Było to pewnej zimy. Z powodu wszechogarniającego mrozu zdecydowałem się założyć na multiplikator żyłkę.
Pierwsze rzuty pokazały mi, jak nierozsądną decyzję podjąłem… Możecie ze mną dyskutować, ale żyłka na multiplikatorze, z którego chcemy miotać przynęty, to co najmniej trudne wyzwanie. Taki pomysł uważam za nieporozumienie. Oczywiście możemy znaleźć żyłki, które mniej lub bardziej nadają się do castingu. Jednak moim zdaniem żyłki do niego nie pasują.
Aby więc nawinąć coś na nasz multiplikator i móc go używać, pozostają plecionki. Mnogość oferty na rynku powoduje, że niektórzy mogą czuć się trochę zagubieni. Postanowiłem podzielić się swoimi doświadczeniami w tej materii mając nadzieję na użyteczność moich przemyśleń. Wybierając castingową plecionkę nie musimy kierować się ilością linek w splocie. To wcale nie musi mieć dla nas znaczenia. Dużo więcej uwagi powinniśmy poświęcić cechom linki, które w prosty sposób jesteśmy w stanie sprawdzić – najzwyczajniej w świecie: organoleptycznie.
Miękkość plecionki
Im sztywniejsza plecionka, tym większa jej tendencja do podnoszenia się jej zwojów na relatywnie małej szpulce multiplikatora. Jaki jest tego efekt? Podczas rzutu nie ma dużego napięcia linki i na obracającej się szpulce zwoje zaczynają się luzować i podnosić. To wystarczy do zrobienia się brody, która część wędkarzy odstrasza od castingu. A czasami jest to „wina” nieodpowiednio dobranej plecionki. Miękka, czyli taka, która się właściwie „leje” poza palcami, nie ma tej wady. Grzecznie spada podczas odpowiednio poprowadzonego wyrzutu. Ma mniejsze tendencje do podnoszenia się.
Zachowanie kształtu przekroju plecionki
Jeżeli splot jest na tyle luźny, że szybko plecionka zmienia swój kształt, to może mieć wtedy tendencje do zakleszczania się pomiędzy zwojami, które znajdują się poniżej na szpulce. Teraz broda nam raczej nie grozi, ale odstrzelenie (zerwanie) przynęty i owszem, bo linka może „nie zdążyć wydostać się z zakleszczenia”. Plecionka zachowująca swój kształt nie wpuści kolejnych zwojów pod siebie na szpulce (o ile jest z odpowiednim napięciem nawinięta). To gwarantuje odwijanie się linki podczas rzutu bez dodatkowych oporów.
Powierzchnia plecionki a poślizg
Śliska linka będzie mieć mniejsze opory na przelotkach i wodziku kołowrotka. Bardziej szorstka (jakoś pojęcie tępa nie bardzo tu pasuje, ale korci ) owe opory będzie miała większe, ale lepiej będzie ułożona na szpuli i schodzić z niej będzie pojedynczymi zwojami. Będzie również współdziałać wraz z miękkością linki w celu niepodnoszenia się dalszych zwojów ze szpuli. Którą więc plecionkę wybierać? Śliską czy mniej śliską? Osobiście opowiadam się za tą drugą, nawet kosztem odrobinę krótszych rzutów. Odrobinę, bo tak naprawdę opory na przelotkach nie są aż tak wielkie. Zwłaszcza, że plecionki możemy stosować zdecydowanie cieńsze i w ten sposób także zmniejszamy tarcie (mniejsza powierzchnia oznacza mniejsze opory kontaktu).
Jaka powinna być plecionka do multiplikatora? Miękka, z dobrym i trwałym splotem oraz nie najbardziej śliska. Dobrze, jeśli będzie zachowywać swoje właściwości podczas dłuższego użytkowania, ale tego podczas zakupu niestety nie sprawdzimy. Resztę cech powinniśmy dostosować do osobistych preferencji oraz oczywiście konkretnych warunków łowiska. Ale to już temat na osobny artykuł.
Sławek Kurzyński
TEAM DRAGON