W stacjonarnym łowieniu białorybu zanęta sypka niemalże jest obowiązkowa. I tak jest oczywiście w moim przypadku, gdyż rzadko łowię bez zastosowania tzw. paszy.
Moje wędkarstwo wywodzi się z metody stacjonarnej i zanim sięgnąłem na poważnie po spinning, to drgająca szczytówka była dla mnie przez lata techniką gruntową numer jeden. I chociaż dzisiaj nie łowię nią już tak często DS, to wciąż sprawia mi to wielką frajdę, gdy mogę usiąść nad brzegiem Odry i wpatrując się w szczytówki, czekać na brania i hole pięknych ryb.
Tak więc z zanętami mam do czynienia od bardzo dawna. I chociaż nigdy nie przykładałem do nich wielkiej wagi i pełniły one role „dalszoplanowe”, to jednak czasami trafiałem na takie, które w wyjątkowy sposób podchodziły z jakiegoś powodu nie tylko mi, ale - co ważniejsze - także rybom.
Taką zanętą w ostatnim czasie okazała się być MegaBAITS Method Feeder HALIBUT. Już w trakcie samego jej rozrabiania zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Przede wszystkim pulchną konsystencją, która nawet bez udziału sita pięknie się prezentowała i dzielnie się „broniła” przed powstawaniem większych grudek. Mówiąc krótko, bez problemu uzyskałem odpowiednią konsystencję i spoistość.
Ale co jeszcze bardziej cieszyło, to fakt, iż od pierwszego rzutu (tu nie zastosowałem przenośni, to fakt) bardzo polubiły ją odrzańskie ryby. Niby jest to zanęta do metody, ale dla mnie osobiście takie „personalizacje” są bardziej teorią, a praktyka pokazuje, że można tą zanętą z wielkim powodzeniem łowić także przy pomocy zwykłego koszyka (feederowego) i to w rzece. Najczęściej stosuję ją w basenach (międzytamiu), gdzie przy obecnym stanie wody uciąg jest znikomy, ale tak naprawdę, przy odpowiednim namoczeniu można dla niej znaleźć jeszcze więcej zastosowań.
W tym roku, w „mojej” Odrze łowi się sporo karasi, a ta zanęta ma w sobie coś takiego, że przyciąga te ryby jak magnes. Oczywiście inne gatunki także chętnie do niej przypływają, ale wspomniane karasie po prostu ją uwielbiają. I najczęściej są to ładne osobniki mierzące 40 cm.
Zdaję sobie sprawię z tego, iż poziom mojego wędkarstwa gruntowego nie jest - delikatnie mówiąc - najwyższy, ale miałem okazję kilkukrotnie podziwiać w akcji z tą zanętą kolegę. Już od pewnego czasu kolega pyta, gdy tylko widzimy się nad wodą czy tym razem też mam ją ze sobą. Twierdzi, że ta zanęta to przysłowiowe mistrzostwo świata. A nie mówi tego przeciętny wędkarza, gdyż kolega ma na swoim koncie wiele sukcesów na arenie ogólnopolskiej i miał do czynienia z dziesiątkami, jeśli nie setkami różnych zanęt. Za każdym razem zwraca uwagę nie tylko na konsystencję, ale i na dużą ilość drobnych ziaren, które czynią ową zanętę bardzo atrakcyjną dla odrzańskiego białorybu.
Mariusz Drogoś
TEAM DRAGON