Wędkarstwo jest dla mnie poszukiwaniem wyzwań i ciągłym podnoszeniem poprzeczki, ale w tym roku przesadziłem. Dałem się namówić na polowanie na głowacicę i jak się wkrótce okazało wpadłem jak śliwka w kompot.
Głowacica to niekwestionowana królowa Sanu i należy jej się szacunek. Jest to niesłychanie przebiegła i waleczna ryba, zatem i sprzęt do jej połowu nie może być przypadkowy.
Wybór takowego sprzętu spędzał mi sen z powiek, czas uciekał, termin wyprawy zbliżał się nieubłaganie, a ja nadal byłem nieprzygotowany. Aż do marca, kiedy to do sosnowieckiego oddziału Fishing-Martu, w którym pracuję, zawitał Waldemar Ptak, mieliśmy przyjemność organizować Dni z Dragonem. Ku mojej uciesze, Waldemar przywiózł wędki muchowe z serii Team Dragon FX. To szeroka gama wędzisk, w której znajdziemy zarówno 9-stopową witkę do łowienia lipieni na suchą muszkę, jak i 10-stopowy kij w klasie 8, któremu niestraszny szczupak czy... No właśnie, głowacica. Właśnie ten ostatni miałem okazję testować i podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami.
AFTMA #8, długość 10', czyli 3,05 m. Model 4-składowy długości transportowej 81 cm. Wędzisko zapakowane jest w elegancką tubę, która zabezpiecza je na czas transportu. Rękojeść w tym modelu to ergonomiczny typu full-wells z dobrej jakości korka. Uchwyt kołowrotka z anodowanego duraluminium i grafitu prezentuje się elegancko i nowocześnie. Całość zwieńczona jest praktycznym fighting buttem, który zapewnia dodatkowe podparcie podczas holu. Wędka przy tej długości waży jedynie 130 g, czyli niewiele - jeżeli weźmiemy pod uwagę jej przeznaczenie.
Produkt Dragona wizualnie prezentuje się rewelacyjnie - gustowny, oliwkowy blank kontrastujący z ciemnymi omotkami z subtelnymi złotymi dekoracjami robi świetne wrażenie. Omotki położone są starannie i mimo prób nie znalazłem żadnych niedociągnięć.
Na nizinnej Wiśle
Pierwsze testy przyszło wykonać na nizinnej Wiśle, która obfituje w bolenie oraz klenie. To tutaj pierwszy raz miałem okazję zobaczyć, z czym tak naprawdę mam do czynienia. Zadaniem było oszacowanie możliwości wędziska oraz dobór odpowiedniego sznura muchowego. Niestety, to okazało się nie takie proste. Standardowe linki w klasie AFTMA 8 pozwalały podawać muchy na średnie odległości niezależnie od długości głowicy, jednak najlepszym rozwiązaniem okazał się sznur w klasie 9. Jego krótka, zwarta głowica ważąca nieco ponad 21 g pozwala na oddawanie bardzo dalekich rzutów przy ograniczeniu ilości zbędnych międzywymachów.
OS San
Testy właściwe przeprowadziłem na odcinku specjalnym na rzece San, na którym spędziłem kilka „uczciwych dniówek” i postanowiłem niemal w całości poświęcić je głowacicy. 99% tego czasu spędziłem z FXem w ręku.
Zestaw bezproblemowo podawał nimfy na tyle daleko, aby nie deptać rybom po ogonach przy jednoczesnym ograniczeniu liczby międzywymachów, które w nadmiarze nie wróżą niczego dobrego. Stosunkowo niewielka waga wędziska pozwala na wielogodzinne wędkowanie, które faktycznie jest przyjemnością, a nie ciężką orką.
Zapas mocy i trzymanie ryby
Jak Dragon sprawdza się w akcji? Tutaj kolejny ukłon w stronę Team Dragona FX, gdyż wędka posiada duży zapas mocy, pozwalający na pewny hol sporych ryb. Kilkukrotnie miałem na kiju niemal metrową rybę, którą udało mi się podprowadzić niemal pod same nogi, ale za każdym razem — niestety z mojej winy — ryba wygrywała walkę w ostatniej fazie holu. Dużym plusem jest fakt, że Team Dragon FX całkiem nieźle trzyma ryby średnie i te całkiem małe. Moim przyłowem bywały pstrągi i lipienie od 30 do niemal 60 cm i nie uświadczyłem ani jednego spadu, a muszę dodać, że zawsze stosuję haki bezzadziorowe bądź pozbawione przez mnie zadzioru.
Kupić, nie kupić?
Cena, jaką trzeba zapłacić za opisywany model wędziska to około 600 zł. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę fakt, że jest to pełnoprawna muchówka, której jakość wykonania stoi na wysokim poziomie, a całość otrzymujemy w praktycznej i eleganckiej tubie? Jestem w stanie stwierdzić, że to produkt wart swej ceny.
Muszę przyznać, że wędka urzekła mnie do tego stopnia, że stała się moim głównym orężem do łowienia głowacic na nimfy. Jestem przekonany, że wyholuje niejedną miedzianą torpedę.
Marcin pisaq Pisarski