Moje wrażenia z wędkowania Micro Specialem na pstrągowym Sanie opisałem TUTAJ. Teraz przyszedł czas na tęczaki ze stojącej wody. Mój wybór padł na dobrze znaną krośnieńskim wędkarzom gliniankę „Balaton”.
Uzbrojony w spinning CXT MS-X Micro Special dł. 213 cm c.w. 1-10 g oraz w mały, lekki kołowrotek z nawiniętą plecionką Nano Clear 8 średnicy 0,06 mm stanąłem nad brzegiem glinianki. Moje wyposażenie dopełniały pudełka z gumkami, wahadełkami i woblerami w kieszeniach kamizelki.
Zaczynam od niewielkich gumek Belly Fish i Invader długości 5 cm, osadzone na 3 i 4 g główkach V-Point X-FINE. Niestety, dziś pstrągi wyraźnie gardzą silikonem… Po godzinie rzucania jestem bez kontaktu z pstrągiem, zmieniam przynętę. Na najmniejszą agrafkę Spinn Lock z krętlikiem zakładam małą wahadłówkę, którą dostałem kilkanaście lat temu od wędkarza spotkanego nad pstrągowym Sanem. I to był strzał w dziesiątkę! W ciągu niecałych dwóch godzin łowię i wypuszczam kilkanaście ładnych tęczaków. W końcu MicroSpecial w całej krasie pokazuje, na co go tak naprawdę stać!
Wędka świetnie przenosi na moją rękę każdy kontakt pstrąga z przynętą. Zdecydowane brania bez najmniejszego problemu zacinam. Jednak najbardziej niesamowite są hole. Przede wszystkim Micro Special nie gubi zaciętych ryb! Przekonałem się o tym już nad Sanem, a teraz po kilkunastu holach nie miałem ani jednego spadu! Sam hol jest niesamowity, pstrągi w pierwszej chwili po zacięciu najczęściej efektownie wyskakują z wody, jednak szybko uspokajają się i walka z rybą najczęściej odbywa się na krótkiej lince. Progresywne ugięcie kija podczas holu oraz spora moc dolnika pozwala na pełną kontrolę walczącej ryby.
Kilka pstrągów odprowadza blaszkę i atakuje ją dosłownie metr od szczytówki. Mimo tego zacięcie jest skuteczne, a pstrąga po kilku minutach pięknej walki bez trudności ląduję.
Jestem wprost zauroczony Micro Speciaem. W połączeniu z lekkim kołowrotkiem i cienką linką daje wielką frajdę z wędkowania. Prowadzenie przynęty, branie i sam hol jest bardziej bezpośredni, niż przy użyciu klasycznego spinningu. Naprawdę warto łowić drapieżniki Micro Specialem! Koniecznie wypróbujcie.
Żałuję tylko, że nie udało mi się przetestować MicroSpeciala na moich ulubionych podgórskich rzekach, Wisłoce i Wisłoku. Przez ostatnich kilka tygodni niosły podwyższoną, mętną, mocno ciągnącą wodę. Niestety, nie udało się dobrać do kleni, okoni czy świnek.
Tomasz Ekert
TEAM DRAGON