Spróbuję podsumować moją przygodę z wędką Dragon FISHMAKER II Sensitive Jig 21 c.w. 4 – 21 g. Na wstępie zaznaczę, że mogę być bardzo nieobiektywny, ponieważ jest to moja ulubiona wędka na sandacze. Ideałów nie ma, więc od razu dodam, że ta moja ukochana wklejanka ma też parę niewielkich wad, o których postaram się napisać i może w ten sposób pomogę coś w niej udoskonalić.
Kij już podczas pierwszego wzięcia do ręki zrobił na mnie duże wrażenie (było to wiosną 2015 r.). Wędzisko prezentuje wykonanie na tzw. najwyższym poziomie; podoba mi się bardzo połączenie matowego blanku i błyszczącej omotki ze srebrną nicią. Pamiętam, ogromnym zaskoczeniem była dla mnie waga wędziska, zaledwie 109 g; to jest naprawdę niewiele, jak na tak mocny i zarazem bardzo czuły sprzęt. Smukły i cienki blank do dzisiaj robi na mnie bardzo dobre wrażenie. Jedna rzecz, która mi się nie podoba, to zdecydowanie zbyt widoczne połączenie wklejki z pozostałą częścią blanku.
Koledzy czasami pytają, czy można zmieniać szczytówki na inne, mające różne sztywności? No właśnie, nie można wymieniać i gdyby nam umożliwić taką wymianę, to z pewnością byłoby to fajne rozwiązanie i wędka byłaby bardziej uniwersalna. Uniwersalna w sensie łowienia w różnych częściach łowiska, na różnej wagi przynęty.
Uchwyt z korka portugalskiego jest porządnie wykonany, chociaż mogłyby być w nim mniejsze „wżery” (tzw. uzupełnienia mielonym korkiem na kleju), ale wiem, że ten typ tak ma. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że zastosowanie idealnego korka podniesie cenę. Bez kompromisu ani rusz.
Dolnik wędki, jak dla mnie, jest idealnej długości i dzięki temu wręcz z przyjemnością prowadzę przynętę z tzw. nadgarstka. To bardzo ułatwia i uskutecznia wędkowanie, bo za tym stylem prowadzenia idzie doba szybkość reagowania i małe zmęczenie ramienia.
Górna część uchwytu powinna być trochę krótsza, dałoby to pretekst do bliższego i częstszego kontaktu dłoni (palca) z blankiem (bo gdy oko nie zauważy kontaktu z rybą, to blank kopnie i wyczuję to – oczywiście tylko w sytuacji dobrego wyważenia wędki z kołowrotkiem).
Tu właśnie pojawia się największa zaleta FISHMAKERA II, otóż ta wędka bardzo dużo wybacza, tym samym czyniąc z niej idealne wędzisko dla początkującego jak i bardziej zawansowanego wędkarza. Gdy prześpimy właściwy moment do zacięcia, dzięki pięknemu i głębszemu ugięciu delikatnej szczytówki oraz pierwszej części blanku, (mimo opóźnienia) wciąż jeszcze można zaciąć nie tracąc ryby. W tej trudnej sytuacji bardzo pomocny okazuje się blank będąc na tyle sztywny, że bez problemu umożliwiał mi zacięcie ryb ze znacznych głębokości od 6 do15 m. Uwielbiam tę wklejkę i za to, że podczas łowienia na bardzo dużym wietrze, mimo balona na plecionce widziałem wszystkie nawet najdelikatniejsze brania. Kolega (bardzo dobry wędkarz), który łowił na łodzi razem ze mną, na swoim monoblanku widział i czuł zdecydowanie mniej.
Jest jedna rzecz, która mi czasami nie pozwala się skupić na łowieniu, a są to ostatnie 4 przelotki na czele ze szczytową. Są dla mnie jakieś takie za duże i zupełnie niepasujące do charakteru smukłego, szybkiego i lekkiego blanku. Zdarza się, że obserwując ten wymarzony moment (kontakt ryby z przynętę, branie) mam wrażenie, jakbym patrzył na szczytówkę feedera. Domyślam się, że musi tak być, żeby osiągnąć dalsze rzuty. Wolę jednak z nich zrezygnować, na rzecz posiadania wyjątkowego, jeszcze bardziej smukłego wędziska; dającego poczucie używania szybkiej, ciętej szpady na super szybkiego przeciwnika.
Stocentymetrów PI