu spełnia BodyMATE – niewielki nadmiar materiału pod pachami pozwala na swobodne ruchy rękoma, a stosunkowo szerokie nogawki nie ograniczają krążenia krwi nawet, gdy po godzinach chodzenia nasze nogi zaczynają lekko puchnąć. Mankiety zarówno w kalesonach jak i bluzie zaprojektowano tak, by można było zakładać pod nie grube skarpety lub rękawiczki, co odgrywa szczególną rolę podczas długich, zimowych wypraw. Dodatkową zaletą jest rozpinany kołnierzyk, pod który zimą wygodnie schowamy komin, a który latem pozwoli nam szybko ochłonąć nawet w największe upały.
Jako drugą ważną cechę dobrej bielizny termicznej dla wędkarza wymieniłbym natomiast materiał, z jakiego uszyto dany komplet. W najtańszych wersjach sprzedawanych w marketach czy sklepach sportowych, często spotkać można dość sztywny i szorstki w dotyku materiał, który podczas wypraw wędkarskich zwyczajnie nie zdaje egzaminu. Przeczy on tak naprawdę ogólnej idei stosowania odzieży termicznej pierwszego kontaktu, ponieważ podrażnia skórę i prowadzi do powstania bolesnych ob-tarć lub odparzeń. W bieliźnie BodyMATE zastosowano materiał PowerCOOL™, który jest stosunkowo miękki w dotyku i nie powoduje uczucia dyskomfortu – słowem, wywiązuje się z zadania perfekcyjnie. Nie tylko dla spinningistów Nie jestem wielkim fanem siedzenia w miejscu – nad wodą lubię wędrować, aktywnie szukać ryb, szczególnie tych drapieżnych. Z drugiej strony, już od kilku sezonów deklaruję się jako zapalony miłośnik łowienia karpi a to, jak wiadomo, dość „statyczna” metoda. Z początku BodyMATE towarzyszył mi jedynie podczas wypraw spinningowych, ponieważ rozpatrywałem go wyłącznie w kategorii odzieży odprowadzającej pot z ciała. Dopiero gdy dotarło do mnie, że bielizna ta odpowiada za naprawdę szeroko pojęty komfort termiczny nad wodą, zacząłem stosować ją na okrągło niezależnie od tego, czy za rybą uganiałem się przez kilka godzin, czy czekałem na nią nawet kilka dni.
To właśnie podczas długich zasiadek karpiowych naprawdę doceniłem tę bieliznę pierwszego kontaktu. Z pewnością wielu miłośników łowienia karpi zna to uczucie, gdy nawet latem, po chłodnej nocy, wychodzi się z namiotu na ciepłe, poranne słońce. Wbrew pozorom rozgrzanie się w jego promieniach zajmuje trochę czasu i rzadko obędzie się bez kilku ćwiczeń poprawiających krążenie krwi. Nie ma jednak tego złego… - gdy dobowa amplituda temperatur potrafiła wynosić nawet kilkanaście stopni, BodyMATE świetnie regulował ciepłotę mojego ciała, zapobiegając marznięciu w nocy, jak i przegrzaniu w naprawdę ciepłe, słoneczne dni.
Mówiąc o wędkarstwie karpiowym wspomnieć należy również o jeszcze jednej, bardzo ważnej zalecie tej bielizny – materiał, z którego ją wykonano jest w pełni syntetyczny, przez co wysycha w oka-mgnieniu. W upalne dni, gdy pocimy się nad wodą czekając na branie, możemy szybko go wyprać lub przepłukać, by pozbyć się nadmiaru osiadającej na ubraniu soli. Przy wysokiej temperaturze, schnięcie zajmie dosłownie kilkadziesiąt minut, przez co wieczorem znów możemy cieszyć się ciepłem i komfortem w świeżutkiej bieliźnie. Kończąc już swój wywód, wrócę jeszcze na chwilę do spinningu. Tu bowiem, znalazłem jeszcze jedno zastosowanie dla mojej bielizny. Ten komplet termoaktywny świetnie sprawdził się również jako warstwa izolująca, podczas gdy łowiłem w tanich, nylonowych woderach bądź spodniobutach. Te, jak wiadomo, w ogóle nie przepuszczają powietrza i sprawiają, że nawet w chłodniejsze dni można urządzić sobie z ich pomocą łaźnię z prawdziwego zdarzenia. Komfort łowienia spada wtedy praktycznie do zera, a łowienie ryb schodzi na znacznie odleglejszy plan. Właśnie poprzez prosty zabieg „odizolowania” się od warstwy nylonu za pomocą odzieży termoaktywnej oszczędziłem sobie inwestycji w drogie, oddychające spodniobuty. Tak oto, przez jeden pełny sezon, przekładałem komfort łowienia na wyniki osiągane nad wodą. Bez marudzenia, wściekania się i wracania do domu w stanie przemarznięcia lub udaru cieplnego. Wędkarstwo ma sprawiać przede wszystkim przyjemność i czasem warto pomyśleć o nim dosłownie w tej tylko kategorii.

Paweł Karwowski