Mieszkam i łowię ryby w Irlandii, zwanej potocznie „Krainą Deszczowców”. Wprawdzie ostatnimi laty deszczu i wiatru jakby troszkę mniej (ocieplenie klimatu?), ale i tak bez odpowiedniego zabezpieczenia przeciwko irlandzkim wiatrom i deszczom nie ma co się wybierać na ryby. A dni (nawet te letnie!), kiedy nie będziemy potrzebowali na sobie wysokiej jakości kurtki można policzyć na palcach jednej ręki.
Wędkuję już 11 sezonów na Wyspie, w tym czasie używałem kurtek wielu producentów. Jednak po kilku wypadach na ryby z Raptorem mogę zarzucić sobie tylko jedno, dlaczego tak późno nabyłem tę kurtkę?!
Jeszcze przed pierwszym wypadem na ryby z Raptorem zapakowałem do niego wszelkie potrzebne mi rzeczy. Do prawej kieszeni na piersi powędrowało kilka woreczków z gumami, haki i obciążenie, krętliki z agrafkami i inne drobiazgi. I tu zaskoczenie! Zostało jeszcze miejsce na kilka bassowych woblerów (przynęty o długości od 9-15 cm). Do lewej kieszeni zapakowałem aparat, okulary, latarkę i malutką poręczną lornetkę. Kieszenie są dosłownie przepastne i świetnie zaprojektowane - nawet mocno zapakowane nie krępują ruchów spinningisty. Zamykane są na dobrze trzymające rzepy, zawartość kieszeni jest dobrze zabezpieczona przed wodą i wilgocią. Do tzw. „suchej kieszeni” po lewej stronie włożyłem smartfona.
W mokrej chmurze, w ulewie
Wysiadając z samochodu wiedziałem, że warunki nad oceanem będą bardzo trudne. Nie wiało szczególnie mocno (20-25 km/h), ale od morza w stronę lądu przesuwały się niskie chmury, które niekiedy wprost sięgały ziemi i powierzchni wody. Łowiąc stałem po prostu w wilgotnej chmurze. Ale nie to było najgorsze… Po kilkunastu minutach nagle przestało wiać i lunął rzęsisty deszcz. I tak sobie padał przez godzinę… Ja wciąż wytrwale spinningowałem ze skałek, ponieważ tuż przed deszczem złowiłem ładnego bassa. Niestety, ryby także chyba nie lubią deszczu, ponieważ tego wieczoru nie doczekałem się już brania.
I w takich to oto warunkach po raz pierwszy przetestowałem mojego Raptora, który w tak ekstremalnych warunkach spisał się rewelacyjnie! Przede wszystkim, nawet minimalnie nie przemókł, wielkie krople deszczu spływały ze mnie jak z kaczki. Dobrze zabezpieczone szerokimi rzepami rękawy także nie przepuściły wody, nawet podczas rzutów spinningiem. Ale największe wrażenie sprawił na mnie niesamowity kaptur kurtki, który świetnie izolował mnie od deszczu, nie krępował ruchów głowy i idealnie dopasował się do założonej czapki z daszkiem.
Geoff Anderson Raptor w 110% spełnił moje oczekiwania. Pomimo krótkiego jeszcze czasu użytkowania zdecydowanie mogę powiedzieć: to najlepsza, najpraktyczniejsza i najwygodniejsza kurtka wędkarska, jaką kiedykolwiek używałem!
Tomasz Ekert, TEAM DRAGON
www.basshunting.blogspot.com