Dobre uporządkowanie dziesiątek, jeśli nie setek przynęt, to podstawa by nad wodą szybko odnaleźć pożądane wabiki. A oszczędzony czas można wykorzystać na dodatkową ilość rzutów.
Moje przynęty są posegregowane nie tylko w różnej wielkości przegródkach, ale także w… różnych pudełkach. Przy czym, każde z nich pełni konkretną funkcję. To daje nie tylko „przynętowy porządek”, ale także pozwala na zminimalizowanie noszonego na własnych plecach ciężaru, który bardzo często okazuje się być zbędnym.
Duże
Największe pudełka (VS-3045) nie bez powodu polecane są przede wszystkim wędkarzom łowiącym ze środka pływającego. Przeszło 40 cm długości, to pudło, które zmieści wiele i na łodzi jest faktycznie przydatne, ale ja łowię niemal wyłącznie z brzegu i służą mi one do… „domowego ładu”. Mam w nich odpowiednio posegregowane przynęty, a duża ich ilość w jednym miejscu powoduje, że przed wyjazdem na ryby mogę w krótkim czasie odnaleźć interesujące mnie wabiki. I paradoksalnie, jeden duży pojemnik zajmuje mniej miejsca, niż kilka mniejszych. Oczywiście, jak w większości pudełek tej wielkości, tak i w tym możemy zależnie od potrzeb organizować jego wnętrze rozmieszczając przegródki, które z pomocą regulacyjnych ścianek mogą mieć już nawet od 2,5 cm do niemalże 40 cm długości! Ta maksymalna długość świetnie sprawdzi się chociażby do przechowywania rozpakowanych już przyponów. Co prawda, nie są one aż tak sztywne jak naciągnięty drut, jak ma to miejsce przy mniejszych modelach, ale nie ma się czego obawiać, ponieważ naprawdę solidne zamknięcia, nawet po dłuższym upływie czasu, nie pozwolą na samoczynne otwarcie się pudła.
Średnie
Trochę mniejsze pudełka (VS-3038ND) świetnie nadają się do włożenia ich do plecaka. Służą mi one do tzw. rezerwowych przynęt, które w jakiejś konkretnej sytuacji mogą się przydać. Jego rozmiar pozwoli nie tylko na zapakowanie wabików o nazwie „tak na wszelki”, ale także na zapasowe killery, które nie mieszczą się już w kieszonkowym, mniejszym pudełku. Tutaj możliwości „umeblowania” są jeszcze większe. Poza krótkimi „pionowymi” ściankami, które są oczywiście wyjmowane i wkładane (nawet co 5 mm!), możemy to zrobić także ze ściankami „poziomymi” (dwie z trzech - górna i dolna), co stwarza nam nieograniczone wręcz możliwości do organizowania pudełka w zależności od naszych potrzeb. Gdyby tego było mało, owe pudełko posiada także zapięcie typu „One Hand”, którego przydatność i wygodę docenimy nad wodą, gdy nie będziemy musieli szukać drugiej wolnej ręki w celu otworzenia/zamknięcia.
Małe
SLIT FORM CASE są dla mnie tymi „roboczymi”, to najbardziej eksploatowane służące mi do włożenia dosłownie kilku przynęt, które są moim zdaniem najlepsze i - co naturalne - łowię nimi najwięcej. Tych małych pudełek jest na rynku bardzo dużo, ale mój wybór nie był przypadkowy. Zdecydowałem się na nie ze względu na dno wyścielone pianką z nacięciami (zamiast przegródek), co sprawia, że przynęty nie przemieszczają się i pomagają bezgłośnie ją wymienić. A jest to niezwykle ważne, chociażby w sytuacji, gdy kilka metrów od naszego stanowiska namierzymy wyjątkowo płochliwego klenia czy bolenia, a chcemy szybko zmienić wabik.
Mariusz Drogoś
TEAM DRAGON