Nocami jeszcze trochę mrozi, ale coraz wyższe temperatury w dzień sprawiają, że lód staje się kruchy i dla nas bardzo niebezpieczny. Wtedy odkładam mój sprzęt podlodowy i szykuję się na wiosenne wojaże.
Wiosną u mnie główną rolę gra lekka odległościówka oraz moja ulubiona metoda gruntowa, do której wykorzystuję wędzisko typu quiver (Combat Quiver c.w. 50 g). Jest to bardzo czuła drgająca szczytówka umożliwiająca obserwowanie nawet najdelikatniejszych brań a hol każdej, nawet najmniejszej ryby satysfakcjonuje. Wczesna wiosna jest jednak specyficzną porą roku, która wymaga od wędkarza specjalnych przygotowań. Tutaj szczególnie zwracam uwagę na żyłki i akcesoria wykorzystywane do montażu zestawów oraz na rodzaj zanęty i przynęty.
Nowe zestawy
Otwierając sezon zmieniam żyłki na kołowrotkach i wszystkie zestawy tworzę od nowa, aby mieć co do nich pewność. Szczególnie nastawiam się na połów płoci, ale przede wszystkim uwielbiam łowić liny i leszcze. Dlatego tak ważne jest, aby każdy element zestawu spełniał swoją rolę umożliwiając wyholowanie także tych pięknych i silnych ryb.
Swoją odległościówkę MegaBAITS Black Shadow (składającą się z trzech sekcji) o długości 3,6 m i ciężarze wyrzutu do 20 g wyposażam w lekki kołowrotek, na który nawijam specjalistyczną żyłkę nie grubszą niż 0,14 mm. Zbyt „gruba” mogłaby powodować utrudnienia przy zarzucaniu zestawu na obraną odległość. Dotychczas przetestowałam kilka żyłek i do tej metody wybrałam moją ulubioną X-Treme Match, która bardzo szybko tonie, co niweluje szybkie ściąganie lekkiego zestawu przez wiatr oraz łatwo przesuwa się w przelotkach umożliwiając dalekie i precyzyjne rzuty zestawem.
Metodę odległościową wykorzystuję do wędkowania na płytkich, lecz oddalonych od brzegu blatach; tam, gdzie woda nagrzewa się szybciej pobudzając przy tym ryby do żeru. Dlatego ważne jest komfortowe wędkowanie, ale i celne zarzucanie zestawu dalej niż nęcone pole, gdyż na płytkiej wodzie łatwo można spłoszyć ryby wciąż krótko żerujące. Na żyłce specjalnym markerem zaznaczam odległość, na której mam zamiar wędkować i zarzucając zestaw dalej niż nęcone pole ściągam go do momentu, gdy na szpuli pojawi się mój marker. Spławik montuję przelotowo. Jego zadaniem jest sygnalizowanie najdelikatniejszych brań, dlatego posiada bardzo cienką i czułą antenkę a jego wyporność nie przekracza 3 g. Zazwyczaj wykorzystuję spławiki "hand made" wykonane przez mojego kolegę Pawła Niewiadomskiego. W doborze wyporności i masy spławika kieruję się przede wszystkim odległością, na której zamierzam wędkować. Koniec mojego zestawu stanowi przypon z żyłki o średnicy w przedziale od 0,08 mm do 0,10 mm z haczykiem w rozmiarze 20 – 22, na który zakładam 2 – 3 ochotki haczykowe.
Mieszanka Elite i Quattro
Zanętę do odległościówki i quivera wczesną wiosną przygotowuję podobnie.
W zależności od dystansu łowienia, nęcę z ręki lub procy bardzo ubogą mieszanką. Głównym przysmakiem jest jokers, a więc drobna ochotka zanętowa. 250 ml jokersa przeznaczam na 2-3 kg ziemi, którą mieszam dodatkowo z gliną rozpraszającą oraz odrobiną zanęty. Tego ostatniego składnika dodaję najmniej, aby przytrzymać ryby w łowisku i zarazem ich nie przekarmić. Wczesną wiosną, podobnie jak w metodzie podlodowej, wykorzystuję mieszankę kilku zanęt, która świetnie sprawdza się w wabieniu "zimnych" płoci i leszczy. Są to zanęty z serii Elite: Płoć Czarna, Płoć Ochotka Czarna, Leszcz Special oraz z serii Quattro Leszcz Ciastkowy. Proporcje wciąż testuję i są moim sekretem, ale mogę podpowiedzieć, że im woda cieplejsza tym jaśniejsza jest moja mieszanka. Wiadomo w końcu, że kto nie kombinuje ten liczy na fart.
