Dobre wędzisko spinningowe wcale nie musi być najdroższym w sklepie. Również nie musi być najszybszym ani posiadać najwymyślniejszy design rękojeści. Dobry kij spinningowy to ten stanowiący przedłużenie ręki wędkarza.
Dobry spinning sprawia, że nad wodą przestajemy rozważać dylematy sprzętowe, a skupiamy się na łowieniu. Aby tak się stało, wędzisko musi być dopasowane do techniki, stosowanych przynęt, łowiska, a także indywidualnych preferencji wędkarza. Przyznam się Wam, że mój arsenał wędzisk stale się poszerza, a to za sprawą coraz większej specjalizacji i technik, po które sięgam. Są jednak sytuacje, kiedy muszę postawić na kompromis. Są to nierzadko wielokilometrowe wędrówki w trudnym, nadodrzańskim terenie, kiedy ilość sprzętu ograniczam jak tylko mogę. Sięgam wtedy po jeden zestaw spinningowy, który pozwala mi pogodzić jak największą ilość poławianych gatunków ze wskazaniem na jeden, który będzie głównym celem.
Delikatniejszy (tzw. słabszy) z moich spinningów przeznaczony jest do wszelkiego rodzaju spinningowego białorybu z możliwością połowu boleni niedużymi woblerami. Natomiast drugi, mocniejszy, dobrze znoszący przeciążenia, to nieco poważniejszy kaliber. Pod takie łowienie wybrałem nowość z katalogu Dragona: seria CXT, model LureControl 2.6 m, ciężar rzutowy 5-25 g, akcja Fast. Zwrócił moją uwagę już w katalogu, a później przy pierwszym kontakcie na targach wędkarskich – dokładnie go sobie obejrzałem. Wzrok przykuł najpierw design, przelotki, wygodny uchwyt i dzielona rękojeść ze świetnej pianki, ale moją uwagę skupił przede wszystkim blank. Wreszcie nadszedł wypatrywany czas testów nad wodą.
Kij wybrałem z myślą o boleniowych wypadach, docelowo także na rzeczne sandacze oraz jako mocniejszy zestaw pontonowy. W tym miejscu powinien nastąpić opis parametrów technicznych, wykonania itd., jednak pominę to, gdyż opis katalogowy zawiera wszystkie te niezbędne informacje.
Przyznać tylko muszę, że spinning wygląda po prostu kapitalnie i tak samo sprawuje się podczas łowienia.
Zasięg idealny pod bolenia
Tytułowe wędzisko sprawdzałem z kołowrotkami wielkości 3000 i 4000. Szukałem optymalnego parowania. Dla lepszego poznania jego właściwości i możliwości w terenie, sprawdziłem zarówno z plecionką 0,08 m Magnum 4X i żyłką spinningową 0,20 mm.
Wybrałem się na łowiska środkowej Odry. Na agrafce zawisły głównie boleniowe woblery o masie 7-15 g i gumy, które posyłałem na odległości więcej niż wystarczające. Szczerze mówiąc, nieco się bałem sprawdzianu odległości zarzucania, dystansu osiąganego dzięki temu wędzisku. Dotychczas sięgałem po wędziska nieco dłuższe. Jak się okazało, było to niepotrzebne, ponieważ krótszy i bardziej poręczny LureControl momentalnie gaśnie po wymachu, a odpowiednio naładowany, katapultuje wabiki całą skumulowaną w sobie energią. Absolutnie nie miałem problemów z oczekiwanym zasięgiem, kiedy na końcu zestawu gościła obrotówka w rozmiarze 1 czy 2, albo nieduży i pękaty wobler, przynęty serwowane oczkującym kleniom czy jaziom.
Kołowrotki dobrze współpracujące z polecanym wyżej wędziskiem:
Wędrując za rybami, nie można zapomnieć o wielu akcesoriach, które łatwo można zapakować i wygodnie przenosić w plecakach Team Dragon i Hells Anglers.
Pod wobkiem i po zacięciu
Wędka świetnie leży w ręku i nie powoduje uczucia zmęczenia nawet podczas wielogodzinnego wędkowania. Co istotne, szczytówka zbyt łatwo nie poddaje się pod obciążeniem, jaki stawia szybko prowadzony wobler. Za to, po skutecznym zacięciu płynnie przechodzi w głębsze ugięcie z zachowaniem bezpiecznego zapasu mocy w dolnej części blanku. To właśnie w tym momencie ten spinning pokazuje wszystkie swoje zalety. Świetnie amortyzuje zrywy ryb, również tych, które potrafiły agresywnie pobrać przynętę tuż przy szczytówce, dosłownie w momencie wyciągania woblera z wody. Kij i jego progresywne ugięcie momentalnie męczy rybę, a z racji swojej długości jest narzędziem bardziej precyzyjnym i operatywnym podczas doprowadzania ryby do lądowania ręką w odniesieniu do dłuższego wędziska (których to dotychczas używałem).
Cała seria CXT jest przebogata w różnorodne modele. Obejmuje szerokie spektrum wędzisk dopasowanych do wielu technik spinningowych. Po zapoznaniu się z modelem LureControl w warunkach polowych łowisk, bez wahania piszę: mam dobre, pozytywne doświadczenia z tym wędziskiem. Już nie mogę się doczekać dnia, w którym uzbroję kolejne modele z tej rodziny i wyjdę z nimi nad wodę. Do czego serdecznie i Was zachęcam!
Z wędkarskim pozdrowieniem
Kamil Zaczkiewicz