Za nami dwa miesiące sezonu na silne ryby z wąsami. Mowa oczywiście o sumie, który w tym roku jest moją główną letnią zdobyczą. Do tej pory wyjechało już trochę ryb i wyrabiane zdanie (opinia) nt. używanego przede mnie sprzętu, jest poparte praktyką nabywaną nad brzegami dolnośląskiej Odry.
Oczywiście, jak to ze wszystkimi gatunkami bywa, trafiają się różne wypady. Zarówno bardziej, jak i mniej udane. Ale jeśli chodzi o wybrany sprzęt, to - póki co - był on wyłącznie udany. Naturalnie, są rzeczy, które na przyszły sezon chciałbym nieco „zmodyfikować” czy może raczej pozyskać dodatkowy sprzęt, który byłby przeznaczony do konkretnych zadań, ale o tym napiszę innym razem, jak zacznę „dozbrajanie” na 2019 r.
Szybki medfast
W swoim pokrowcu posiadam kilka wędzisk przeznaczonych do wędkarstwa sumowego, a co za tym idzie, mam możliwość stałego porównywania ich ze sobą. Jednym z nich jest Millenium CF CatZone 400 długości 330 cm i c.w. 200-400 g. Jest to kij zarówno miękki, który amortyzuje wszelkie zrywy silnych przeciwników, jak i zarazem dość „agresywny”, co powoduje, że holowanie ryb sprawia dodatkową frajdę. Zwłaszcza przy małych sumach (powiedzmy, że długie do 1,5 m), które na tym kiju potrafią ostro walczyć. Oczywiście moc wędziska jest na tyle duża, że mamy nad rybą zupełną kontrolę i to my decydujemy w ogromnej mierze o przebiegu holu tych niewielkich ryb. Duże, zbliżające się do 200 cm osobniki, mają oczywiście więcej do powiedzenia, ale holując na tym kiju takie egzemplarze nie czułem ze strony ryb zagrożenia. Walka na tym kiju to czysta przyjemność i pewność jego możliwości podczas holowania także tych większych wąsaczy.
Mała betoniarka
Sam kij wygląda dość delikatnie, gdy położymy go przy większości sumowych wędzisk, a połączenie go z kołowrotkiem Giant Cat FD 670i sprawia, że cały zestaw jest dość lekki i wyglądający może nawet i nie do końca „poważnie”, ale - jak wciąż się przekonuję - to tylko pozory. Cały zestaw ma relatywnie niewielką wagę, co sprawia, że holowanie jest naprawdę przyjemniejsze. A skoro nawet nie „piśnie” przy rybach zbliżających się do „dwójki” i czuję, że jest zapas na jeszcze większe osobniki, to… czego chcieć więcej? Może i wielkością owy kołowrotek przypomina bardziej młynek karpiowy, ale myślę, że śmiało mogę nazwać go małą betoniarką, gdyż wykonuje swoje zadania wzorowo. Czy po kilku sezonach powiem o nim to samo? Będę go katował podczas odrzańskich łowów non stop i zobaczymy, co napiszę o nim po kilku sezonach.
Jeden przypon na cały sezon?
Gdy zamawiałem szpulki z najgrubszą średnicą fluorocarbonu Mustad THOR (1,2 mm) zastanawiałem się, na jak krótko mi wystarczą. Dziś zastanawiam się, na jak długo mi wystarczą? Stosuję długie przypony (2,5-3 m) czyli cała szpula to raptem 3-4 przypony. I gdyby nie fakt, iż mam ich kilka porobionych i przypiętych w „sumowej torebce” (portfel na przypony zarówno sumowe, jak i trollingowe), to… druga szpula czekałaby wciąć nieotwarta. Przeszło milimetrowej grubości „fluoro” jest tak mocny i odporny na przetarcia, że zapewne będę każdym przyponem łowił tak długo, aż z jakiegoś powodu zostanie w wodzie. Zarówno sumowa tarka, jak i podwodne zawady nie robią na nim najmniejszego wrażenia. Powierzchniowe rysy to wszystko, co do tej pory wszelakie ostrości potrafiły zrobić. A węzły? Chyba nie bardzo jest nad czym się pochylać, gdyż kotwicę montuję węzłem bez węzła, a pętli nie jestem w stanie zacisnąć tak, aby powstało jakiekolwiek zaciśnięcie się. Z początku ten „luźny supeł” traktowałem mocnym klejem szybkoschnącym, ale po pewnym czasie zaprzestałem tej praktyki, gdyż stwierdziłem, że nie jest to konieczne. O ile przy małych średnicach fluorocarbonu zdarzają się „samoistne rozplątania”, czy „ukruszenie” się materiału, o tyle tutaj nie ma tego problemu, gdyż nawet duże sumy nie są w stanie zacieśnić pętelkowego węzła na „maxa”.
Czasami korzystam z przyponów zrobionych z najmocniejszej plecionki Giant Cat 8x, ale najczęściej sięgam po wspomniany fluorocarbon Mustad Thor, który nad plecionkami ma również tę przewagę, że bardzo ciężko go poplątać.
Długie szczypce nie tylko na suma
Szczypce, które zamówiłem sobie do wypinania kotwic z sumowych paszcz, to Mustad MT011. Ich długość pozwala bezpiecznie wypiąć głęboko zaciętego suma i nie boją się dużej siły, która niekiedy jest niezbędna, aby „odkolczykować” zdobycz. Jednak zdecydowałem się na nie z dwóch powodów. Sum był jednym, a drugim - późnojesienne sandaczowe kabany, które (gdy uda się do nich dobrać) bardzo często w tym okresie łykają przynęty tak głęboko, iż niejednokrotnie musiałem wypinać je przez pokrywy skrzelowe. Te szczypce mają mi także pomóc w takich sytuacjach.
Mam jeszcze o czym pisać, ale na dziś wystarczy…
Mariusz Drogoś
TEAM DRAGON