Przygotowaną zanętę dowilżam stopniowo w odstępach kilkunastominutowych intensywnie i dokładnie mieszając, a po otrzymaniu odpowiedniego poziomu nawilżenia przesiewam przez sito. Następnie łączę z również przesianą ziemią oraz gliną. Poziom nawilżenia zanęty musi być nieco wyższy, niż przy wykorzystaniu do nęcenia samej zanęty, gdyż ziemia i glina „wypiją” z niej część wody. Dopiero na samym końcu rozpraszam jokersa w przygotowanej mieszance, z której formuję kule zanętowe do nęcenia.
Zestaw
Mój zestaw gruntowy na wędzisku MegaBAITS Combat Quiver konstruuję na żyłce o średnicy 0,16 mm. W tym przypadku przetestowana przeze mnie żyłka Specialist PRO Match&Feeder spełnia swoje przeznaczenie, gdyż szybko tonie, mało się rozciąga, ma dużą wytrzymałość a dzięki ciemnemu kolorowi świetnie maskuje się na dnie zbiornika. Do sygnalizacji brań wykorzystuję delikatniejszą z dwóch dostępnych wymiennych szczytówek. Obciążenie stanowi oliwka przelotowo zamontowana na głównej żyłce. Przypon o grubości 0,10 mm do 0,12 mm, w zależności od intensywności brań od 30 cm do nawet metra długości zakończony jest ostrym haczykiem z cienkiego drutu umożliwiającym założenie delikatnych larw ochotki bez zniszczenia ich podczas nadziewania. Rozmiar 20 bądź 22 jest idealny. Przypon z żyłką główną łączę maleńkim krętlikiem, który zmniejsza podatność zestawu na skręcanie.
Hak na wczesną wiosnę
Wczesną wiosną ze względu na bardzo małe rozmiary haków zarówno w metodzie odległościowej jak i w drgającej szczytówce (quiver) preferuję te z długim trzonkiem, które łatwiej wyczepia się rybie z pyszczka a jednocześnie wygodniej operuje się nimi podczas zakładania przynęty. Każdy, kto kiedykolwiek próbował założyć ochotkę na maleńki haczyk na pewno doskonale mnie rozumie. Tutaj polecić mogę wypróbowanie na swoich łowiskach haków MegaBAITS Sode Marujiku, a z oferty Mustad: Wide Gap Carp Power rozmiary 20 - 22, Bloodworm, Limerick 202NI oraz Crystal („złoty kryształek”) – oczywiście stosuję rozmiary najmniejsze. Osoby, którym wiązanie małych haków spędza sen z powiek zachęcam do skorzystania z gotowych przyponów dostępnych w ofercie.
Zostało już niewiele czasu. W wielu miejscach lody już puściły, co daje wiele możliwości fanatykom odległościówki i drgającej szczytówki. Wyposzczeni zwolennicy letniego wędkarstwa zapewne już przecierają wędki i kołowrotki z kurzu oraz zacierają ręce na myśl o zbliżającej się wielkimi krokami pełni wiosny. Ja również i mimo, że kocham wędkarstwo podlodowe, szykuję już sprzęty na wiosenny białoryb (i bardzo nie mogę się doczekać). Moment, w którym siadam sama nad wodą, wokół wszystko budzi się do życia; na krzewach pękają pierwsze pąki, owady wyłażą z zakamarków a ptactwo radośnie ćwierkając obwieszcza wiosnę i konieczność wicia gniazd, natomiast ja w środku tego wiosennego trelu zarzucam spławik i lekką gruntówkę rozkoszując się muskającymi skórę pierwszymi ciepłymi promykami słońca. Za tę możliwość wtopienia się w naturę kocham wędkarstwo. Nie lubię, lecz KOCHAM!
Magda Szypulska
TEAM MEGA BAITS