Letni okres z falą upałów, wysokich temperatur i burzowych frontów przemieszczających się nad naszą planetą kojarzy mi się z jedną rybą; największą i najsilniejszą, zapewniającą wędkarzowi niezapomnianych emocji oraz sporej dawki adrenaliny.
Rybą tą jest sum. Aby się przekonać o skali generowanych emocji podczas łowienia tej ryby wystarczy spojrzeć na liczne filmiki, zamieszczane w Internecie i twarze wędkarzy holujących sumy. Ile tam poruszenia, a często również niekontrolowanych zachowań. To wszystko emocje, jakie towarzyszą wędkarzowi już w początkowej fazie organizacji sumowej wyprawy, przygotowania odpowiedniego sprzętu, w tym doboru przynęt i wytypowania odpowiedniej miejscówki. Dbałości o to i dopracowania wszystkiego w najmniejszym szczególe bez pominięcia i bagatelizowania najdrobniejszych szczegółów. Pamiętając i o tym, że duży sum nie wybacza błędów i wykorzysta każde niedociągnięcie ze strony wędkarza. A jaki weźmie w danym momencie, tego nie wie nikt. Sum to jest sum i zawsze trzeba liczyć się z braniem największego zamieszkującego daną wodę i brać to pod uwagę. Jednocześnie nie pozbywając siebie szansy na efekt końcowy w postaci udanego holu ryby życia.
Zawsze dopinam wszystko na ostatni guzik, przeglądam uważnie bez pominięcia szczegółów. Każdą wyholowaną rybą potrafię się cieszyć, jakby była pierwsza, nie wpadam w niezdrową rutynę. A każde kolejne branie suma sprawia, że emocje sięgają zenitu. W zależności od okoliczności i występujących zdarzeń, miewam też fazę niekontrolowanych zachowań, podczas których zdarza mi się rzucić mocniejszym słowem nie tylko pod nosem. Na ogół pierwszy etap rozluźnienia przychodzi po wykonaniu zdjęcia i uwolnieniu ryby. Postaram się wyczerpująco odpowiedzieć na kilka pytań związanych z moim łowieniem sumów w Odrze: czym się posiłkuję w obecnym sezonie, na co łowię, czego jestem pewien i co jest gwarancją mojego osobistego sukcesu.
Wędzisko
Już kolejny sezon, podczas moich wypraw trollingowych posługuję się wędką X-TREME HD 200S lub 300S. Krótkie i wygodne wędzisko, które już kolejny sezon potwierdza słuszność mojego wyboru. Przy użyciu tej wędki, kilkudniowy „cug trollingowy” (gdyż zdarza mi się w takie wpadać) znacznie ogranicza ból moich ramion i kręgosłupa, co w przypadku używania dłuższych wędek było moją zmorą. Wersja 200S jest bardziej elastyczna i pracująca pod ciężarem (ugięciem) na całej swojej długości sprawuje się bez zarzutu i dysponuje odpowiednim zapasem mocy. Z kolei, 300S służy mi do zadań konkretnych i specjalnych, kiedy dużym woblerem z ogromnym sterem zanurzenia, stawiającym bardzo duże opory w wodzie, obławiam konkretny fragment wody o całkowitej głębokości nawet 14 m. Tak mocne narzędzie, jakim jest wersja 300S, w tym przypadku znajduje tu swoje zastosowanie.
Kołowrotek
Od tego sezonu bardzo wysłużoną Okumę RAW, choć jest sprawna i cały czas na chodzie, zastąpiłem kołowrotkiem GIANT CAT FD. Na pierwszy rzut oka i po pierwszym kontakcie z tym młynkiem można powiedzieć, że jest to konstrukcja z mocnymi bebechami i solidną korbą, cechami niezbędnymi podczas łowienia sumów. Pierwsze trzy miesiące praktycznego zastosowania i złowienia przy użyciu tego kołowrotka kilkunastu ryb potwierdza tę teorię. Jak do tej pory wszystko się kręci, nie dostaje luzów i nie wydaje niezidentyfikowanych odgłosów. A kołowrotek już trochę doświadczył i przeszedł krótki test w najtrudniejszych warunkach. Chciałoby się powiedzieć: oby tak dalej.
Woblery
W tym sezonie doskonałą robotę wykonuje RATTLIN’ HORNET w swojej największej wersji wagowej 20 g i dł. 6,5 cm. Szczerze powiem, że w poprzednim roku trochę zlekceważyłem możliwości tego woblera i być może nie wstrzeliłem się w niego. Za mało dawałem mu szans i widocznie trafiałem na okresy bardzo małej aktywności ryb. Ten sezon potwierdza łowność i możliwości tej przynęty nie tylko na sumach, obecnie to najlepszy mój wobler. A jak wnioskuję z głosów napływających zewsząd, moja opinia nie jest odosobniona. Nie lekceważę również starego już sumowego klasyka, jakim jest wobler HORNET 9. Ta przynęta systematycznie dostaje u mnie szansę i w ogólnym sezonowym rozrachunku nie zawodzi, co potwierdza się również w tym roku. W tym sezonie odwiedzam nowe sumowe rewiry na swojej wędkarskiej mapie, pierwszego brania i ryby doczekał się PERCH 14 SDR. Dobrze to wróży na przyszłość, bo z tym woblerem wiąże duże nadzieje.
Plecionki
Korzystam ze starych zapasów, a mianowicie MUSTAD WISH 0,28 mm i z obecnie posiadanych tę plecionkę cenię sobie najbardziej. Ma ona wszystkie parametry i właściwości, jakimi powinna cechować się dobra plecionka sumowa. Moc, wytrzymałość i odporność na szybkie zużycie oraz warunki atmosferyczne. Po dwóch sezonach intensywnego użytkowania dalej zachowuje wszystkie swoje cechy bez widocznych zmian. Egzamin celująco zdaje również u mnie INVISIBLE 0,25 mm. Na marginesie dodam, że u Dragona brakuje mi szerszej oferty plecionek grubości 0,28-0,30 mm.
Przypony
Bezkonkurencyjne, niezawodne i sprawdzone są dla mnie Big Game Trolling. Używam tych przyponów z wielkim powodzeniem od długich lat. A dlaczego? Bo wbrew różnym opiniom, jakie czasami słyszę, nigdy mnie nie zawiodły i nie spowodowały utraty ryby. A uwierzcie, trochę tych ryb podbierałem.
Darek Daro Mrongas
TEAM PRZEWODNIKÓW WĘDKARSKICH