W wielu sytuacjach nad wodą sprzęt nie musi być najdroższy, aby spełniał swoje zadanie i dawał przyjemność z łowienia.
Rozmyślając nad tak postawioną tezą, podstawowe pytanie, jakie powinien sobie zadać wędkarz przed zakupem kołowrotka będzie dotyczyło częstotliwości użytkowania oraz warunków, w jakich się to dokona. Jeżeli ktoś spędza nad wodą 300 dni w roku i do tego wędkuje w ciężkich warunkach, to powinien sięgnąć po sprzęt z najwyższej półki. A jeśli jest okazjonalnym wędkarzem wybierającym się na ryby kilka razy w sezonie bądź konkretny zestaw używa tylko kilka razy w sezonie, może śmiało wybrać kołowrotek tańszy jednakże renomowanej firmy. Dlaczego renomowanej firmy? Ponieważ takowa posiada sprawdzone rozwiązania stosowane w wielu swoich modelach, ma grupę testerów sprawdzających konkretny model w warunkach normalnego użytkowania, no i zyskujemy gwarantowany dostęp do części zamiennych i serwisu – w przypadku Dragona serwis położony jest na terenie Polski. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby „niedzielny” wędkarz używał kołowrotek z górnej półki cenowej, ale równie dobrze może z podobnym skutkiem stosować model wiele tańszy.
Spędzam nad wodą każdą wolną chwilę (mówiąc szczerze, przez 360 dni w roku jestem nad wodą krótko ze spinem lub dłużej z feederem), na co dzień używam sprzętu ze średniej i górnej półki, jednak tym razem skupię się na kołowrotku, który w moje ręce trafił około pół roku temu. To Dragon Viper FD 620i, kołowrotek ten sklepie możemy znaleźć za niewiele ponad 100 zł. Jest to typowo budżetowa oferta, pomimo tego pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne. Mechanizm jest dobrze spasowany i płynnie pracuje. Hamulec jest precyzyjny i działa bez jakichkolwiek zacięć. Wykończenie również jest na niezłym poziomie. Wygląd to już sprawa gustu, ale mi ten model się podoba. Kołowrotek sparowałem z krótkim spinningiem Ryobi Arctica, o którym już wcześniej pisałem. Zestaw jest dobrze wyważony i wędkowanie tym zestawem daje przyjemność. Najczęściej na końcu zestawy lądowały gumy od 2,5 cala do 4 cala długości na główkach od 10 do 17 gramów oraz powierzchniowe woblery i niewielkie jerki. Udało mi się w tym czasie złowić wiele okoni, szczupaków i sandaczy. Wielkością nie powalały, ale z reguły były one wyciągane podczas szybkich, spontanicznych wypadów nad pobliskie łowiska. Oprócz tych ryb udało się również wyjąć kilka „niespodzianek” jak np. karpia powyżej 10 kg czy podobnej wielkości suma.
Po półrocznym, dość intensywnym użytkowaniu mogę z pełną odpowiedzialnością polecić Vipera wędkarzom, którzy nie wędkują intensywnie. Viper zaciekawił mnie na tyle, że skontaktowałem się nawet z serwisem podpytując o jego mechanizm i trwałość; okazało się, że to kołowrotek (w grupie tanich) najrzadziej trafiający na warsztat serwisanta reklamacyjnego. Warto pamiętać, że również Viper obejmuje 5-letnia gwarancja.
Rafał Reiter