Różnego typu kamizelek wędkarskich używam od blisko 30 lat. Nie wyobrażam sobie aktywnego spinningowania bez kamizelki, w której pod ręką mam wszystkie niezbędne akcesoria i przynęty potrzebne na kilkugodzinną wyprawę. I to niezależnie od tego, czy wędkuję w górskim Sanie, irlandzkiej rzece łososiowej czy też w Atlantyku.
W tym roku postanowiłem spróbować czegoś nowego, a mianowicie kamizelki technicznej. Od ponad dwóch miesięcy poluję na morskie bassy z TECH VEST, kamizelką techniczną dragonowskiej serii Street Fishing (nr katalogowy 98-13-005).
Potrzebowałem kamizelki jak najlżejszej (ta waży tylko 720 g), pozbawiona jest części plecowej - podczas częstych u mnie ulew kamizelka nie chłonie tyle wody, co wersje klasyczne, a osłonę przed deszczem przejmuje wodoodporna kurtka, w tym wypadku Geoff Anderson Raptor.
Kamizelki techniczne produkowane są w jednym rozmiarze! Jej wielkość do sylwetki wędkarza dopasowuje się regulując długość pasów. Koniec z wyborem odpowiedniego rozmiaru. Kamizelka posiada 10 kieszeni, w których bez problemu pomieściłem wszystkie akcesoria i przynęty, których używam podczas spinningowania w oceanie. Po lewej stronie swoje miejsce w specjalnie dedykowanym futerale znalazły okulary polaryzacyjne, w usytuowanej po prawej stronie (w kieszeni osłoniętej przed kotwiczkami) patce mam najczęściej używane przynęty. Kolejna, duża kieszeń zewnętrzna po prawej stronie posiada wymienne woreczki strunowe na drobiazgi – krętliki z agrafkami, ciężarki spinningowe, haki offsetowe itp.
W dużej zewnętrznej kieszeni po lewej znalazł się zestaw przynęt miękkich. W kolejnych kieszeniach zamykanych pionowymi zamkami mam zabezpieczone specjalnymi osłonami duże woblery bassowe.
W górnych, małych zewnętrznych kieszeniach spoczywa ostrzałka do haków oraz miarka wędkarska. Otwieranie i zamykanie zewnętrznych kieszeni bardzo ułatwiają podwójne suwaki. Pozostały dwie głębokie wewnętrzne kieszenie, w których podczas dłuższych marszów przenoszę 0,5 l butelki wody i prowiant. I byłbym zapomniał, od kilku lat wędkując z wybrzeży Atlantyku mam zawsze przy sobie kij (jako podpórkę), który w dużym stopniu pomaga w zachowaniu równowagi na śliskich skałach. Kij na krótkim troku mocuję do paska regulującego szerokość kamizelki.
Pierwsze wypady na bassy w nowym TECH VEST i totalne zaskoczenie: po kilku godzinach wędkowania i przemieszczania się po skałach – kompletnie nie czuję zmęczenia oraz żadnego bólu pleców, co miało często miejsce podczas używania tradycyjnej kamizelki. Karczek i trójkąt lędźwiowy TECH VESTA wyłożony jest grubym neoprenem, co idealnie stabilizuje kamizelkę oraz rozkłada jej ciężar na barkach. Kamizelka, nawet zapakowana „po brzegi” nie krępuje ruchów podczas marszu i wędkowania.
Do jakości wykonania oraz użytych materiałów nie mam żadnych zastrzeżeń. Wędkuję w TECH VEST praktycznie codziennie, niezależnie od pogody: deszczu, wiatru, wielkości morskich fal. Kamizelka ciągle wygląda jak nowa. Zamki są odporne na słoną wodę, tkanina jest mocna i odporna na urazy mechaniczne (ostre skały!).
Gdy czuję, kamizelka jest już ciężka od morskiej soli przepłukuję ja w pralce w 30 stopniach, bez użycia detergentów.
Kamizelka techniczna Dragona to moje największe pozytywne zaskoczenie tego sezonu (oczywiście oprócz rewelacji tego sezonu - spinningu Moderate, ale o tym więcej już w wkrótce). Jest wygodna, trwała i będzie wyróżniać nas nad wodą.
Spróbujcie powędkować w TECH VEST, na pewno też będziecie zadowoleni.
Tomasz Ekert
TEAM DRAGON