Na łodzi wędkarskiej melduję się tak często, jak Wy stawiacie się w biurze, fabryce i każdym innym miejscu pracy. I wiecie co? Za każdym razem mam na łodzi podbierak.
Jestem przewodnikiem wędkarskim między innymi na jeziorze, w którym żyją nie tylko małe szczupaki, są również duże (w 2017 r. złowiłem sztukę długą na 130 cm). Wypracowałem sobie nawyk zawodowy, a mianowicie holując jakiejkolwiek wielkości szczupaka sięgam po podbierak. No dobrze, może nie używam wielkiego podbieraka do lądowania szczupaka długości 60 cm, ponieważ używam dość mocnych wędek i takiego szczupaka unoszę nad wodę niczym wiatr piórko. Jednak już 70-centymetrowe i dłuższe obowiązkowo ląduję podbierakiem. Nabierając takiego nawyku zabezpieczam się, a zarazem intensywnie ćwiczę, przed popełnieniem błędu w podbieraniu lub grzechu zlekceważenia szczupaka – bardzo łatwo zlekceważyć holowanego szczupaka, a gdy już go macie przy łodzi okazuje się, że nie jesteście w stanie jego karku objąć swoją dłonią i nie sposób lądować ryby. Z tych powodów moją trzecią ręką jest podbierak. Mówcie co chcecie i myślcie co chcecie, a ja swoje wiem.
Najczęściej używam podbieraków Dragona. Po dłuższej i intensywnej eksploatacji niszczę je poprzez zużycie, w zwyczajny sposób, co jest zrozumiałe: a to gruba i szalona metrówa rozerwie siatkę ostrymi zębiskami, a to rozemocjonowany w pośpiechu kleszczami wyszarpując wielki wobler rozerwę siatkę, a to przez nieuwagę lub zamieszanie na pokładzie ja lub mój gość/klient usiądzie lub nadepnie uszkadzając głowicę kosza.
Przyczyn usterek jest wiele. Gdy odsyłam podbierak do naprawy lub wymiany na nowy, używam innego, Dragona lub innej firmy – zależy, co akurat mam pod ręką na danej łodzi. Dlatego posiadam duże rozeznanie w jakości i użyteczności podbieraków szczupakowych.
Chętnie i często używam składanego podbieraka szczupakowego Dragona. To jest dobrej jakości podbierak o bardzo ciekawej i użytecznej konstrukcji, oferowany w dobrej cenie. Jego ogromną zaletą jest możliwość rozłożenia jedną ręką w chwili, gdy w drugiej trzymam wędkę z dużą rybą na haku. Wielokrotnie tak już działałem i podbierak bezproblemowo się otwierał, będąc gotowy do działania. Gdy na łodzi mamy ograniczoną ilość wolnego miejsca lub chcemy stosować naprawdę duży podbierak na długie szczupaki, to składany podbierak jawi się niczym zbawienie – złożony zajmuje naprawdę niewiele miejsca, a wystarczy tylko chwila by ze stanu złożonego przeistoczył się w gotowy do działania.
Nauczony własnym doświadczeniem, wynikającym z użytkowania składanego podbieraka do lądowania setek szczupaków, polecam Wam ten model – warto go zabrać na wyprawę szczupakową.
Andrzej Wizner
przewodnik wędkarski