Pod koniec lutego zadzwonił do mnie Waldek Ptak z propozycją wysłania mi na testy tytułowego HM-X. Jednocześnie informując mnie, że mam złowić troć i na podstawie swojej praktyki napisać, co myślę o tym kiju.
Super! – pomyślałem. Jednak po chwili zastanowienia uświadomiłem sobie, że czeka mnie nie lada zadanie. Z napisaniem recenzji o walorach technicznych i użytkowych spinningu nie powinno być większego problemu. Sytuacja wygląda znacznie gorzej, jeśli chodzi o złowienie troci. Przecież duże grono moich znajomych, wliczając w to również mnie, notuje w tym roku słabe wyniki. Są wśród nich wędkarze, którzy przez kilkanaście wyjazdów nad trociową wodę nie doczekali się nawet brania. Jak do tej pory, raptem udało mi się złowić jedną rybę. Wobec tych faktów Waldkowe „Jedź i złów!” stało się bardzo trudne do zrealizowania. Tym bardziej, że zadanie to miałem wykonać w określonym czasie. Nie będzie łatwo, bo moja praca zawodowa i inne obowiązki skutecznie mnie ograniczają. Ale skoro chłop wierzy we mnie, to nie mogę go zawieść. Trociowy marzec zazwyczaj spędzam nad rzeką Regą i pomyślałem, że tutaj poszukam swojej szansy.
HM-X Steelhead
Pierwsze moje wrażenia odczuwane tuż po rozpakowaniu wędki były natury bojowej. Przez głowę przeszła mi pierwsza myśl w tym stylu: solidne narzędzie bojowe zdolne poradzić sobie ze wszystkim, z którym nie bałbym się wyruszyć nawet na tajmienia w rzekach Mongolii; HM-X to ogromna moc i solidność. Ale czy tylko? Mimo dużego ciężaru wyrzutu, jakim jest zakres 21-60 g, ku zaskoczeniu po kilku wymachach i ugięciach na sucho dostrzegłem w tym kiju również dużą dozę delikatności. A to z kolei, sugeruje również dobre czucie nawet najlżejszych przynęt używanych przez mnie na troć; a jednocześnie przekłada się na dobre trzymanie zapiętej ryby, szczególnie podczas używania plecionki. Cecha dobrego trzymania ryby na plecionce jest szalenie ważna, tutaj właśnie często dopatrywałem się winy podczas nieudanych holi i spięć walecznych ryb podczas łowienia na wędziska zbyt sztywne. Mięsisty blank HM-X pięknie pracuje na całej swej długości. Steelhead to doskonały przekaźnik transmisji danych, to wędzisko przekazuje impulsy niczym elektryczny przewodnik i zarazem pracuje jako doskonały łącznik wędkarza z przynętą, która znajduje się w wodzie. HM-X Steelhead to również doskonałe właściwości rzutowe i ładowanie się podczas wymachu, co potwierdziło się w stu procentach na łowisku. Nawet najszersze miejsce na Redze można przerzucić rzutem wykonanym spod siebie, bez konieczności wymachu znad głowy. Długość tego spinningu, wynosząca 3.20 m, to kolejna zaleta szczególnie podczas łowienia w wysokiej wodzie lub przez pas trzcin utrudniającym dotarcie przynętą do lustra wody i poprowadzenia jej w sposób dla siebie właściwy. Co bardzo doceniłem podczas moich polowań na reskie trocie w dole rzeki, gdzie podczas wysokich stanów wody, łowiąc krótszym kijem, często byłem znacznie ograniczony w swoich poczynaniach i traciłem wiele możliwości złowienia ryby w tych warunkach. Solidność i estetyka wykonania każdego elementu tej wędki robi duże wrażenie. Z tym spinningiem polując na trocie naprawdę można poczuć się pewnie i komfortowo pod każdym względem; czego z przyjemnością doświadczyłem. Steelhead to trociowa kosa!