Mimo iż z sumami mam do czynienia od dawna i łowię je różnymi metodami i technikami, a na koncie ilość ich jest niepoliczona, to do tej pory miały one jedną wspólną cechę - wszystkie były przyłowami. Ale przyszedł czas, aby zacząć je łowić z premedytacją i - co równie ważne - sprzętem do tego przystosowanym.
Sumy w głowie mam od dziecka, a decyzja o poważnym „sumowaniu” zapadła bodaj 5 lat temu. Jednak splot różnorakich wydarzeń sprawiał, że aż do dziś, każdego roku musiałem z różnych przyczyn odkładać te wielkie ryby na kolejne lata. Sprzęt w gotowości leży od bardzo dawna, ale wszystko wskazuje na to, że w końcu będę mógł go odkurzyć i przesiedzieć lato nad Odrą, łowiąc te piękne i nierzadko wielkie ryby.
Jednak nie zamierzam się ograniczać wyłącznie do posiadanego już sprzętu i postanowiłem, że przynajmniej jeden „komplet” dla mnie będzie świeżynką, z którą będę chciał spędzić najbliższe trzy miesiące.
Wędzisko, na jakie się zdecydowałem, to kij ze znanej chyba wszystkim serii Millenium. Pełna nazwa i parametry to: Millenium CF CatZone 400, długości 330 cm i c.w. 200-400 g.
Najdłużej zastanawiałem się nad kołowrotkiem, jaki wybrać? Finalnie postawiłem na Giant Cat FD670i, który idealnie pomieści całą szpulkę plecionki (300 m) niemalże o identycznej nazwie Giant Cat 8X. Wziąłem najcieńszą z możliwych (są dostępne od 100 do 150 lbs), gdyż mocniejsza - zwłaszcza przy moich „możliwościach siłowych” - wydaje się być niepotrzebna. Ale na ewentualne kontakty z ostrymi elementami na dnie rzeki Odry będę zabezpieczał się długim i grubym przyponem z fluorocarbonu Mustad THOR o grubości 1,20 mm i wytrzymałości przeszło 60 kg.
Na samym końcu zestawu będę wiązał jedną kotwicę (chyba wszyscy to wiemy, że wielu „sumiarzy” zbroi duże żywce w dwie, a nawet i trzy, ale na polskich wodach nie pozwala na to regulamin) Mustad 36329NPBLN w największym rozmiarze 3/0.
Łącznikiem między linką główną a przyponem będzie największa, najmocniejsza i nierdzewna agrafka z krętlikiem firmy AFW, o potężnej wytrzymałości 145 kg. Luźne przechowywanie sumowych zestawów końcowych może być kłopotliwe, więc, aby temu zapobiec, zaopatrzyłem się w przybornik z serii Dragon, który jest przystosowany m.in. do „magazynowania” przyponów sumowych z wielkimi hakami.
Dla ścisłości dodam, pod jaką technikę wybrałem ów zestaw. Najbardziej intryguje mnie tzw. zrywka i to przede wszystkim z jej pomocą chciałbym „przewojować” zbliżające się lato.
Czy tak skompletowany sprzęt pozwoli mi wygrać walkę z wymarzoną „dwójką”? Osobiście nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale gdy to się stanie, na pewno to opiszę :)
Głowa teorią podładowana, okres ochronny suma właśnie się kończy, więc czas na praktykę, tj. łowienie, obserwowanie, wyciąganie wniosków, eliminację nieuniknionych błędów, itd. Oczywiście można iść na łatwiznę i pojeździć na początku z kolegami, którzy mają w tej dziedzinie wieloletnie doświadczenie, ale czy jest coś piękniejszego od samodzielnego dochodzenie do „tego i owego”? Osobiście jest to dla mnie największą frajdą, a satysfakcja z późniejszych efektów, na które zapracowało się absolutnie samemu, jest niesamowita. Tylko dobrze przy tym wszystkim być ostrożnym, aby nie popaść w paskudną pychę, bo ona może nas co najwyżej zgubić…
Mariusz Drogoś
TEAM DRAGON