Pod koniec ubiegłego roku otrzymałem wędzisko CXT i kołowrotek Nano Lite do dyspozycji, czyli testowania pod kątem walorów użytkowych na moich łowiskach oraz zapoznania się z filozofią wędzisk tzw. ultra Dragona - spinning Micro Special z rodziny CXT.
Wędeczka jest bardzo ciekawą konstrukcją, długości 190 cm i ciężarze wyrzutowym 1-10 g. Z racji okresu zimowego, moje bliskie spotkanie z MS-X dość poważnie się przedłużyło się, ale dzięki temu moje testy zostały wykonane na wielu łowiskach zarówno na wodach płynących i stojących, o zróżnicowanej głębokości.
Wykończono ją, jak całą serię, matowym burgundowym lakierem. Krótki dolnik z dzieloną rękojeścią wykonano z wysokogatunkowej pianki EVA. Uchwyt typu IPS dokręcany jest "od dołu" rear gripem i solidnie trzyma kołowrotek. Cała rękojeść jest dość krótka, ale mimo to dobrze wyważa całe wędzisko i spinning wygodnie leży w ręce. Przelotki klasy Alconite w czarnych ramkach dobrano i rozmieszczono na blanku zgodnie z założeniem KR. Takie podejście do zbrojenia wywołało zamierzony efekt: mimo dużej delikatności wędziska jest ono dość dynamiczne. Omotki o kolorze zbliżonym do koloru blanku wykonano estetycznie. Uzupełnieniem mojego zestawu stał się kołowrotek Dragon Nano Lite FD1015i, czyli w najmniejszym rozmiarze o wadze 230 g całkiem niezła maszynka. Kołowrotek pomimo niewielkich rozmiarów doskonale dawał sobie radę. Korpus powstały z połączenia wysokoprzetworzonego grafitu i duraluminium jest sztywny, zapewniając stabilne podparcie elementów przekładni, a to z kolei ma istotny wpływ na trwałość konstrukcji. Młynek bardzo dobrze układa cienkie plecionki nie powodując splątań, hamulec działa płynnie i nie ma efektu spóźnionego startu, co przy delikatnych zestawach może decydować o sukcesie nad wodą.
Zestawem tym zacząłem spinningować w ostatnich dniach grudnia. Początkowo używałem go do łowienia okoni na dwóch różnych łowiskach, o głębokości 160-190 cm oraz głębokości maksymalnej ok. 8 metrów. W zestawie znalazły się 2- i 3-calowe gumowe przynęty, które zbroiłem główkami o wadze od 0,8 g do 6 g, w zależności od głębokości łowiska i aktywności ryb. Wędka zapewniała doskonałe czucie przynęt w tym zakresie i mogłem w szerokim zakresie, na różne sposoby prezentować wabiki począwszy od powolnego szurania po dnie aż do agresywnego podbijania. Udało mi się wyjąć sporo okoni, w tym niektóre długości prawie 40 cm oraz jako przyłów trafiały się pojedyncze szczupaki i sandacze długości do 70 cm.
Blank ma akcję umiarkowanie szybką pozwalającą na dynamiczne łowienie, a w trakcie holu przechodzi w parabolę pozwalająca na pewny hol całkiem przyzwoitej wielkości ryb.
Kolejnym etapem w testach były zupełnie odmienne łowiska - niewielkie rzeki górskie, w których celem łowienia były niewielkie pstrągi. Wędzisko umożliwiło mi oddawanie celnych rzutów niewielkimi woblerami i obrotówkami oraz skuteczne, atrakcyjne ich prowadzenie potwierdzone wieloma braniami ryb. Co ciekawe i praktyczne dla wędkarza, podczas holu miękka akcja uniemożliwia pstrągom pozbycie się przynęty. Hole ryb były dość szybkie jak na charakterystykę wędki.
Ostatnim elementem testów były rzeczne jazie i klenie. Ryby te łowiłem nie na woblery, jak to robię zazwyczaj, lecz na gumowe przynęty. Brania ryb były dobrze wyczuwalne a hole dynamiczne. Podczas spinningowania w dużo większej rzece niekiedy brakowało mi kilku centymetrów długości wędziska (przypomnę, mój egzemplarz posiada 190 cm), pomimo to udało się wyjąć kilka walecznych ryb o długości ciała niemal 50 cm. Na okres testów, na kołowrotku posiadałem plecionkę Dragon Fishmaker 0.06 mm, w kolorze szarym, zakończoną 70-centymetrowym przyponem wykonanym z fluorocarbonu Momoi Soflex 0,16 mm.
Zarówno wędka i kołowrotek wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Świetna, lajtowa i precyzyjna praca blanku MS-X i kołowrotka pasującego do tego spinningu sprawiły, że na spinningowanie ultra lajtem poświęciłem znacznie więcej czasu, niż zamierzałem. Wyraźnie czerpałem z tego spinningowania radość i satysfakcję. Złowiłem i podebrałem wiele ryb, które w dobrej kondycji wróciły do wody.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Rafał Reiter